Nie samym wspinaniem...

Wspomnienia z pobytu w górach, relacje, plany wyjazdów.
Awatar użytkownika
Huczaj

-#6
Posty: 2841
Rejestracja: śr 28 lis, 2007
Lokalizacja: Kraków/Olkusz

Nie samym wspinaniem...

Post autor: Huczaj »

W sumie to miało być tak: jedziemy do Sulova się powspinać, a jak już będziemy mieli dość idziemy się poszwędać w Małą Fatre.

I oczywiście gówno z tego wyszło, mój towarzysz Kamil, na imprezie urodzinowej w Beskidzie Wyspowym został przez nas (jego towarzyszy) tak sponiewierany (oczywiście wszyscy znajdowali się w tzw. „bajkowym” stanie), że skręcił kolano. Tak się kończą pijackie zabawy.

Z wyjazdu na wspinanie więc nici. Reszta towarzystwa też nie przejawia chęci, ale moja znajoma Kaśka, zaproponowała w zamian wypad na 4 dni w Góry Stołowe, gdyż jedzie odwiedzić przyjaciela pracującego w schronisku na Szczelińcu wielkim. A co tam czemu nie, w sumie miałem ochotę poszwędać się po górach tak zupełnie „bezciśnieniowo”. Do naszej dwójki, miała jeszcze dołączyć znajoma Kaśki z Warszawy – Dorota.

Środa – godz. 20:00 – wreszcie kończę tą cholerną robotę i uderzam do Kaski na rosół. Potem razem na dworzec bo pociąg do Częstochowy mamy o 23:20. Jak to długi weekend, ludzi w ch... . Udaje nam się usiąść w przedziale, zamiast spać gadamy całą podróż. Pociąg na styk zdążył do Częstochowy, dzięki czemu zdążymy na przesiadkę do Wrocławia. Dorota również jedzie w tym pociągu, ale oczywiście 3 miliony ludzi nie pozwala się swobodnie poruszać, lokujemy się więc we dwójkę w jakimś przedziale i przegadujemy całą drogę do Wrocławia.

W takim przypadkach zawsze dwa dni zlewają mi się w jeden, za to cholernie długi.

We Wrocławia jesteśmy gdzieś o 6 czy tam 7 rano. Już we trójkę urządzamy sobie biesiadę na dworcu: Chleb + konserwa – takie rzeczy tylko w górach (albo na dworcach).

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

W sumie trochę chce się spać, ale za pół godziny mamy autobus do Kudowy Zdrój.

Ładujemy się więc do niego. Aha bo bym zapomniał..pogoda do dupy..leje. Ale następnego dnia ma być już lampa.

W autobusie udaje mi się zasnąć na 10 minut, mimo kapiącej mi na łeb wody z dachu. 10 minut snu - czuje się jako młody buk.

W Kudowej hmmm nie leje, ale za ładnie to nie jest. Szwędamy się po mieście, tu kupimy sałate, tu wino, tu piwo, tam chleb.

Idziemy się wysikać do publicznej toalety. Płatna 2 zł. Niech ich szlak trafi za tyle to ja 2 dni w górach ..a zresztą sami wiecie.

Wrzucamy 2 zł, przynajmniej się wszyscy wysikamy. Gówno tam. Nikt nie leje! Drzwi się nie otworzą. Jak się k.... nie otworzą pytam? Ja je otworzę z drugiej strony. Dziewczyny zamknęły drzwi zewnętrze a ja robię VI.5 w skali kiblowej:

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

I co dało się? Dało. Przynajmniej nie mam poczucia, że mnie ktoś okradł na 2 zł. Myjemy zęby i wychodzimy zadowoleni. No, to się nazywa porządna robota.

Dobra macie tu jakieś niby architektoniczne zdjęcie:

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Generalnie Kudowa bardzo mi się spodobała jako miasto, może I troche turystów jest, ale ten klimat, ta niemiecka architektura…super.

To szwędamy się dalej. Może by tak Kaplice czaszek zobaczyć? Czemu nie, w drogę więc:

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Kaplica czynna od 13 L Trudno w sumie pora na konserwe. Znajdujemy ładny kanał samochodowy w sam raz na bibe i dawaj robimy buły z konserwą czy tam serkiem jeden pieron.

