Wypadki górskie i lotnicze

Rozmowy na dowolny temat, niekoniecznie górski... :)
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Janek

-#10
Posty: 19437
Rejestracja: wt 26 kwie, 2005

Post autor: Janek »

krzysgd pisze:Janek napisał(a):
kontrolowana przez PiS TVP

To co tam robił red. Tomasz Lis?
Robił za tak zwany "kwiatek przy kożuchu". A tego, że wpierw PiS kontrolował TVP do spółki z LPR i Samoobroną, potem już tylko LPR z Samoobroną a jeszcze dalej PiS do spółki z SLD to chyba nie trzeba udowadniać.
krzysgd pisze:Janek napisał(a):
Co następuje dalej? Proste - jeszcze tego samego dnia ...

To jest "gdybanie" na potrzeby propagandowe.
Nie, to jest dość uważna obserwacja tego co kto i co robi w mediach.
krzysgd pisze:Janek napisał(a):
Mam ponure podejrzenie, że to co odczytano jest "ciężko strawne"

"Na kursie i na ścieżce".
I dlatego stronie rosyjskiej tak trudno rozstać się z czarnymi skrzynkami?
Może w danej chwili był a może i nie był. Nie wiem, nie jestem ekspertem lotniczym - Ty zapewne nim jesteś.
A co do "czarnych skrzynek" - jestem prawie pewien, że obie strony by je najchętniej utopiły w Rowie Mariańskim.
krzysgd pisze:Janek napisał(a):
Obecność generała Błasika w kabinie pilotów świadczy wymownie, że na załogę był wywierany nacisk, chociażby milczący.

Czyżbyś już ferował wyrok na Błasika? Podobne insynuacje nie wystawiają insynuującym najlepszej laurki. Rodzina pana generała naczytała się i nasłuchała pomówień, co było niezwyczajnym świństwem w mediach i to wcale nie niszowych. A Ty te niszowe podejrzewasz o jakieś "wściekłe kampanie".
Swoją drogą - "ciekawa" konstrukcja - milczący nacisk.
Nie feruję wyroków. Stwierdzam jedynie fakt, że zgodnie z procedurami generała w trakcie operacji lądowania nie powinno tam być, bo nie był członkiem załogi. A co do "milczącego nacisku" - nikt nigdy nie patrzył Ci milcząco na ręce jak coś tam ważnego robiłeś? Jeśli tak, to miałeś zawsze niezwykle taktownych szefów (nauczycieli, znajomych itd).

A poza tym jak zwykle się czepiasz wyrwanych słów. Do meritum moich wypowiedzi nie odniosłeś się w najmniejszym stopniu. Cóż, różne bywają sposoby dyskusji. Np. zadawanie pytań, a jak się otrzyma odpowiedź to nabieranie wody w usta. Mam przypomnieć gdzie i kiedy?

PS.
Serdecznie doradzam uważną lekturę tego postu:
mefistofeles napisał(a):

To jest ranking korupcji, ale to jest ściśle powiązane, korupcja jest w dużej mierze probierzem praworządności.


Mefi, nie chodzi o praworządność tylko o zwykły Polski czy Rosyjski burdel. To o czym Andy napisał: "A ich bałagan+nasz bałagan nie równa się porządek." Według mnie po prostu sytuacja przerosła i jedną i drugą stronę, czemu się specjalnie nie dziwię bo jednak była ona rzadko spotykana.

I każdy zdrowo myślący ma zastrzeżenia do przebiegu śledztwa ale pamiętajmy, że my o wielu jego aspektach nie mamy pojęcia, do tego raport MAK nie jest dla nas wiążący. Mamy własne śledztwo prokuratorskie. Poczekajmy na jego wynik. Skupiamy się często na "medialnej" stronie zagadnienia (np. czy wrak był zabezpieczony, a nikt się nie zapytał jakie jego fragmenty mają znaczenie i czy czasem akurat te fragmenty nie zostały zabezpieczone, a to co leży na lotnisku to kupa blachy). Ja tej wiedzy nie mam, nie feruję wyroków pomimo, że zdarzyło mi się takowe fragmenty szukać a nawet zwozić wrak samolotu po katastrofie.

