I znowu w te Tatry...
I znowu w te Tatry...
Dzień 1, 7.10.2012, niedziela
Kuźnice - Murowaniec
W Tatry dojeżdżam za 20 zł. Bo to najpierw szwagrowóz (dzięki!), a potem Szwagropol.
Pierwszy raz odważyłem się poniechać aparatu. Ciężkie toto, o brzuch się obija, a pożytek niewielki. :]
Na przywitanie tradycyjnie ulewa jak się patrzy. Od Kuźnic wędruję sobie w strugach deszczu, wnosząc do Murowańca niezbędny ekwipunek w postaci kabanosów z popitą, gaci na zmianę i marketowego śpiwora. Pogoda weryfikuje stan mojej 15-letniej kurtki Alpinus Hydrotex. Składnik tex już nie istnieje, zaś hydro aż w nadmiarze. Werdykt: wyrzucić.
W Murowańcu jak zwykle fajnie jest, nie żal więc tej badziewnej, acz barowej pogody.
Kuźnice - Murowaniec
W Tatry dojeżdżam za 20 zł. Bo to najpierw szwagrowóz (dzięki!), a potem Szwagropol.
Pierwszy raz odważyłem się poniechać aparatu. Ciężkie toto, o brzuch się obija, a pożytek niewielki. :]
Na przywitanie tradycyjnie ulewa jak się patrzy. Od Kuźnic wędruję sobie w strugach deszczu, wnosząc do Murowańca niezbędny ekwipunek w postaci kabanosów z popitą, gaci na zmianę i marketowego śpiwora. Pogoda weryfikuje stan mojej 15-letniej kurtki Alpinus Hydrotex. Składnik tex już nie istnieje, zaś hydro aż w nadmiarze. Werdykt: wyrzucić.
W Murowańcu jak zwykle fajnie jest, nie żal więc tej badziewnej, acz barowej pogody.
Dzień 2, 8.10.2012, poniedziałek
Murowaniec - Zawrat - Dolina Pięciu Stawów - Dolina Roztoki - Stara Roztoka
Poranny look za okno pozbawia złudzeń. Nie będzie żółtego, nie będzie pomarańczowego, ani nawet niebieskiego. Będzie tylko cholerne białe. No trudno. Idę zatem zanieść swój dobytek do Starej Roztoki, które to schronisko zaplanowałem sobie odwiedzić po wielu, wielu latach omijania. Nie wiem czemu wybrałem najbardziej upierdliwą w takich warunkach drogę - znaczy przez Zawrat. Może nie zdawałem sobie sprawy, że jest upierdliwie. W każdym razie nie idę sam - zbajerowałem w schronie jedną dziewczynkę i zgodziła się torować za skromną opłatą w puszkowej walucie. No i nie sposób nie wspomnieć o kocie. Wchodziłem już na Kopske Sedlo z psem, na Starorobociański z kozicą, ale czemu do cholery teraz jest kot?!?
W zawratowym żlebie śniegu mało, jest mientki, więc idzie się tak sobie. Wieje silny wiatr, kłębią się chmury. Noga ślizga się po kamieniach i zawratowym żwirku. Zaś na zejściu z przełęczy w stronę Pięciu Stawów nawiane śniegu po kolana i zadymka śnieżna w pakiecie. Jesień, k...wa, jesień. Na szczęście fajna dziewczynka toruje, co zresztą zbulwersowało dwóch starszych panów podchodzących w zajebistych himalajskich okularach od strony Piątki. No co, równouprawnienie jest. Czasy dżentelmentów przeminęły. Sorry.
Widoki w Dolinie Pięciu Stawów fajne - surowe, chłodne, dynamiczne. Docieramy do schroniska, policzki czerwone, piekące. Piwo zimne, kojące. Schron pustawy, klimat super. Satysfakcja. Można by zostać, ale ubzdurałem sobie Starą Roztokę.
W Dolinie Roztoki (zwłaszcza w górnej cześci, na czarnym szlaku olewającym, tfu...! omijającym Siklawę) pięknie! Spektakl chmur, śniegu i nieba, a czasem nawet... wypłowiałych liści.
