
No więc do zrobienia było sobotniego dnia samotnie:
dojazd do Palenicy Białczańskiej (za 5 zł się udało, bo normalnie to

Mapka przejścia:

No to zaczynamy. Wyruszyłem dosyć późno, w busie nie było jednak tłoku, z Cyrhli dojechałem na Palenicę po godz 8-ej.
Kupiłem bilecik za 4,40 zł do parku i ruszyłem nową asfaltową drogą (a miała być asfaltowo ziemna - przynajmniej tak Nyka wspominał). Dotarłem do Wodogrzmotów:

Ludzi było już troszkę więc ktoś zrobił mi foto na tle pięknych barierek:

Po przejściu 9 km oczom kilku tysięcy osób ukazuje się to co i mnie:

Ludzi w schronisku na Morskich niedużo, nikt jeszcze sięnie kąpał, nie było też żadnych dziewczyn w szpilkach.


Wypiwszy herbatę z cytryną zrobiłem zdjęcie Morskiego i ruszyłem...

ruszyłem żółtym szlakiem na Szpiglasowy.

W miarę jak szedłem wyżej Morskie Oko się oddalało a góry przybliżały, oto dowód:

Szlak spokojnie piął się w górę.

Raczyłem się widokiem Mnicha.

A szlak ułożony z kamieni nie miał końca


OOO jeszcze godzinka:

Wrota Chałubińskiego:

Kosodrzewina zaczęła przegrywać ze skałą...

... i trawą:

Szlak czasami się urywał (lawiny kamienne)

ooo to już przełęcz


Słupek pozwolił zrobić sobie zdjęcie:

A z tyłu za mną tata z córką (na oko około 8 lat), byli spięci liną, dziewczynka super szła.

W drodze na Szpiglasowy Wierch (15 min od przełęczy)

Co to oznacza?

Zejście z przełęczy jest z łańcuchami...


... i ślimakami:

Widok na Dolinę Pięciu Stawów Polskich:

coraz niżej...

Dolina 5ciu jest pikna

Żegnaj Szpiglasowa Przełęczy

Witaj Zawracie

Wchodzę na niebieski szlak na Zawrat...

I znowu wspinaczka. Kondycja została w dolinie


Autoportret

Schody na Zawrat:

Cel osiągnięty


Teraz już tylko zejść Zawratem do Murowańca. Na Zawracie tradycyjne korki, ale dobrzy ludzie przepuszczali mnie.

Dawno na Kościelcu nie byłem. Za rok!

Gdy tak sobie szedłem zobaczyłem stado kozic...

z małym koziołkiem, które mnie nie zauważyło, tak mu trawa przy szlaku smakowała.

Po kilku minutach dałem koziołkowi smsa że chcę przejść, no to się odwrócił i pobiegł w stronę kilkumetrowej pionowej ściany...

i spokojnie zszedł tą ścianą (qrde, bez asekuracji)
A ja podążyłem w stronę Czarnego Stawu...

I Doliną Jaworzynki trafiłem do Kuźnic na pysznego De Volaya w Społem Zakopane (Bar pod Smrekami)