Pozdrawiam,

Kuba
Jestem gorszego sortu...
krzysgd

-#6
Posty: 1098
Rejestracja: pn 13 gru, 2004
Lokalizacja: Ciemnogród

Post autor: krzysgd »

Janek pisze: Robił za tak zwany "kwiatek przy kożuchu". A tego, że wpierw PiS kontrolował TVP do spółki z LPR i Samoobroną, potem już tylko LPR z Samoobroną a jeszcze dalej PiS do spółki z SLD to chyba nie trzeba udowadniać.
Dlaczego nie? Czyżby w radzie nie zasiadał nikt z PO?
Ani w TVNie, Polsacie ani w mojej ulubionej W. trudno mi dostrzec choćby cień kwiatka. "Jadą" zdaje się "po całości".
Tu wracam do tego, jak muszą się czuć rodziny ludzi "obwinionych" zawczasu przez media o spowodowanie katastrofy (i nie tylko media, prawda Andy)?


Janek pisze:Może w danej chwili był a może i nie był.

Jeżeli był, to zbyt wiele pomyj wylano w mediach (i nie tylko) na głowy członków załogi, przede wszystkim kapitana Protasiuka.
Tu wracam do ... jak wyżej.


Janek pisze:Ty zapewne nim jesteś.
Ja nawet nie myślę Tobie ubliżać. Proszę więc o równowagę*.


Janek pisze:A co do "czarnych skrzynek" - jestem prawie pewien, że obie strony by je najchętniej utopiły w Rowie Mariańskim.
Widocznie istnieje jakaś "trzecia strona", bowiem istnieją osoby, które domagają się zwrotu, ale że są powiązane z mediami od "wściekłych kampanij", pewnie warte przemilczenia.


Janek pisze:różne bywają sposoby dyskusji. Np. zadawanie pytań, a jak się otrzyma odpowiedź to nabieranie wody w usta.
Po co dalej drążyć, jeżeli uzyska się w miarę satysfakcjonującą odpowiedź?


* Czy w kolejnym poście mam spodziewać się skierowania do Tworek?
Awatar użytkownika
Janek

-#10
Posty: 19437
Rejestracja: wt 26 kwie, 2005

Post autor: Janek »

krzysgd pisze:Ani w TVNie, Polsacie ani w mojej ulubionej W. trudno mi dostrzec choćby cień kwiatka. "Jadą" zdaje się "po całości".
Bo to są stacje prywatne a prywatny właściciel zatrudnia kogo chce.
krzysgd pisze:Po co dalej drążyć, jeżeli uzyska się w miarę satysfakcjonującą odpowiedź?
Elementarne dobre wychowanie tego wymaga. Ale może mam zbyt wielkie wymagania... Jak się wyraźnie, wywołując do tablicy oczekuje odpowiedzi i ta odpowiedź przychodzi, to wypada choćby potwierdzić jej przeczytanie. Zgadzać się zz nią oczywiście nie musisz.
Jestem gorszego sortu...
Awatar użytkownika
Janek

-#10
Posty: 19437
Rejestracja: wt 26 kwie, 2005

Post autor: Janek »

"Dziennikarze mówią niestworzone rzeczy o tragedii - sprawdziliśmy, jak było naprawdę"
źródło - http://wiadomosci.wp.pl/k...,wiadomosc.html

- Naszym zdaniem, w ostatnich latach w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego doszło do poważnych zaniedbań w sposobie kształcenia pilotów. Oni uczyli się latać jeden od drugiego. Nie czytali rosyjskich podręczników ani instrukcji - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Jan Osiecki, współautor książki "Ostatni lot. Przyczyny katastrofy smoleńskiej. Śledztwo dziennikarskie".

Sylwia Skorstad: Skąd pomysł żeby napisać książkę o katastrofie smoleńskiej?

Jan Osiecki: Wszystko przez kawę, na którą umawiałem się z kolegą przez ponad rok

- Nie bardzo rozumiem…

Z wielu powodów odwlekało się moje spotkanie z Tomkiem Białoszewskim, największym fanem lotnictwa, jakiego znam. I kiedy w końcu się zobaczyliśmy zaczęliśmy natychmiast rozmawiać o tym co się stało niedawno czyli katastrofie z 10 kwietnia. Denerwowało nas, że dziennikarze często nieznający się na rzeczy mówią niestworzone rzeczy na temat tej tragedii. W końcu trochę dla żartu któryś z nas stwierdził, że trzeba wziąć się do pracy i zamiast narzekać na kolegów po fachu wyjaśnić przyczyny tragedii.