Stara Roztoka - awansuje na 1. miejsce w moim prywatnym rankingu polskich schronisk tatrzańskich. Milutko tam i nawet ten remont wiele nie zepsuł. Obsługa bije rekordy uprzejmości, noclegi w dobrych cenach, piwo również. Jedzenie pyszne (próbowałem zupy czosnkowej).
Kot
Staw
Mariusz
Znowu on
Aga
Inny staw
Dolina
Ścieżka
c.d.n. j.b.c.
Murowaniec - Zawrat - Dolina Pięciu Stawów - Dolina Roztoki - Stara Roztoka
Poranny look za okno pozbawia złudzeń. Nie będzie żółtego, nie będzie pomarańczowego, ani nawet niebieskiego. Będzie tylko cholerne białe. No trudno. Idę zatem zanieść swój dobytek do Starej Roztoki, które to schronisko zaplanowałem sobie odwiedzić po wielu, wielu latach omijania. Nie wiem czemu wybrałem najbardziej upierdliwą w takich warunkach drogę - znaczy przez Zawrat. Może nie zdawałem sobie sprawy, że jest upierdliwie. W każdym razie nie idę sam - zbajerowałem w schronie jedną dziewczynkę i zgodziła się torować za skromną opłatą w puszkowej walucie. No i nie sposób nie wspomnieć o kocie. Wchodziłem już na Kopske Sedlo z psem, na Starorobociański z kozicą, ale czemu do cholery teraz jest kot?!?
W zawratowym żlebie śniegu mało, jest mientki, więc idzie się tak sobie. Wieje silny wiatr, kłębią się chmury. Noga ślizga się po kamieniach i zawratowym żwirku. Zaś na zejściu z przełęczy w stronę Pięciu Stawów nawiane śniegu po kolana i zadymka śnieżna w pakiecie. Jesień, k...wa, jesień. Na szczęście fajna dziewczynka toruje, co zresztą zbulwersowało dwóch starszych panów podchodzących w zajebistych himalajskich okularach od strony Piątki. No co, równouprawnienie jest. Czasy dżentelmentów przeminęły. Sorry.
Widoki w Dolinie Pięciu Stawów fajne - surowe, chłodne, dynamiczne. Docieramy do schroniska, policzki czerwone, piekące. Piwo zimne, kojące. Schron pustawy, klimat super. Satysfakcja. Można by zostać, ale ubzdurałem sobie Starą Roztokę.
W Dolinie Roztoki (zwłaszcza w górnej cześci, na czarnym szlaku olewającym, tfu...! omijającym Siklawę) pięknie! Spektakl chmur, śniegu i nieba, a czasem nawet... wypłowiałych liści.
Stara Roztoka - awansuje na 1. miejsce w moim prywatnym rankingu polskich schronisk tatrzańskich. Milutko tam i nawet ten remont wiele nie zepsuł. Obsługa bije rekordy uprzejmości, noclegi w dobrych cenach, piwo również. Jedzenie pyszne (próbowałem zupy czosnkowej).
Kot
Staw
Mariusz
Znowu on
Aga
Inny staw
Dolina
Ścieżka
c.d.n. j.b.c.
O Kierownik jednak dodał relację , Andy będzie chyba usatysfakcjonowany
Pytanie czemu pies tak, kozica tak, a kot nie? Warunki faktycznie jesienne, a sympatyczne Dziewczę torujące trasę chyba zadowolone z "równouprawnienia"
Pytanie czemu pies tak, kozica tak, a kot nie? Warunki faktycznie jesienne, a sympatyczne Dziewczę torujące trasę chyba zadowolone z "równouprawnienia"
Wyruszyć tam, gdzie sięga wzrok, by dojść hen za horyzont. Trzeba tylko zrobić krok, by zacząć iść tym szlakiem...
https://picasaweb.google.com/lh/myphotos
https://picasaweb.google.com/lh/myphotos
Tylko weekendowi bywalcy ( tacy którzy to przyjechali by się nachlać, a nie w góry ) jacyś tacy dziwniiii....Mariusz pisze:Milutko tam i nawet ten remont wiele nie zepsuł. Obsługa bije rekordy uprzejmości,
Przerabiałem nowelkę pt. "Jak wybrać się w góry po nieprzespanej nocy. "
Pozdrawiam.
