Wąwóz Samaria...czyli absolutny ,,must have” pobytu na Krecie. Podobno być na Krecie a nie przejść Wąwozem, to tak jak być w Rzymie i nie zobaczyć Watykanu. Tak w każdym razie głoszą wszelkie dostępne przewodniki a i przeglądając czeluście internetu łatwo się przekonać o popularności Wąwozu. To zresztą znajduje potwierdzenie na miejscu. Wycieczki do Wąwozu Samaria są najpopularniejsze w ofercie miejscowych agencji turystycznych i w każdej ,,turystycznej” miejscowości nie sposób nie zauważyć stosownych ogłoszeń. Miarą popularności może być zresztą to, iż odbywają się codziennie, gdy inne wycieczki np. do Knossos, na Elafonissi czy Balos z reguły co kilka dni.
A propos miejscowych agencji turystycznych... Nie jestem zupełnie przekonany do takiej formy poznawania lokalnych atrakcji. Jednakże planując wyjazd do Wąwozu Samaria zdecydowaliśmy się na ofertę jednej z agencji. Z powodów logistycznych i co zaskakujące finansowych było to korzystniejsze. Zawsze byłem przekonany iż podróż z taką agencją jest po prostu droższa niż samodzielne dotarcie do celu. No i nie bardzo lubię maszerować w tłumie za przewodnikiem który narzuca wybór zwiedzanych miejsc, ustala czas pobytu, itp. Tymczasem wyjazd na wycieczkę zorganizowaną przez agencję okazał się po prostu tańszy zamykając się w kwocie 32 EURO, z czego 17 EURO to transport autobusem, 5 EURO wstęp do Wąwozu a 10 EURO bilet na statek. Sprawdzając połączenia autobusowe z Chani do Omalos (miejscowość w której wchodzi się do Wąwozu Samaria) okazało się iż bilet na autobus kosztuje 14 EURO w jedną stronę. Do Chani musielibyśmy wracać autobusem z miejscowości Chora Sfakion - ceny biletu nie sprawdziłem ale biorąc pod uwagę, iż jest to zdecydowanie dalej niż z Omalos koszt biletu musiałby być wyższy niż 14 EURO (oczywiście bilety do Wąwozu czy na statek nabywa się samodzielnie, koszt ten sam co w przypadku wyjazdu z agencją). Tak czy inaczej, licząc dla dwóch osób wyjazd z agencją to oszczędność kilkudziesięciu EURO.
Co do logistyki - jak napisałem wejście do Wąwozu znajduje się w miejscowości Omalos, około 40 km na południe od Chani, natomiast wędrówka kończy się w miejscowości Agia Roumelli, na południowym wybrzeżu Krety, nad Morzem Libijskim. Do miejscowości Agia Roumelli nie prowadzi żadna droga, tzn. droga przejezdna dla samochodów, można się tu dostać (i stąd wydostać) tylko przez Wąwóz Samaria lub płynąc statkiem. Jeśli zaś chodzi o powrót statkiem z Agia Roumelli to mamy dwie możliwości – popłynąć na zachód do miejscowości Sougia, tyle że z tej miejscowości kursy autobusów z tej miejscowości do Chani są bardzo rzadkie, lub też popłynąć na wschód do Chora Sfakion, skąd autobusy do Chani jeżdżą częściej, ale też znacznie dłuższą trasą niż z m. Sougia. Decydując się na agencję nie musimy się oczywiście przejmować kursami autobusów, gdyż autobus czeka na nas w Sougii i stąd piękną trasą przez góry Lefka Ori wracamy do Chani, lub też częściej do okolicznych miejscowości.
Podsumowując – obydwa decydujące czynniki (finansowy i logistyczny) przemawiały na korzyść agencji. A zatem wczesnym rankiem logujemy się do autobusu wynajętego przez agencję turystyczną. Wita nas sympatyczny przewodnik, długowłosy blondyn, w typie raczej mało greckim. Akcent z jakim mówi po angielsku i imię (Tomas) wskazuje raczej na Niemca. Tomas udziela nam podstawowych informacji o Wąwozie i przestrzega przed trudami wędrówki. Do Omalos docieramy około 7.30. To miejscowość gdzie jak wspomniałem znajduje się wejście do Wąwozu. Wędrówkę tym najdłuższym wąwozem w Europie zaczyna się na wysokości 1250 m npm, trasa liczy około 16 kilometrów, z reguły pokonuje się ją w 5-6 godzin. Można też przejść Wąwóz w drugim kierunku tzn. z Agia Roumelli do Omalos, ale ze względu na spore przewyższenie decyduje się na to niewiele osób. My na trasie spotkaliśmy kilka osób idących w przeciwnym kierunku, bliżej wyjścia z Wąwozu nawet grupę Polaków, ale ci nie wyglądali na takich którzy mieliby szarpnąć 1250 metrów pod górkę. Część osób decyduje się na przejście trasy z Agia Roumelli do wioski Samaria, najbardziej atrakcyjnej części Wąwozu i powrót do Agia Roumelli.