- Trudno było przekuć słowa w czyn?

Sami nie dalibyśmy rady, po prostu temat przerósłby nas. Tomek, przez całe życie zawodowe zajmował się tematyką wojskową w TVP i kiedyś robiąc materiał o 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego poznał pułkownika Roberta Latkowskiego - „ojca” wszystkich pilotów latających na Tu-154 w wojsku. To Robert sprowadził samolot Tu-154 o numerze bocznym 101 do Polski i wykształcił pierwsze załogi, a później instruktorów. Notabene to najdłużej latający w Polsce pilot dużej tutki. Nawet piloci Lotowscy wylatali mniej godzin od Roberta.

- Mieliście jakieś obawy zaczynając? Musieliście zdawać sobie sprawę, że do jakiego wniosku byście nie doszli, ktoś was ustawi po którejś stronie barykady, zapisze do grona zwolenników danego obozu politycznego.

- Nie było w ogóle takiego problemu. Dla nas liczyło się zrozumienie tego, co się stało pod Smoleńskiem. Zwłaszcza, że w tym czasie w mediach pojawiały się kolejne bzdury na temat katastrofy.

- Jak podzieliliście się pracą?

- Zacznijmy od tego, że tak naprawdę ta książka ma czterech, a nawet pięciu autorów. Nie byłoby jej bez Mieczysława Prószyńskiego, który wykonał tytaniczną pracę, obliczając wysokość samolotu w poszczególnych punktach. Poza tym, jako pierwszy w Polsce doszedł do wniosku, że w ostatniej fazie lotu Tupolew opadał ze stałą prędkością około 6,8 m/s. To był przełom w naszym śledztwie. Dzięki temu zaczęliśmy rozumieć jakie były plany załogi związane z tym lądowaniem. Bardzo nam też pomógł Grzegorz Bilski dyrektor administracyjny wydawnictwa – a prywatnie skoczek spadochronowy i zapewne już niedługo świetny pilot. Dzięki jego uwagom ustrzegliśmy się kilku poważnych błędów.

- A jak wyglądała wasza praca?

- Najpierw siedzieliśmy i czytaliśmy stenogram z czarnych skrzynek. Potem na zasadzie burzy mózgów - tworzyliśmy kolejne warianty rozwoju sytuacji. A kiedy powstała już teoria szukaliśmy dziury w całym. I tak przez kolejne godziny. Bo scenariuszy było wiele. Znajdowaliśmy jakieś słabe strony – wtedy taki wariant był odrzucany i od początku zaczynaliśmy się biedzić. Większość przyczyn katastrofy można odnaleźć w stenogramach z czarnych skrzynek, ale jest tam sporo luk. I dlatego czasem trudno zrozumieć co robili piloci.

- Opowiedz o szczegółach pracy nad książką. Ponoć przez miesiące twoją główną lekturą była instrukcja obsługi Tu-154.

- Z naszej trójki w najlepszej sytuacji był Robert, który 12 lat latał Tupolewem i wiedział o nim wszystko. Tomek i ja musieliśmy się uczyć od zera. Dlatego czytaliśmy instrukcję obsługi Tu-154, taką samą, z jakiej uczyli się piloci 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. Udało nam się również znaleźć genialny podręcznik I. A. Piatkina „Dynamika lotu i pilotowanie Tu-154”. Niestety, w oryginale. I w tym miejscu naszej rozmowy pozwolę sobie na prywatę. Chciałbym podziękować pani Janinie Rosie – mojej rusycystce z podstawówki, która zdołała mnie nauczyć rosyjskiego na tyle, że byłem w stanie sobie poradzić - oczywiście z pomocą słownika – z tym tekstem. Dziś po 20 latach zrozumiałem, że te lekcje miały sens. I dziękuję, że chciało się Pani uczyć mimo, że byłem bardzo oporną materią.

