Buractwo w Tatrach nadal kwitnie …. i oszustwo też
.
Facebookowa hołota zostawia ślady swojego bezmózgowia na tatrzańskich skałach.
Nie napiszę czego życzę takim debilom, bo mi nie wypada - ale można się domyślać że NIE SĄ to życzenia "wszystkiego najlepszego".
A ten, kto zezwolił na budowę tego ohydztwa pod Antałówką powinien z pierdla nie wyjść. Zresztą nie tylko tego.
Kilka razy się zdenerwowałam w czasie ostatniego pobytu w Zakopanem … przechodząc na festiwalowe występy koło tego betonowego bunkra, na szlakach - a nawet na poniższym parkingu obok Doliny Kościeliskiej.
Jak widać na tablicy wypisane wielkim kobyłami – parking 10 zł.
Młody parkingowy przy ulicy szerokim gestem zaprasza. Ponieważ ostatnio tylko tam stawałam (faktycznie za 10 zł) i tym razem wjechałam żeby zostawić auto.
Podaję szanownemu panu 10 zł a on z uśmiechem mówi, że tyle kosztują dwie godziny, a cały dzień – 20 zł .
Poczułam się jak by mi ktoś dał w twarz i z wielkim trudem opanowałam rękę i chęć natychmiastowego oddania “pięknym za nadobne” .
Nie lubię jak ktoś mnie traktuje jak półgłówka, więc pan dowiedział się że jest to oszustwo i to w dodatku bezczelne , po czym popisał się dalszym ciągiem bezczelności mówiąc, że tablica owszem jest, ale jest też na budce wywieszony cennik .
Z tego wynika, że należy po wjeździe zatrzymać się , wyjść z samochodu, poszukać cennika – bo nie był umieszczony w miejscu widocznym - poczytać i zadecydować . Można sobie wyobrazić kolejkę samochodów i czytających kierowców blokujących wjazd od ulicy. Jednym słowem gadka cwaniaka do mądrego inaczej.
Stanęło na tym, że łaskawie opuścił cenę do 15 zł i uważam że było to działanie zamierzone – kto się nie upomniał bulił 20, a jak napyskował obniżono mu na 15 zł. W ten sposób na nabranych kierowcach i tak 5 lub 10 zł do przodu.
Posesja wcześniej po tej samej stronie ulicy, przy Karczmie parking faktycznie kosztuje 10 zł. ale minęłam go i pojechałam na "swój" . Tak wyszłam na wierności i zasadach
.
Ponieważ parkingi wokół były już zapchane zostawiłam auto - po raz ostatni. Więcej moje koło tam nie postanie.
A tak nawiasem gdy wychodziłam, obeszłam budkę naokoło i żadnego cennika nie było.
Kiedy następnego dnia jechaliśmy do Chochołowskiej i jak zwykle “zapraszał” przejeżdżające samochody – w tym nasz – pokazałam mu to, na co sobie swoją bezczelnością zapracował i solennie zasłużył.
Proponuję omijać ten parking szerokim łukiem .
Ponoć jest tam nowy właściciel - cwaniak traktujący turystów jak ciemną masę , którą można bezkarnie i bezczelnie oszukiwać.
Żeby było jasne – nie chodzi tu o te 20 zł. bo na Palenicy płacę 25 i nie robię z tego problemu – ale o sam ohydny sposób postępowania pana właściciela i parkingowych .