Brudas bez łazienki z wychodkiem za stodołą.
Brudas bez łazienki z wychodkiem za stodołą.
Należy zwrócić uwagę, że to Dziewczę nosi malutki plecak (znaczy odpowiedni) i jest dość szczupłe, dzięki temu nadaje się idealnie do torowania dla większego i cięższego osobnika brzydszej płciAngie84 pisze: a sympatyczne Dziewczę torujące trasę chyba zadowolone z "równouprawnienia"
Pani Zosia robi najlepsze schabowe w Tatrach - czasami specjalnie wracałem do Moka przez Roztokę, aby schabowego zjeść
Post Scriptum do dnia poprzedniego: żarty żartami, ale towarzystwo na podejściu pod Zawrat było dla mnie bardzo ważne. Niby nie jest to zima, jednak trafiło się akurat tąpnięcie pogodowe, a ja zazwyczaj na śniegu czuję się ogólnie niepewnie. Podchodziłem już co prawda w warunkach prawie-zimowych na Zawrat, ale wówczas była ładna pogoda, a śnieg doskonale zmrożony pod raki. Tym razem silny wiatr, zadymka, podchodzenie osuwającymi się piargami po miękkim puchu, ciężki plecak i niewidoczne znaki szlaku znacznie utrudniły sprawę. A przeciskanie się przez wąską szczerbę pod przełęczą z wykorzystaniem śliskich i ruchomych chwytów to już był szczyt adrenaliny. Aga - dzięki, że miałem przyjemność korzystać z twojego wsparcia i towarzystwa, to naprawdę dużo dało!
Dzień 3, 9.10.2012, wtorek
Stara Roztoka - Morskie Oko - Wrota Chałubińskiego - Stara Roztoka
Idę sobie rano zamyślony pustawym asfaltem do Morskiego Oka celem wdrapania się na Wrota Chałubińskiego. Ludzi bardzo mało, choć godzina wcale nie taka wczesna. Droga paruje. Wtorkowa pogoda rozpieszcza - od rana pięknie świeci słońce, jakże odmieniając postrzeganie świata. Jezioro kusi szmaragdową barwą, hipnotyzuje. Myśli krążą wokół różnych spraw, nogi człapią po suchych kamieniach. Człap, człap... Człap, człap... Budzę się z zamyślenia koło początku schodków do Czarnego Stawu, kiedy to sympatyczne panie zapytują mnie dokąd zmierzam. Na Wrota! - oznajmiam. Eeee... chwila konsternacji. Chyba coś popieprzyłem. Wymyślam naprędce jakąś niezłą wymówkę, że niby to staw chciałem sobie obejść wokół itp. A to g... prawda. Pomyliło mi się! Tak to rutyna gubi człowieka. Szybko wracam do schroniska i wchodzę w Dolinkę za Mnichem, a tam bosko. Cicho, spokojnie, pusto. Śnieg na podejściu pod Wrota nieprzetarty, więc trochę brnięcia jest. Ale max po kolana, nie więcej. Na przełęczy koszmarnie wieje, za to widoki niezłe tam mają. No i zupełna samotność. (...) Wracam tą samą trasą do Roztoki, bo tam fajnie jest i postanowiłem zostać na kolejną noc. Jednakowoż pomijam tym razem ambitny wariant wokół jeziora. No i z krótką wizytą na Żywca w Morskim oczywiście. Asfaltem w dół tym razem zupełnie samotnie, nie licząc dwóch tatrowozów. Dziwnie to wygląda - jakby nagle z Krupówek zabrał ktoś wszystkich ludzi.
Parking na Włosienicy
Morskie Oko i Mnich.
Próg doliny za Mnichem, w dali przełęcz Wrota.
Dolina za Mnichem i przełęcz Wrota.
Kilka kroków od przełęczy.
Człap, człap, człap... i jestem!
Na przełęczy.
Na przełęczy (rozdziewiczonej).
Zejście - Mnich z chmurką.
I szmaragowe jezioro raz jeszcze.
Takim to sprzętem zabawiają się w Starej Roztoce.