- W książce twierdzicie, że piloci najprawdopodobniej nie czytali tego podręcznika …

- Tak, naszym zdaniem w ostatnich latach w 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego doszło do poważnych zaniedbań w sposobie kształcenia pilotów. Oni naprawdę uczyli się latać jeden od drugiego. Nie czytali rosyjskich podręczników ani instrukcji. Problemem zapewne była bariera języka. Może też zabrakło chęci do szukania tego typu literatury?

- Zdarzenia w kabinie pilotów w ostatniej fazie lotu opisujecie tak, jakbyście tam byli: pilot trzyma dłoń na przełączniku X, obserwuje wskaźnik Y. Znasz układ przyrządów w kabinie?

-Tu-154 to mój ukochany samolot! Zbieram o nim wszystkie informacje od 1987 roku.

- Dlaczego akurat od tego roku?

Bo wtedy po raz pierwszy w życiu poleciałem samolotem. Pierwszy lot był Lotowską „dużą tutką”. Z podróży wracałem Iłem 18 i wtedy jeszcze bardziej pokochałem Tu-154 M. Zobaczyłem jaka jest różnica między samolotem odrzutowym, a turbośmigłowym. Od tego czasu zbierałem o „tutce” wszystkie informacje. Jako dziennikarz miałem oczywiście okazję latać samolotami z 36. Specjalnego Pułku. W tym obydwoma Tupolewami zarówno tym o numerze bocznym 101, jak i 102. Znam nie tylko przedziały pasażerskie obu tych maszyn, ale także kabiny pilotów. W rządowych samolotach pasażerowie mogli odwiedzać pilotów w czasie lotu i „przeszkadzać” im w pracy.

- I miałeś obraz kabiny w głowie?

W czasie naszej pracy nad książką mieliśmy pod ręką duże zdjęcia poszczególnych pulpitów nawigacyjnych, overhead paneli, itp. Często zresztą korzystaliśmy z tej pomocy.

- Część pracy śledczej prowadziliście w Smoleńsku, udało się wam dotrzeć do świadków tamtych wydarzeń. Zdradzisz trochę szczegółów wyjazdu?

- Podróż do Smoleńska była ostatnim etapem naszej pracy śledczej. Chcieliśmy zobaczyć, jak wyglądało miejsce katastrofy. Poza GPS-ami zabraliśmy olbrzymi, nafaszerowany elektroniką, teodolit (instrument geodezyjny). Aż dziwne, że celnicy nie zaczęli się nim interesować. Trudno byłoby im wytłumaczyć po co potrzebny jest taki przyrząd osobom jadącym na wizach turystycznych do Smoleńska.

- A po co wam było to urządzenie?

- Mam powiedzieć wersję przygotowaną dla celników?

- Nie pracuję w służbach celnych, więc możesz powiedzieć prawdę.

Pojechaliśmy zrobić dokładne pomiary geodezyjne terenu w pobliżu bliższej radiolatarni prowadzącej. Chcieliśmy zobaczyć jaka jest różnica wysokości terenu w kilku kluczowych miejscach, które miały związek z tragedią. Chodzi przede wszystkim o tak zwaną pierwszą brzozę, bliższą prowadzącą radiolatarnię i tak zwaną drugą brzozę. Bez tego pomiaru nie udałoby się ustalić czy samolot leciał cały czas płasko, wznosił się, czy opadał. Pomiary się udały. Choć przyznam, że nie rozumiem jak to się stało, że nikt nas nie zatrzymał za robienie pomiarów geodezyjnych na obszarze przylegającym do terenu wojskowego. Naszą pracę można było podciągnąć pod paragraf: „szpiegostwo”. A widać nas było z daleka, bo urządzenie było wściekle żółte.

- Zdobywaliście dane, które znajdują się w czarnej skrzynce zawierającej parametry lotu?

- Gdybyśmy mieli zapis z FDR, czyli tak zwanej czarnej skrzynki technicznej, byłoby nam prościej. Chociaż część danych mieliśmy, bo bardzo pomogli nam informatorzy. Niektóre informacje dało się również wyczytać z upublicznionego raportu wstępnego MAK. Do wielu rzeczy można było dojść również przy pomocy dedukcji.

- Co się najbardziej zaskoczyło w rozmowach z Rosjanami, którzy opowiadali Wam o szczegółach katastrofy?