Wschód słońca nad górami Lefka Ori.

Początek trasy to zejście blisko 600 metrów w dół. Przypomina mi to po trochu zejście z Osterwy do Popradzkiego Plesa, a po trochu, ze względu na barierki, zejście z Sokolicy nad Dunajec.

Mniej więcej po półtorej godziny docieramy do Agios Nikolaos, miejsca gdzie znajduje się kaplica oraz tzw. checkpoint. Wąwóz Samaria jest objęty ochroną w ramach parku narodowego, zresztą jedynego na Krecie, zaś w checkpointach dyżurują strażnicy, którzy sprawdzają czy nikt nie zostaje na noc w Wąwozie. Ich zadaniem jest też udzielenie ewentualnej pomocy potrzebującym. Warto pamiętać, że w Wąwozie nie ma zasięgu telefonii komórkowej.

Koza Kri-Kri żyjąca jedynie na Krecie (po grecku Kreta to Kriti).

Wąwóz powyżej wioski Samaria.

Opuszczona wieś Samaria – to od niej nazwę wziął Wąwóz. Ostatni mieszkańcy wyprowadzili się stąd w latach 60tych ubiegłego wieku. Tutaj też mieści się drugi tzw. checkpoint.

Mniej więcej 30 minut marszu poniżej wsi zaczyna się najbardziej atrakcyjna część Wąwozu.

Magurski Wilk w Wąwozie Samaria

Wąwóz poniżej wsi Samaria.

Najwęższe miejsce w Wąwozie – Żelazne Wrota. Ściany Wąwozu zbliżają się do siebie na odległość 3 metrów.

Trzeci i ostatni Checkpoint. Bilet wstępu do Wąwozu podzielony jest na trzy części: pierwszą odrywa strażnik przy wejściu, drugą strażnik przy wyjściu w Agia Roumelli, trzecia zostaje na pamiątkę

Agia Roumelli, osada na wybrzeżu Morza Libijskiego licząca kilkanaście budynków (pensjonaty i restauracje) żyjąca z przemierzających Wąwóz Samaria.

Wybrzeże Morza Libijskiego. Fajnie po kilku godzinach wędrówki wskoczyć do morza. Tylko te kamienie... Są tak nagrzane, że kilka metrów na trasie: mój ręcznik – morze pokonuje dosłownie w podskokach.

Agia Roumelli i wylot Wąwozu Samaria ze statku płynącego do miejscowości Sougia.

Góry Lefka Ori sfotografowane przez szybę autobusu, którym wracaliśmy do hotelu. Fajne hopki o całkiem zacnej ,,tatrzańskiej" wysokości (najwyższy szczyt 2452 m npm). Może kiedyś...
c.d.n.