Dzień 3, 9.10.2012, wtorek
Stara Roztoka - Morskie Oko - Wrota Chałubińskiego - Stara Roztoka
Idę sobie rano zamyślony pustawym asfaltem do Morskiego Oka celem wdrapania się na Wrota Chałubińskiego. Ludzi bardzo mało, choć godzina wcale nie taka wczesna. Droga paruje. Wtorkowa pogoda rozpieszcza - od rana pięknie świeci słońce, jakże odmieniając postrzeganie świata. Jezioro kusi szmaragdową barwą, hipnotyzuje. Myśli krążą wokół różnych spraw, nogi człapią po suchych kamieniach. Człap, człap... Człap, człap... Budzę się z zamyślenia koło początku schodków do Czarnego Stawu, kiedy to sympatyczne panie zapytują mnie dokąd zmierzam. Na Wrota! - oznajmiam. Eeee... chwila konsternacji. Chyba coś popieprzyłem. Wymyślam naprędce jakąś niezłą wymówkę, że niby to staw chciałem sobie obejść wokół itp. A to g... prawda. Pomyliło mi się! Tak to rutyna gubi człowieka. Szybko wracam do schroniska i wchodzę w Dolinkę za Mnichem, a tam bosko. Cicho, spokojnie, pusto. Śnieg na podejściu pod Wrota nieprzetarty, więc trochę brnięcia jest. Ale max po kolana, nie więcej. Na przełęczy koszmarnie wieje, za to widoki niezłe tam mają. No i zupełna samotność. (...) Wracam tą samą trasą do Roztoki, bo tam fajnie jest i postanowiłem zostać na kolejną noc. Jednakowoż pomijam tym razem ambitny wariant wokół jeziora. No i z krótką wizytą na Żywca w Morskim oczywiście. Asfaltem w dół tym razem zupełnie samotnie, nie licząc dwóch tatrowozów. Dziwnie to wygląda - jakby nagle z Krupówek zabrał ktoś wszystkich ludzi.
Parking na Włosienicy
Morskie Oko i Mnich.
Próg doliny za Mnichem, w dali przełęcz Wrota.
Dolina za Mnichem i przełęcz Wrota.
Kilka kroków od przełęczy.
Człap, człap, człap... i jestem!
Na przełęczy.
Na przełęczy (rozdziewiczonej).
Zejście - Mnich z chmurką.
I szmaragowe jezioro raz jeszcze.
Takim to sprzętem zabawiają się w Starej Roztoce.
Dzielna dziewczynka! Gdzie ona zgubiła rodziców?
Po tych zdjęciach i opisie jeszcze bardziej żałuję, że musiałam wracać. Niesamowite miejsca, w których dawno nie byłam. W dodatku totalne pustki powyżej MOka. Dawaj szybko następne dni!
Cała przyjemność po mojej stronie. Oby do następnego...Mariusz pisze:Aga - dzięki, że miałem przyjemność korzystać z twojego wsparcia i towarzystwa, to naprawdę dużo dało!
Po tych zdjęciach i opisie jeszcze bardziej żałuję, że musiałam wracać. Niesamowite miejsca, w których dawno nie byłam. W dodatku totalne pustki powyżej MOka. Dawaj szybko następne dni!
"pamiętaj jak Ci praca lub jakieś studia przeszkadzają w chodzeniu po górach to rzuć to w diabły" Fenek
[galeria zdjęć] http://picasaweb.google.com/103556764021884049151
[galeria zdjęć] http://picasaweb.google.com/103556764021884049151
Dzień 4, 10.10.2012, środa
Dolina Chochołowska - Grześ - Dolina Łatana - Przełęcz Zabrat - Rakoń - Dolina Wyżnia Chochołowska - schronisko
Tradycyjnie przenoszę się w drugi koniec Tatr. Plecak do Chochołowskiej i na lekko Grześ. Potem zboczenie w słowacką Dolinę Łataną i znowu mozolna wspinaczka na Zabrat. Z przełęczy piękne widoki na Rohacze, Trzy Kopy i całą tę grań, po której niegdyś chodziłem. A potem na Rakoń i w dół.
Frasunek dnia: górne części Chochołowskiej zmasakrowane zrywką drewna. Gdzie się nie ruszyć, to ogołocone zbocza i przeorane żleby. Irytuje mnie to. Czy rzeczywiście nie da się jakoś zrekompensować tym 8 wsiom ich własności i dołączyć dolinę do standardów reszty parku?