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Pojedzeni? Taaaak. To do kaplicy marsz! Z kaplicy zdjęć nie ma, nie wolno tam fotografować. Mała kapliczka, pełno kości – upiorne wrażenie – ołtarz z kości, ściany z kości, podłoga z kości. Przy okazji mamy okazję znaleźć różnicę w budowie czaszek tatarskich od tych „naszych”.

No to co dalej...trzeba by ruszyć dupy w stronę schroniska. Według mapy nie jest to znów tak daleko. Szkoda tylko że ciągle siąpi.

Aha byłbym zapomniał, Huczaj jako prawdziwy gentelman (czy jak mu tam) dźwiga na plecach cały alkohol. To tak gwoli wyjaśnienia – żeby później nie było, że cienki jest czy „z babami w góry jeździ bo za chłopami nie nadąża”. Oczywiście ukłon w stronę niewiast że chciałby wziąść trochę ale na męską dumę nie ma rady. Niosę i koniec.

I drałujemy po asfalcie, potem po lesie – mija godzina, dwie... „kuźwa daleko jeszcze? Piwa bym się napił..poka mape”.

I tak nie wiem gdzie jestem, w cholerę z tymi górami!

Dobra dochodzimy do jakiegoś parkingu, pełno autobusów czy innych wehikułów. A czyli jesteśmy przy ciasnych skałach (czy jakoś tak, wybaczcie nie pamiętam, a mapy oczywiście nie mam).

Nawet woda ma piwną barwę:

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Idziemy więc ścieżką turystyczną przez ciasne skałki. Nosz w mordę nie wiedziałem, że będą aż tak ciasne. Niektóre przesmyki są tak ciasne, że muszę plecach przed sobą przepychać.

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us


Utytłani po łokcie kończymy zabawę z ciasnymi skałami i idziemy dalej. Kolejny szlak przez las. Ścieżką płynie regularny potok, wszystko dookoła w błocie, skaczemy więc jak 2 kozice i jeden samiec po kamolach. Każdy z nas zalicza po jednej wtopie. Idziemy i idziemy, Jacek (ten znajomy Kaśki ze Szczelińca) dzwoni gdzie się włóczymy i czy niby przeszliśmy już „coś tam coś tam” (bo nie pamiętam jak się to ustrojstwo nazywało). My: „oczywiście już dawno minęliśmy, a gdzie to dokładnie było?

Jest, asfalt znów i jakaś wieś. Dobra nasza jesteśmy prawie u celu. Która to jest? Ósma? Późno. Idziemy przez wieś, patrzymy na strumienie w kolorze piwa, domy w kolorze piwa, dziurawą drogę i turystów w samochodach. I co samochodziarze łyso Wam teraz? Łyso? Tak se bezczelnie 4 kółkami i pod dachem jeździć! A Ci co przed komputerem siedzą? Łyso Wam? Tak se siedzieć nie moknąć i nic nie robić?

40 minut do schroniska pod górę. Niech Was szlak.

Jacek zniecierpliwiony schodzi ze swojego miejsca pracy i wychodzi nam na spotkanie. „ Spoko to nie jest 40 minut, może z 15”. Tak k.... w naszym tempie to może jednak ze 140. Ale fakt, schody do góry, można się zwiesić na poręczach. Jacek prowadzi opowiadając co i jak, ale ja nic nie słyszę idę ostatni. Doszliśmy do schroniska. No może wreszcie odpoczniemy. Gówno tam. Jacek komunikuje nam „jaki odpoczynek? Ja właśnie pracę skończyłem i zabieram Was na wycieczkę po Szczelińcu – trasą turystyczną. Jaceeeeek, a możemy coś zjeść i odpocząć chwilę? (dziewczyny to mają podejście) „No dobra, ale szybko, szkoda czasu”. Jemy konserwę, Jacek się niecierpliwi. Dorota wymięka i zostaje. Ja jestem gieroj nie popuszczę. Dobra to idziemy.

O ludzka naiwności „idziemy”. Jakie „idziemy” Jacek narzuca tempo sztafety 4x400. Szkoda czasu, mówi, musi być „Action”. I przelatujemy we mgle i błocie całą trasę turystyczną, zatrzymując się na punktach widokowych z których widok mamy na siebie samych. Oblatujemy całą trasę. Dobra to teraz w końcu chyba odpocznę?