- Zdziwiło mnie przede wszystkim to, że nikt do nich nie dotarł przed nami! Nikołaja Jakowlewicza Bodina właściciela działki gdzie rośnie tak zwana druga brzoza, czyli drzewo na którym samolot złamał skrzydło - można niemal codziennie spotkać w pobliżu jego daczy. A to osoba ważna, bo mężczyzna był świadkiem ostatnich sekund lotu Tu 154. O sposobie dotarcia do informatorów, którzy opowiedzieli nam, co się działo w wieży kontroli lotów w Smoleńsku, napiszę chyba dopiero w pamiętniku, który wydadzą moi spadkobiercy. Ci ludzie nam zaufali i nie mogę o nich powiedzieć nic więcej ponad to, co napisaliśmy w książce.

- Spodziewasz sie wezwania do prokuratury? Myślę, że mogliście znaleźć coś, do czego śledczym dotrzeć się jeszcze nie udało.

Na tydzień przed ukazaniem się książki do wydawnictwa zadzwonił szef sejmowej komisji badającej katastrofę – poseł Antonii Macierewicz i poprosił o wydruki naszej książki oraz książki Siergieja Amielina (Ostatni lot. Spojrzenie z Rosji). Teraz się zastanawiam czy będę wezwany przed oblicze Macierewicza.

A co z prokuraturą?

Nie wiem, czy prokuratorzy będą chcieli nas wezwać na świadków, ale mam nadzieje, że „Ostatni lot” pomoże im wyjaśnić katastrofę.

- Czy to prawda, że badaliście nawet brzozę, o którą zahaczył samolot?

- Do Smoleńska pojechałem tak naprawdę po to, żeby dotknąć tego drzewa. Od samego początku założyłem, że je zmierzę. Najwięcej problemów było z przekonaniem właściciela działki, żeby pozwolił mi wejść. Po prostu bał się, że zrobię sobie krzywdę. Zdziwiłem się, gdy Nikołaj Jakowlewicz zapewnił nas, iż nikt przede mną nie wspiął się na tę brzozę. Nawet MAK w swoim raporcie tylko szacuje jej wysokość oraz grubość pnia w miejscu złamania przez skrzydło.

- Trudno znaleźć Polaka, który nie chciałby wiedzieć, jak doszło do katastrofy smoleńskiej. Czy ty masz przekonanie, że już wiesz?

- Wszystko przyczyny katastrofy są w stenogramie zapisu z czarnych skrzynek, trzeba tylko umieć je odczytać. Nam to zajęło kilka miesięcy, mimo że w zespole był instruktor pilotów Tu-154. Po prostu początkowo nie byliśmy w stanie zrozumieć błędów, jakie popełniono. Dopiero rozmowy z kolejnymi pilotami pokazały, jakie „patenty” w ostatnich latach wymyślano, żeby ułatwić sobie pilotowanie.

- Jak długo trwały prace nad książką?

- Materiał zbieraliśmy od sierpnia, pisać zaczęliśmy w pierwszych dniach października. Od tego czasu właściwie przestałem spać, nie było na to czasu. Zostałem nieformalnym sekretarzem zespołu. Pisałem kolejne fragmenty, a potem zbieraliśmy się i dyskutowaliśmy. Kiedy skończyłem, zdziwiłem sie, że moje dziecko gdzieś w miedzyczasie urosło o kilka centymetrów.

- Śpisz teraz spokojniej, bo masz wrażenie, że rozwiązaliście zagadkę?

- Wydaje mi sie, że rozumiem, co się stało, ale czekam z niecierpliwością na raport MAK i prokuratury. Jestem ciekaw, kto będzie uznany za winnego. Obawiam sie, że tylko załoga, bo oni nie żyją i nie mogą się bronić. W rzeczywistości winnych tej tragedii jest bardzo wielu. A A wracając do pytania - my, autorzy książki, możemy śmiało spoglądać w lustro goląc się. Nie mieliśmy żadnej tezy, gdy zaczynaliśmy prace. Jesteśmy pewni, że nie wysunęliśmy fałszywych oskarżeń.

- Co uznasz za sukces książki?