Paradoks dnia: niekiedy ta radosna zrywka drewna poprawia widokowość szlaków - aż wstyd, że to mówię.
Chytrość dnia: do schroniska wchodzę już dość późno i bar właśnie zamykają. Na szczęście w apteczce pierwszej pomocy noszę ostatnio 3 kompresy piwne, na takie właśnie niesprawiedliwe zagrania schronisk! :]
Mnichy z Doliny Chochołowskiej
Starorobociański, Kończysty, Jarząbczy spod Grzesia
Rakoń z Doliny Łatanej
Rohacze z Zabratu
Rohackie Stawy i Trzy Kopy
Rohacze z przełęczy pod Wołowcem
Wołowiec
Dolina Chochołowska - Grześ - Dolina Łatana - Przełęcz Zabrat - Rakoń - Dolina Wyżnia Chochołowska - schronisko
Tradycyjnie przenoszę się w drugi koniec Tatr. Plecak do Chochołowskiej i na lekko Grześ. Potem zboczenie w słowacką Dolinę Łataną i znowu mozolna wspinaczka na Zabrat. Z przełęczy piękne widoki na Rohacze, Trzy Kopy i całą tę grań, po której niegdyś chodziłem. A potem na Rakoń i w dół.
Frasunek dnia: górne części Chochołowskiej zmasakrowane zrywką drewna. Gdzie się nie ruszyć, to ogołocone zbocza i przeorane żleby. Irytuje mnie to. Czy rzeczywiście nie da się jakoś zrekompensować tym 8 wsiom ich własności i dołączyć dolinę do standardów reszty parku?
Paradoks dnia: niekiedy ta radosna zrywka drewna poprawia widokowość szlaków - aż wstyd, że to mówię.
Chytrość dnia: do schroniska wchodzę już dość późno i bar właśnie zamykają. Na szczęście w apteczce pierwszej pomocy noszę ostatnio 3 kompresy piwne, na takie właśnie niesprawiedliwe zagrania schronisk! :]
Mnichy z Doliny Chochołowskiej
Starorobociański, Kończysty, Jarząbczy spod Grzesia
Rakoń z Doliny Łatanej
Rohacze z Zabratu
Rohackie Stawy i Trzy Kopy
Rohacze z przełęczy pod Wołowcem
Wołowiec
Którego kota masz na myśli? Tego na pierwszej, czy piątej focie z kijami?andy67 pisze:Czy ja wiem, niby fotek parę jest ale tylko dwie ciekawe - w tym jedna z kotem.
Agaar pisze:Po tych zdjęciach i opisie jeszcze bardziej żałuję, że musiałam wracać.
Łobuz, pogonił Ci kota?
Szit, Tatry w tym roku mi jednak nie pisane
"Małżeństwo jest szkołą średnią przyjemności i uniwersytetem rezygnacji" - Tennessee Williams
Dzień 5, 11.10.2012, czwartek
schronisko w Chochołowskiej - Iwaniacka Przełęcz - Ornak - Starorobociański Wierch - Kończysty Wierch - Trzydniowiański Wierch - Polana Chochołowska - Iwaniacka Przełęcz - schronisko na Hali Ornak
Podejście na Iwaniacką Przełęcz tradycyjnie dłużymisię, choć niby idę na lekko i porannie rzeźki. Odrobinę dyskomfortu wprowadza myśl, że będę jeszcze dziś podchodził tędy po raz drugi - tym razem z plecakiem. Za to po wdrapaniu się na Ornak zaznaję przepięknych słoneczno-śnieżnych panoram, robię więc sporo “komórkowych zdjęć”.
Niestety Starorobociański daje trochę w kość - wierzchołek w chmurze i dosyć wietrzny. Ponieważ wszystko się schowało w białej mgle lub w białym śniegu, mam drobne kłopoty z orientacją, znaczy którędy zejść. W końcu jednak się udaje - przez Kończysty (na którym spotykam pierwszą tego dnia osobę) i Trzydniowiański schodzę do schroniska. Tam jakaś szybka pomidorowa i szybkie piwo, by za kilkadziesiąt minut ponownie wspinać się na... Iwaniacką Przełęcz. Regeneracja schroniskowa pomogła - idzie się fajnie, w absolutnej ciszy, bez mijania kogokolwiek. Dolina Iwaniacka jest chyba najbardziej przeorana przez zrywkę drewna. Zniszczony szlak, poszarpany żleb, wyrżnięty las. Mimo to ładne widoki na Ornak. O zmierzchu melduję się na Hali Ornak.