Jacek lokuje nas na nocleg w poddaszu („wstęp tylko dla personelu” hehehehehhehehe), nocleg za friko, materace i jedno łóżko. Oczywiście żadna dziewczyna nie chce spać na łóżku, więc ja się wbijam. A co, należy mi się. Przychodzi Jacek, pijemy piwo, delektujemy się winem (smakuje jak Cavalier tfu) i idziemy spać.


Chcecie więcej?
Awatar użytkownika
krzymul

-#9
Posty: 10750
Rejestracja: sob 08 lis, 2008
Lokalizacja: Pipidówa

Post autor: krzymul »

Ale Cie Huczaj przypiliło, żeby z pełnym bakiem tzn. pęcherzem VI.5 zrobić....no, no ;)
Dobrze, że się nie zaklinowałeś w szczelinie podsufitnej, bo trzeba by TOPR, yyy tzn. Straż Miejską wzywać. No i jaka ulga.....2 zł w kieszeni ;)
Fajnie napisane, dawaj dalej :)
Ostatnio zmieniony sob 19 cze, 2010 przez krzymul, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
andy67

-#8
Posty: 9509
Rejestracja: sob 20 maja, 2006
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: andy67 »

Się uśmiałem :) :) :)


A pewnie że chcę (chcemy) więcej :D
Każdemu jego Everest...
Awatar użytkownika
Huczaj

-#6
Posty: 2841
Rejestracja: śr 28 lis, 2007
Lokalizacja: Kraków/Olkusz

Post autor: Huczaj »

krzymul pisze:Fajnie napisane, dawaj dalej
andy67 pisze:A pewnie że chcę (chcemy) więcej
To musicie poczekać, jeszcze nie napisałem :)
madziula24

-#6
Posty: 1073
Rejestracja: śr 16 lip, 2008
Lokalizacja: Kraków

Post autor: madziula24 »

Super wyszło :)
Zabawnie, lekko i przyjemnie :)
Czekam na więcej ;)
Wszystko, co przeżywamy, to tylko jakieś etapy, jakieś stacje. To, co dziś wydaje się wielkim osiągnięciem, jutro odpada, bo poszliśmy już dalej. Trzeba być zawsze w drodze.

Anna Kamieńska
Awatar użytkownika
krzymul

-#9
Posty: 10750
Rejestracja: sob 08 lis, 2008
Lokalizacja: Pipidówa

Post autor: krzymul »

Huczaj pisze:Może by tak Kaplice czaszek zobaczyć?
Kaplica czaszek w Czermnej ?....uuuu, jak ja tam dawno byłem, a i Bazylika w Wambierzycach piękna. :)
Pozdrawiam.
Brudas bez łazienki z wychodkiem za stodołą.
Awatar użytkownika
ruda

-#7
Posty: 4898
Rejestracja: śr 23 lis, 2005
Lokalizacja: Kielce/Wawa

Post autor: ruda »

Huczaj pisze: takie rzeczy tylko w górach (albo na dworcach).
heheh miny ludzi bezcenne, kiedy np. 10osobowa ekipa robi sobie śniadanie na dworcu, składające się z miliona kanapek.
Huczaj pisze:ale ten klimat, ta niemiecka architektura…super.
oj tak ten klimat mi też bardzo odpowiada. Fotograficznie tamte plenery są naprawdę extra, w szczególności jak się jeszcze pojeździ po jakiś mniejszych miejscowościach.
Huczaj pisze:Nawet woda ma piwną barwę:
a głodnemu...tfu spragnionemu tylko jedno na myśli :D
Huczaj pisze: Jacek narzuca tempo sztafety 4x400.
w myśl zasady: czas trzeba oszczędzać i go szanować ;)

dawaj Huczaj dalszą część relacji, bo dobrze się ją czyta 8)
Awatar użytkownika
Basia Z.

-#7
Posty: 4974
Rejestracja: sob 11 lis, 2006
Kontakt:

Post autor: Basia Z. »

krzymul pisze:
Huczaj pisze:Może by tak Kaplice czaszek zobaczyć?
Kaplica czaszek w Czermnej ?....uuuu, jak ja tam dawno byłem, a i Bazylika w Wambierzycach piękna. :)
Ja to tam z wycieczkami jeżdżę ;-) - w Kaplicy Czaszek byłam w zeszłym roku dwa razy, w Wambierzycach też.

Na Szczelińcu - aż trzy razy, taki jakiś miałam sezon na Góry Stołowe.