- Dla mnie sukcesem jest to, że wreszcie rozumiem, co się stało 10 kwietnia. Mam nadzieję, że pomożemy innym to zrozumieć. Ta katastrofa rozpala niezdrowe emocje. Szuka sie spisków, zamiast zrozumieć, jakie popełniono błędy. Liczę przy okazji, że dowództwo wojsk lotniczych i decydenci z Ministerstwa Obrony Narodowej w końcu zrozumie, do jakich zaniechań dopuszczono w siłach lotniczych i wprowadzone zostaną w programie szkolenia konieczne zmiany. Już zaczęto wysyłać pilotów Tu-154 na szkolenie symulatorowe do Rosji. Może będą kolejne kroki w dobrym kierunku. Wierzę, że nasze ustalenia w tym pomogą.

Z Janem Osieckim, współautorem książki "Ostatni lot. Przyczyny katastrofy smoleńskiej. Śledztwo dziennikarskie" rozmawiała Sylwia Skordstad, Wirtualna Polska.

_________________
Jestem gorszego sortu...
Awatar użytkownika
andy67

-#8
Posty: 9509
Rejestracja: sob 20 maja, 2006
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: andy67 »

Każdemu jego Everest...
Awatar użytkownika
Janek

-#10
Posty: 19437
Rejestracja: wt 26 kwie, 2005

Post autor: Janek »

No to zabierzmy się za pierwszt tekst - jak widzimy z super powżnego i8 cenionego na całym świecie tabloidu Super Express:
Książka dotycząca katastrofy smoleńskiej "Kto naprawdę ich zabił?", choć dopiero za kilka dni trafi do księgarń w całym kraju, już wzbudza kontrowersje. Jej autorzy wskazują siedem błędów, które popełniono w śledztwie - pisze "Super Express".

Autorzy książki - Krzysztof Galimski z TVP i Piotr Nisztor z "Rzeczpospolitej" - przeprowadzili dziennikarskie śledztwo, aby na własną rękę ustalić, dlaczego doszło do smoleńskiej katastrofy i kto za nią odpowiada.
W publikacji "Kto naprawdę ich zabił?" przedstawili m.in. siedem błędów, jakie popełnili polscy śledczy wyjaśniający sprawę katastrofy.
Jako pierwszy błąd autorzy wskazują brak zabezpieczenia terenu lotniska w Smoleńsku zaraz po katastrofie przez Polską Żandarmerię Wojskową. Zaniechanie w tej sprawie zaowocowało całkowitą utratą kontroli nad ważnymi dowodami.

Nisztor i Galimski wskazują również, iż ekipa polskich śledczych była złożona z niedoświadczonych w badaniu katastrof lotniczych osób, a także, że polscy śledczy nad trumnami prowadzili prywatne wojny. Przy tej sprawie na jaw wyszły bowiem konflikty między polskimi prokuratorami.

Jako czwarty błąd autorzy "Kto naprawdę ich zabił?" wskazują mnożenie przeróżnych komisji mających wyjaśnić przyczyny katastrofy, które tak naprawdę tylko zaciemniają obraz śledztwa i ułatwiają manipulację.

W książce przypomniano również fakt, iż Polska w tej sprawie jest petentem - przez to, że lot prezydenta został potraktowany jako cywilny, a nie wojskowy.

Wśród kolejnych błędów Nisztor i Galimski wymieniają badanie przez prokuraturę nawet najbardziej szalonych doniesień (np. sprawdzanie zeznań osób twierdzących, że mają kontakt ze zmarłymi pasażerami Tu-154M) oraz brak zdecydowania i umiejętności w egzekwowaniu od Rosjan niezbędnej dokumentacji.

(meg)

TAGI: "kto naprawdę ich zabił?", piotr nisztor, krzysztof galimski, książka, smoleńsk, katastro
No i pięknie - miano niby przedstawić kto spowodował katastrofę a podano jedynie to, kto ewentualnie nabroił w śledztwie PO KATASTROFIE. Moje poczucie wstrętu wobec niektórych pismaków jest w stadium wznoszącym. Mogę jednak zrozumieć te działania - jak ustalenia nie odpowiadają szalonym urojeniom prezesa to trzeba namotać - "ciemny lud to kupi". Panu prezesowi odpowiada tylko jeden wynik śledztwa - wszystkiemu jest winien Tusk i Rosjanie. Każdy inny raport, nawet sporządzony przez najbardziej znanych ekspertów światowych będzie oszukany i "kupiony" przez Rosjan.