Frasunek dnia: w schronisku spotykam grupę ok. 6-7 nieco podpitych osób (3 pary). Niby to ludzie górscy, sądząc po ekwipunku, ale zachowują się jak bydło. Niby potrafią zagrać na gitarze różne W.G. Bukowiny itp., ale co z tego. Być może każdy z nich z osobna i na trzeźwo jest fajny, jednak grupowe zachowania stadne + alkohol wyzwalają kibolski sposób bycia. Żenuła, co zgodnie stwierdzamy z tradycyjnie przesympatyczną recepcjonistką. W pokoju (śpią obok) jest oczywiście demolka do 2 nad ranem.
Dolina Iwaniacka po przejściu huraganu uprawnionych 8 wsi.
Widoczki z Ornaku.
Widoczki z Ornaku.
Widoczki z Ornaku.
Widoczki z Ornaku - Starorobociański.
Widoczki z Ornaku.
Siwa Przełęcz.
Siwy Zwornik
Z kozicą na Starorobociański.
Ze Starorobociańskiego.
Kończysty.
Czubik.
Trzydniowiański
schronisko w Chochołowskiej - Iwaniacka Przełęcz - Ornak - Starorobociański Wierch - Kończysty Wierch - Trzydniowiański Wierch - Polana Chochołowska - Iwaniacka Przełęcz - schronisko na Hali Ornak
Podejście na Iwaniacką Przełęcz tradycyjnie dłużymisię, choć niby idę na lekko i porannie rzeźki. Odrobinę dyskomfortu wprowadza myśl, że będę jeszcze dziś podchodził tędy po raz drugi - tym razem z plecakiem. Za to po wdrapaniu się na Ornak zaznaję przepięknych słoneczno-śnieżnych panoram, robię więc sporo “komórkowych zdjęć”.
Niestety Starorobociański daje trochę w kość - wierzchołek w chmurze i dosyć wietrzny. Ponieważ wszystko się schowało w białej mgle lub w białym śniegu, mam drobne kłopoty z orientacją, znaczy którędy zejść. W końcu jednak się udaje - przez Kończysty (na którym spotykam pierwszą tego dnia osobę) i Trzydniowiański schodzę do schroniska. Tam jakaś szybka pomidorowa i szybkie piwo, by za kilkadziesiąt minut ponownie wspinać się na... Iwaniacką Przełęcz. Regeneracja schroniskowa pomogła - idzie się fajnie, w absolutnej ciszy, bez mijania kogokolwiek. Dolina Iwaniacka jest chyba najbardziej przeorana przez zrywkę drewna. Zniszczony szlak, poszarpany żleb, wyrżnięty las. Mimo to ładne widoki na Ornak. O zmierzchu melduję się na Hali Ornak.
Frasunek dnia: w schronisku spotykam grupę ok. 6-7 nieco podpitych osób (3 pary). Niby to ludzie górscy, sądząc po ekwipunku, ale zachowują się jak bydło. Niby potrafią zagrać na gitarze różne W.G. Bukowiny itp., ale co z tego. Być może każdy z nich z osobna i na trzeźwo jest fajny, jednak grupowe zachowania stadne + alkohol wyzwalają kibolski sposób bycia. Żenuła, co zgodnie stwierdzamy z tradycyjnie przesympatyczną recepcjonistką. W pokoju (śpią obok) jest oczywiście demolka do 2 nad ranem.
Dolina Iwaniacka po przejściu huraganu uprawnionych 8 wsi.
Widoczki z Ornaku.
Widoczki z Ornaku.
Widoczki z Ornaku.
Widoczki z Ornaku - Starorobociański.
Widoczki z Ornaku.
Siwa Przełęcz.
Siwy Zwornik
Z kozicą na Starorobociański.
Ze Starorobociańskiego.
Kończysty.
Czubik.
Trzydniowiański