Ale na Szczelińcu byłam w listopadzie zeszłego roku (ten trzeci raz) całkiem indywidualnie ( a właściwie to na spotkaniu pl.rec.gory) i też miałam okazję poznać Jacka.

Bardzo sympatyczny człowiek i mają fajne pomysły na działanie tego schroniska.

Spacer po Szczelińcu w listopadowej mgle - to jest to :-)

B.

P.S.
"Błędne Skały"

P.S. P.S.

Moje foty z Gór Stołowych i okolic:

maj-czerwiec (dwa wyjazdy z wycieczkami):

http://picasaweb.google.pl/basia.zygmanska/GoryStoOwe#

listopad:

http://picasaweb.google.pl/Torojaga/GoryStoOwe2009#
Awatar użytkownika
Barek

-#5
Posty: 688
Rejestracja: ndz 29 sty, 2006
Lokalizacja: Łódź

Re: Nie samym wspinaniem...

Post autor: Barek »

Fajne fajne,tez mi sie podoba!Przeczytalem jednym tchem;)
magic

-#4
Posty: 343
Rejestracja: pn 02 paź, 2006

Post autor: magic »

:))
Świetnie napisane... nieźle się uśmiałam... z niecierpliwością czekam na c.d. :)
Awatar użytkownika
Agaar

-#8
Posty: 5593
Rejestracja: ndz 07 sie, 2005
Lokalizacja: wielkopolska
Kontakt:

Post autor: Agaar »

No niezłe złojenie kibla.... zawsze lepiej COŚ niż NIC. :P
A może to kibel w ścianie?
"pamiętaj jak Ci praca lub jakieś studia przeszkadzają w chodzeniu po górach to rzuć to w diabły" Fenek
[galeria zdjęć] http://picasaweb.google.com/103556764021884049151
Awatar użytkownika
krzymul

-#9
Posty: 10750
Rejestracja: sob 08 lis, 2008
Lokalizacja: Pipidówa

Post autor: krzymul »

Agaar pisze:No niezłe złojenie kibla....
Huczaj trenował przed złojeniem kibla pod Wagą... :P :D ....a trening czyni miszcza. Hm...tylko waruny mogą być nie te same, ale co tam, raki, czekan i poszedł. ;)
Pozdrawiam.
Brudas bez łazienki z wychodkiem za stodołą.
Awatar użytkownika
Huczaj

-#6
Posty: 2841
Rejestracja: śr 28 lis, 2007
Lokalizacja: Kraków/Olkusz

Post autor: Huczaj »

Agaar pisze:A może to kibel w ścianie?
A wiesz jaka tam glazura i mydło? :P

Dzięki Basiu za poprawienie, poniżej chyba też bedziesz miała troche "roboty" :)
Awatar użytkownika
Huczaj

-#6
Posty: 2841
Rejestracja: śr 28 lis, 2007
Lokalizacja: Kraków/Olkusz

Post autor: Huczaj »

Dobra to macie więcej.

Noc śpimy (o dziwo), coś mi brzęczy za uchem. Nosz kiego pierona niesie? Ooo kuźwa widno już. Budzik się komuś włączył. Która godzina? Gdzie mój k... telefon? 6:30 coś. Ooo nie ja nie wstaje. Dziewczyny wstają. I chyba poszły się przejść, nie wiem bo ja walnąłem w kimono.

Dobra 9 dochodzi może by tak wstać, po górach mam łazić czy coś. Wstaje. Dziewczyny rześkie, chyba były na przebierzce.

To co umyje moje szanowne włosy. Myju myju kąpu kąpu i po chwili we trójkę siedzimy w jadalni jędząc na śniadanie..no zgadnijcie co?


KONSERWE!?

A dupa, bo Dorota je pasztet z sałatą.

Jacek już krząta się przy nowo przybyłych turystach i wycieczkach. Jakieś adwokaty i medyki zjechały z Wawy z dziećmi coby im urzadzić jakieś zawody czy coś. Pałętają się pod nogami. W sumie nie dziwne, jaki prawdziwy turysta o 9:30 siedzi w schronisku jak na zewnątrz lampa? Wszyscy poszli w cholerę, napływają nowi. Dobra zbieramy dupska. Przepak i wio w góry, Jacek polecił nam fajną trasę. Już to widzę, że tam się doczołgamy.

Kapitalna pogoda.