Tak nawiasem - robi się raban, że "oddaliśmy" śledztwo Rosjanom a jdnocześnie się pisze, że Polacy w nim uczestniczący byli nieporadni jak dzieci, toż to się kupy nie trzyma.
Jestem gorszego sortu...
Awatar użytkownika
andy67

-#8
Posty: 9509
Rejestracja: sob 20 maja, 2006
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: andy67 »

Prezes Kaczyński już dzień po przegranych wyborach rzekł iż w sprawie katastrofy smoleńskiej oczekuje uzyskania WŁAŚCIWEJ odpowiedzi.

Mam to nagrane :)


Zaś co do długości śledztwa, jego "ślimaczenia się", "opóźniania" przez Rosjan i w ogóle - podobne postępowanie w sprawie katastrofy CASY jeszcze się chyba nawet nie zakończyło (o ile nie przeoczyłem czegoś), a rzecz miała miejsce prawie trzy lata temu (styczeń 2008) i wydarzyła się na polskim lotnisku, zaś sprawę prowadzą polscy eksperci, prokuratorzy i co tam jeszcze. Ale oczywiście Mefi wie swoje :D
Każdemu jego Everest...
Awatar użytkownika
andy67

-#8
Posty: 9509
Rejestracja: sob 20 maja, 2006
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: andy67 »

krzysgd pisze:
Janek pisze:kontrolowana przez PiS TVP
To co tam robił red. Tomasz Lis?
Zapewne się orientujesz że Tomasz Lis wielkiego wyboru nie miał, z Polsatu i TVN wyleciał z niemałym hukiem. TVP wciąż nieźle płaci. A co tam robił ? Może robił za listek figowy, może za kwiatek do kożucha, a może po prostu jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych dziennikarzy telewizyjnych w Polsce i ktoś stwierdził że nie zaszkodzi go zatrudnić u siebie.
Każdemu jego Everest...
Awatar użytkownika
mefistofeles

-#10
Posty: 17204
Rejestracja: pt 25 cze, 2004
Lokalizacja: Inowrocław
Kontakt:

Post autor: mefistofeles »

andy67 pisze:ktoś stwierdził że nie zaszkodzi go zatrudnić u siebie.
No to w końcu ta TVP była wściekle pisowska czy nie? (nie mówię, że nie była upolityczniona,ale TVP upolityczniona była zawsze - teraz np będzie jednym glosem mówić z TVNem)
Jeśli się boisz, już jesteś niewolnikiem!
Grzegorz Braun
Awatar użytkownika
Janek

-#10
Posty: 19437
Rejestracja: wt 26 kwie, 2005

Post autor: Janek »

Nie ma to jednak jak samoloty rejsowe. Prezydent poleciał nimi do USA i wrócił. Nie było problemów z lądowaniem.
Jestem gorszego sortu...
Awatar użytkownika
mefistofeles

-#10
Posty: 17204
Rejestracja: pt 25 cze, 2004
Lokalizacja: Inowrocław
Kontakt:

Post autor: mefistofeles »

Janek pisze:Nie ma to jednak jak samoloty rejsowe. Prezydent poleciał nimi do USA i wrócił.
To nie jest zbyt mądre - jeśli pojawi się jakakolwiek wątpliwość w kwestiach bezpieczeństwa lot może się opóźnić o wiele godzin - co może być uciązliwe dla pasażerów. Można czasem skorzystać, ale nie powinno to być regułą.
Jeśli się boisz, już jesteś niewolnikiem!
Grzegorz Braun
Awatar użytkownika
krzymul

-#9
Posty: 10750
Rejestracja: sob 08 lis, 2008
Lokalizacja: Pipidówa

Post autor: krzymul »

Jeśli pojawi się jakakolwiek wątpliwość w kwestiach bezpieczeństwa, to czy na pokładzie będzie prezydent, czy jakiś inny krzymul, lot powinien się opóźnić do czasu wyjaśnienia.
Inna sprawa to, że prezydent nie powinien latać rejsowymi.
Pozdrawiam.
Brudas bez łazienki z wychodkiem za stodołą.
Awatar użytkownika
mefistofeles

-#10
Posty: 17204
Rejestracja: pt 25 cze, 2004
Lokalizacja: Inowrocław
Kontakt:

Post autor: mefistofeles »

Jeśli pojawi się jakakolwiek wątpliwość w kwestiach bezpieczeństwa, to czy na pokładzie będzie prezydent, czy jakiś inny krzymul, lot powinien się opóźnić do czasu wyjaśnienia.
jednak nie oszukujmy się - zabezpieczenie w przyapdku zwykłych lotów jest dużo mniejsze.
Jeśli się boisz, już jesteś niewolnikiem!
Grzegorz Braun
Awatar użytkownika
Janek

-#10
Posty: 19437
Rejestracja: wt 26 kwie, 2005

Post autor: Janek »

mefistofeles pisze:jednak nie oszukujmy się - zabezpieczenie w przyapdku zwykłych lotów jest dużo mniejsze.
Ale tylko w przypadku Air Force One.
Jestem gorszego sortu...
Awatar użytkownika
mefistofeles

-#10
Posty: 17204
Rejestracja: pt 25 cze, 2004
Lokalizacja: Inowrocław
Kontakt:

Post autor: mefistofeles »

Janek pisze: Ale tylko w przypadku Air Force One.
chwila - jeśli samolot i pasażerowie lotu z prezydnetem na pokładzie jest sprawdzany tak samo pobieznie jak normalny lot LO002 z ORD na WAW to to skandal większy niż lot do Smoleńska. Jeśłi jest zaś sprawdzany drobiazgowo - to może być xródłem sporych opóźnień.
Jeśli się boisz, już jesteś niewolnikiem!
Grzegorz Braun
Awatar użytkownika
Janek

-#10
Posty: 19437
Rejestracja: wt 26 kwie, 2005

Post autor: Janek »

Kaczyński + Macierewicz kontra Reszta świata 0:2

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title, ... omosc.html
Jestem gorszego sortu...
Awatar użytkownika
mefistofeles

-#10
Posty: 17204
Rejestracja: pt 25 cze, 2004
Lokalizacja: Inowrocław
Kontakt:

Post autor: mefistofeles »

Nie reszta świata tylko kilku sekretarzy. No i nie rozumiem skąd ta radość? Wiem, że Ciebie prawda nie interesuje, szczególnie jeśli mogłaby być niewygodna dla jednych a wygodna dla drugich, ale nie wszyscy taką postawę podzielają.
Jeśli się boisz, już jesteś niewolnikiem!
Grzegorz Braun
Awatar użytkownika
krzymul

-#9
Posty: 10750
Rejestracja: sob 08 lis, 2008
Lokalizacja: Pipidówa

Post autor: krzymul »

dalej twierdzę, że lot rejsowy, czy to z prezydentem, czy bez powinien być jednakowo "sprawdzany", z tą różnicą, że lot z prezydentem jest narażeniem pozostałych "normalnych" współpasażerów...bo niby kto by chciał robić zamach na zwykłego zjadacza chleba, a no prezydenta wiadomo..mogą być różne zakusy.
Reasumując prawdopodobieństwo zamachu na samolot z prezydentem jest większe niż bez niego i to powinno przemawiać za lotami głowy państwa jakimś oddzielnym ( prezydenckim ) samolotem, bez narażania zwykłych pasażerów.
Pozdrawiam.
Brudas bez łazienki z wychodkiem za stodołą.
Awatar użytkownika
krzymul

-#9
Posty: 10750
Rejestracja: sob 08 lis, 2008
Lokalizacja: Pipidówa

Post autor: krzymul »

Janek pisze:Kaczyński + Macierewicz kontra Reszta świata 0:2
szkoda...pewnie sędzia był kalosz, albo stronniczy ;)
Pozdrawiam.
Brudas bez łazienki z wychodkiem za stodołą.
Awatar użytkownika
Janek

-#10
Posty: 19437
Rejestracja: wt 26 kwie, 2005

Post autor: Janek »

mefistofeles pisze:No i nie rozumiem skąd ta radość?
Nie radość. Raczej chwila zastanowienia się nad sensem wytaczania dział gdy nikt nie ma ochoty na wojenkę. Międzynarodowa komisja śledcza byłaby policzkiem dla Rosji a nie ma chętnych na lanie się po pysku.
Jestem gorszego sortu...
ODPOWIEDZ