
O tej porze kwitną tarniny, których rośnie dużo w okolicach Rzędkowickich Skał . To obowiązkowa wycieczka o tej porze roku – tym bardziej, że sama okolica jest piękna, a dopiero w takiej oprawie …
1.

2.

3.

4.

5.

Okiennik z którego są ładne widoki. Trzeba się tylko trochę wyskrobać do góry.
6.

Rzędkowicki „Bromblicek”
7.

W Dziurze
8.

9.

10.

11.

Ludzi – a właściwie wspinaczy - dość dużo, ale nie tragicznie.
Następnym naszym celem były Podlesice, no niestety – tam kompletna masakra. Parkingi zapchane do ostatniego koła, a pobocza drogi gdzie można było zostawić samochód rozkopane i zagrodzone. Coś będzie budowane – może ścieżka rowerowa, która bardzo by się tam przydała.
Trzeba było z trudem nawrócić i pojechaliśmy do Mirowa.
A tam dopiero dzikie tłumy …. morze samochodów na ogromnym parkingu zapchanym do granic, no i gdzie tylko jakiś kawałek możliwego miejsca do postawienia auta.
Ktoś wyjeżdżał – udało się na parkingu.
Wypisz wymaluj Palenica i pochód do Morskiego Oka

Bez entuzjazmu poszliśmy zobaczyć postępy w remoncie mirowskiego zamku. Są widoczne i to spore od naszego ostatniego pobytu.
Uwydatnia to świeży kamień , którym uzupełnione zostały niektóre ubytki murów zamkowych i ogrodzenia.
12.

13.

Na Grzędzie między Mirowem a Bobolicami dały się zauważyć porządki w postaci powycinanych krzaczorów i jałowców, które zarastały dość mocno to miejsce.
Odkryte zostały skałki do tej pory niewidoczne, ale i mnóstwo śmieci – butelek, puszek, petów, które buractwo i hołota po sobie zostawiła. Mam nadzieję, że to zostanie posprzątane i nie będzie straszyć jak teraz.
I tu też – jak to w życiu … z jednej strony dobrze, bo skały ładnie widać, ale z drugiej żal mi trochę tych jałowców

Można było część zostawić.
14.

15.

16.

17.

Skoro już wyszliśmy na Grzędę, to dotarliśmy do Bobolic pod zamek.
Tam też już mur obronny dokończony, co widać z daleka i zamek prezentuje się naprawdę okazale i pięknie ze wszystkich stron.
18.

19.

A przy zamku … ło Matko....
Mnóstwo rodzin z małymi dziećmi krzyczącymi i płaczącymi, inni z psami szczekającymi w różnej tonacji – od sopranu do basu …. hałas i tłum.
W takich warunkach nawet fotki nie bardzo było jak zrobić

Nie posiedzieliśmy tam zbyt długo i postanowiliśmy wrócić – jak zwykle zresztą – lasem pod skałami.
No tu dopiero był spokój, w którym doszliśmy z powrotem do Mirowa – oczywiście w zatłoczone okolice ruin zamkowych.
20.

21.

Fajnie spędzony czas, mimo wszystko... choć wolałabym w Tatry oczywiście .
Pozdrawiam. Ala