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us


Obrazek

Uploaded with ImageShack.us


Wychodzimy ze schronu i szok.....setki, nie tysiące, nie miliony dzieci, kobiet w pantoflach i mężczyzn w mokasynach i jakiś przewodnik gdzieniegdzie. Dżizaz jak najszybciej stąd uciec.

Schodzimy z przełęczy między szczelińcami i od razu spokojniej. Z tym, że jest inny problem. Podniecamy się każdym wystającym kamieniem, każdym drzewem, strumykiem czy kawałkiem trawy „ O jakie piękne”, „ O jak zajebiście”, „czekajcie zrobię Wam zdjęcie” „popatrz na to”. Nosz w morde aż tyle wczoraj wypiliśmy?

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Nawet jakiś zbiornik melioracyjny mijamy. Wody w nim tyle, jakbym ja do niego nasikał po małym piwie.

Idziemy niżej, schodzimy do wioski. We wiosce, jakiś stary Kościół (pw. Jana Chrzciciela) przy nim jeszcze starszy cmentarz i prawie same niemieckie nazwiska. Fajno.

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us



To co looknijmy w mapę zobaczymy co i jak. „Ty a gdzie jest to co Jacek mówił że tam mamy iść? „ A tego mapa nie obejmuje” „Acha, to zajebiście”.

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Idziemy więc dalej. Ktoś się stacza w wielkim kole po łące. A to te medyki i adwokaty ze stolycy.

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Wchodzimy w las i jak myślicie co znajdujemy?

No oczywiście, skały „Popatrz jakie fajne” „wyjdźmy na górę” „ a tam jak fajnie”. No w takim tempie to wiecie co.

Przynajmniej ludu nie ma. Idziemy więc lasem idziemy, fajnie jest, nie spieszymy się. Szukamy drogi, może tu, może tam. Górski instynkt dziewczyn jest niezawodny. Zawsze znajdą odpowiednią ścieżkę, byle pod górę – i o to chodzi.

Mijamy fajne formacje skalne. Spotykamy nielicznych ludzi. W końcu trzeba by zjeść jakąś konserwę co?

Dochodzimy na punkt widokowy gdzieś tam (to samo co z ciasnymi/błędnymi skałami – czyli nie pamiętam jak się to nazywało). Wpisujemy się do księgi wejść. Robimy kanapki ale z pasztetem. Leżymy na skałach, Dorota pisze pamiętnik. Kaśka chce żeby ktoś z nią/ (za nią?) polatał :D

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Dość. Idziemy dalej, już się tak nie podniecamy. Jest 14 a my nie jesteśmy jeszcze nawet w połowie trasy.

„Poka mape” „nie dojdziemy tam, za długo się podniecaliśmy kamieniami” „to chodźmy chociaż tu” dobra. Kolejny punkt widokowy. Ha i tu Was mam w plecaku niosę piwo! Dziewczyny pozują do zdjęć, uprawiają jogę, a ja raczę się złotym trunkiem, oczywiście dzieląc się z towarzyszkami.

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us
Obrazek

Uploaded with ImageShack.us


Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Schodzimy do wioski. Idziemy w dół, idziemy, idziemy „Ej a może ktoś w mape spojrzy”? „ooo to nie tu, musimy wracać”, wracamy więc z powrotem przez wieś. W końcu jest nasz szlak. „Ale zobaczcie jakie tu ładne pola rzepaku” „Jak żółto” „Patrzcie tu jest ścieżka, przez środek chodźmy nią” i poszliśmy. Brzęczenie wszelkiego rodzaju robactwa jest nie do zniesienia. Wszystko dookoła bzyczy. Mam wrażenie, że sam zaraz odlecę. Błoto po kostki. Ale fajnie jest, za chwilę orientujemy się że wszystko poniżej pasa mamy żółte. No cóż, może my też co zapylimy. Przedarliśmy się. Bez ofiar, przynajmniej w ludziach.

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Wyszliśmy na asfalt i drałujemy, drałujemy, drałujemy. Nie, tym razem nie mamy ochoty na konserwę.

Oczywiście zrobiliśmy kółko, bo to co na mapie z tym co w rzeczywistości ma mało wspólnego.

Dochodzimy do wiochy z której przyszliśmy. Unikamy przeszkód, w typie żmij (?) i slimaków.

Co to za stwór?

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Ładujemy się na łąkę i jemy coś. Wy już wiecie co.

