A ja mam zawsze inne skojarzenie - taki kawał z lat 50-ych - co należy robić w przypadku znalezienia się w terenie skażonym nuklearnie? Kupić w kiosku "Trybunę Ludu", owinąć się nią i spokojnie udać się w kierunku najbliższego cmentarza.dagomar pisze:Janku ,zawsze mnie to śmieszyło ,tak ,jak i ten tekst o zakazie dokarmiania. Wiem o licznych przypadkach panicznej ucieczki ,wiem o innych przypadkach oddawania misiom całych plecaków ,gdy domagał się kanapki. Już sobie wyobrażam ,jak spotykam takiego z nienacka metr przed sobą ,dopominającego się o smakowitą zawartość swojego plecaka ,jak wolno i z godnością oddalam się happy
Żarty na bok - ale pamiętam z obozu wojskowego - tego drugiego, już po dyplomie, na poligonie wojskowym w Biedrusku - takie wydarzenie - sytuacja jak z Jonesco - czołg, a w koło niego około 30 dopiero co "upieczonych" inżynierów wyciera go trawą; w celu dezaktywacji. Jeszcze T-34, ten z "4 pancernych".
Mój niedźwiedź w Tatrach. Jechałem autobusem do Kir - w autobusie gadano, że się niedźwiedź pojawił w Lejowej. Akurat po mojej drodze ponieważ miałem dalej iść do Chochołowskiej, koledzy tam czekali (było już po godzinie ostatniego autobusu do Chochołowskiej). Pierwsza myśl - iść szosą. Ale co - tyle drogi mam nadłożyć, idę przez Lejową, mam w nosie misia. Było już trochę szarawo. Idę i nagle, o k****, jest bydlę wstrętne, siedzi przy ścieżce, jakieś 50 metrów ode mnie. Siadłem, co tam, poczekam. Wypaliłem chyba z dwa papierosy, bydlę nic, siedzi dalej. Trudno, trzeba się wrócić, właśnie tak jak w instrukcji - powoli i spokojnie, wręcz z godnością. Już miałem to uczynić gdy na tej ścieżce, tuż za niedźwiedziem pojawiła się dziewczyna. Pierwsza myśl - no tak - zeżre ją. Ale nic - bydlę się nie rusza. Olśnienie - ruszam do przodu - to była wanta, cholernie podobna do niedźwiedzia, taka omszała, w dodatku w półmroku. Podszedłem do dziewczyny - "nie boi się pani, tu niedźwiedź grasuje" - staram się mieć ton zatroskanego leśniczego z TPN. "Niedźwiedź - niewyraźna mina - odprowadzi mnie pan do Kir?". Trochę dalej odprowadziłem, do Chochołowskiej trafiłem za dwa dni, taki kamienny misiu to cholernie fajna rzecz.
Chyba nie. Niedźwiedzie czasami bywają mądrzejsze niż ludzie.lucyna pisze:To po OP nie wędrują niedźwiedzie?