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Jest 21 coś. Wiemy, że to jeszcze nie koniec. Jacek skończy pracę i dopiero się zacznie. Mamy jeszcze iść na kolejne punkty widokowe, jakieś ruiny fortu w lesie. Póki co jemy i czekamy na telefon. Czekamy i czekamy. Dobra nie będziemy tu kwitnąć. Idziemy kawałek do wioski, Jacek nas dogoni.



Idziemy więc przez wioske, jakieś przygotwania do wesela, sporo turystów mimo późnej godziny. Ciemni się. Zasięgu nie ma.

Odwracamy się. Ktoś do nas biegnie. Pada kluczowe pytanie: „To Jacek?” „Chyba tak, ale spieprzamy” „W las, w las!”.. „Nie chce mi się” „dobra czekamy”.

Dobiega Jacek i idziemy dalej, tempo sztafety 4x800 metrów, ale dajemy rade. Wchodzimy w las i orka pod górę między korzeniami i kamolami. Dobra jesteśmy. Wszędzie ciemno, ale przepięknie wyglądają oświetlone światłami pobliskie miejscowości. Stoimy nad urwiskiem, nie zabezpieczonym żadnymi barierakmi, ale przecież nie będziemy szaleć. Nikt nie skacze.

Nieco po lewej nad kolejnym urwiskiem, jest podobno tablica pamiątkowa, po morderstwie jakiegoś studenta/studentki. Tam już nie idziemy.

Prawie zbiegamy w dół. Teraz na drugą stronę drogi, znów do lasu do ruin fortu. „Kuźwa gdzie te ruiny”? „Nic nie widzę”.. cóż kupa kamieni, ale w sumie ciemno jak w dupie, więc czego się spodziewać.

Wracamy do wioski i około 23 jesteśmy w schronisku. Prysznic, piwo, wino. Dorota jest twarda, został jej ostatni egzamin na studiach medycznych i mówi, że się jeszcze pouczy. Ja uderzam w kimono.
Awatar użytkownika
krzymul

-#9
Posty: 10750
Rejestracja: sob 08 lis, 2008
Lokalizacja: Pipidówa

Post autor: krzymul »

Huczaj pisze:Co to za stwór?
Moim skromnym zdaniem to padalec....po odrzuceniu ogona
Pozdrawiam.
Brudas bez łazienki z wychodkiem za stodołą.
Awatar użytkownika
krzymul

-#9
Posty: 10750
Rejestracja: sob 08 lis, 2008
Lokalizacja: Pipidówa

Post autor: krzymul »

Huczaj pisze:wszystko poniżej pasa mamy żółte
Huczaj pisze:może my też co zapylimy...
...drogą płciową ? ;) , czy przez pączkowanie ?
Pozdrawiam.
Brudas bez łazienki z wychodkiem za stodołą.
Awatar użytkownika
caatoosee

-#6
Posty: 1044
Rejestracja: ndz 29 sty, 2006

Post autor: caatoosee »

Huczaj pisze:Co to za stwór?
wegorz ;)


aha ladne masz spodnie ,co to za marka? na kosodrzewine sa dobre
"Zdobadz wszystko nie robiac nic"
Awatar użytkownika
krzymul

-#9
Posty: 10750
Rejestracja: sob 08 lis, 2008
Lokalizacja: Pipidówa

Post autor: krzymul »

caatoosee pisze:aha ladne masz spodnie
a tam spodnie,... dziewczyny ma ładne :P :D
Pozdrawiam.
Brudas bez łazienki z wychodkiem za stodołą.
Awatar użytkownika
caatoosee

-#6
Posty: 1044
Rejestracja: ndz 29 sty, 2006

Post autor: caatoosee »

krzymul pisze:a tam spodnie,... dziewczyny ma ładne
huczaj wszystkie dziewczyny ma ladne
Ostatnio zmieniony ndz 20 cze, 2010 przez caatoosee, łącznie zmieniany 1 raz.
"Zdobadz wszystko nie robiac nic"
Awatar użytkownika
krzymul

-#9
Posty: 10750
Rejestracja: sob 08 lis, 2008
Lokalizacja: Pipidówa

Post autor: krzymul »

caatoosee pisze:huczaj wzystkie dziewczyny ma ladne
:O to ma ich więcej ? ;)
Pozdrawiam.
Brudas bez łazienki z wychodkiem za stodołą.
ODPOWIEDZ