Mgliste wspomnienia

Wspomnienia z pobytu w górach, relacje, plany wyjazdów.
ODPOWIEDZ
uszba

-#6
Posty: 1612
Rejestracja: ndz 08 maja, 2005
Lokalizacja: Niemcy

Mgliste wspomnienia

Post autor: uszba »

Kiedy w południe wjechaliśmy na Passo Giovo, nic nie wskazywało na to że następne dni będą tylko ( prawie tylko) mglistym wspomnieniem.
Przed naszymi oczami roztaczał się widok na Oetztaleralpen, trochę na Texel i nawet troszkę Stubeieralpen. Niedawno mianowicie przecięłam pępowinę łączącą mnie z Dolomitami ( co nie znaczy że nigdy tam nie wrócę) bo od pobytu na Ortlerze zafascynowała mnie ta część Alp. Wprawdzie stąd jeszcze daleko do Ortlera ale już bliżej do Palla Bianca, która błyszczy się w otoczce złotego pyłu. Z pewnością widać ją na tym zdjęciu ale nie wiem która to, nie jestem dobra z topografii.
Od Passo Giovo postanowiłam zacząć swoją przygodę z Oetztaleralpen.


Obrazek



Zamieszkaliśmy w wioseczce widocznej w dolnym lewym rogu zdjęcia, u kobitki, która nam codziennie przynosiła mleko i jajka.


Obrazek



Ponieważ było dopiero południe a pogoda tak wspaniale jesienna i ciepła, mój mąż wypatrzył z przełęczy szczyt z krzyżem i stwierdził - tam chcę iść.

Muszę zaznaczyć że drugi raz w życiu wybrałam się z moim mężem w góry. Dla niego to też drugi raz, no może trzeci, licząc jedną wycieczkę w Tatry w mrocznej przeszłości, kiedy widzi na własne oczy góry.

Obrazek



Kiedy przyjrzałam się dokładniej wybrance małżonka naszły mnie obawy, bo góra nie wyglądała na łatwą. I też nie była. On jednak uparł się więc ja z przodu, małżonek w środku a cały pochód zamykała Baśka. Muszę przyznać że podziwiałam go jak radził sobie na wcale niełatwej drodze jak na nowicjusza. Zdaję sobie sprawę że przed dwoma babami to trzeba zachować twarz, więc nie dał po sobie nic poznać. Droga była częściowo ubezpieczona, zwłaszcza w eksponowanych miejscach a tych nie brakowało. W żlebach leżał śnieg. Po dwóch godzinach stanęliśmy na szczycie. Trzęsły mi się ręce i miałam miękkie kolana. Ja normalnie się bałam żeby on się nie spieprzył. Dzieci by mi nie wybaczyły i wyrzuty sumienia żarły by mnie do końca moich dni.
Tak więc on z uśmiechem na twarzy wlazł na szczyt a ja na trzęsących się nogach doczołgałam się do krzyża. ( może przekonam małżonka do pokazania fotki spod krzyża, to pokażę)


Obrazek



Ze szczytu widok na Stubeieralpen


Obrazek


Małżonek na początku drogi.
Portret góry, czarno - biały, został zrobiony z tego oświetlonego zbocza.


Obrazek


W dolinach zbiera się mgiełka. Niestety, będę miała z nią wiele do czynienia w następnych dniach i nie będzie ona taka subtelna.


Obrazek




Po zejściu to już tylko wylegiwanie się w trawach i radość ze zdobytego szczytu.

Obrazek




Obrazek



Następnego dnia wszystko zniknęło we mgle.

Obrazek



Sfrustrowana szwendałam się wzdłuż potoków, to tak żeby znaleźć drogę powrotną, bo widoczność była może na 5 m. I to cały boży dzień. Do mojego serca wkradło się poczucie niesprawiedliwości ;-)

Obrazek



Obrazek



Znużeni mglistościami wybraliśmy się do Bolzano.

Piętnasty ośmiotysięcznik Reinholda M.
Tak nazwał Reinhold Messner swoją ideę zagospodarowania niszczejących zamków w południowym Tyrolu i przystosowania ich jako muzeów o tematyce górskiej. Jest ich pięć. W zeszłym roku byłyśmy w Juval ale było jeszcze za wcześnie i muzeum było zamknięte.
Tym razem pojechaliśmy do Firmian, muzeum najbliższego sercu Reinholda M. Jest ono tak przemyślane i tak wypieszczone że, przyznaję, szczęki nam opadły. Ja nie wiem czy muzeum to dobra nazwa, to po prostu miejsce, w którym człowiek związany z górami znajdzie refugium dla swojej generalnie niezrozumianej przez innych duszy.

Obrazek



W dole Bolzano

Obrazek



Ogród

Obrazek



Sala modlitwy i medytacji

Obrazek



Wspomnienie o Kurcie Albercie, który zabił się niedawno na ferracie w okolicy, w której mieszkam.


Obrazek




Wspomnienie próby pierwszego przejścia Cerro tore

Obrazek




Fotografie, obrazy...


Obrazek




Miejsce poświęcone pamięci brata Guentera. Jego twarz gdzieś tam wśród portretów tych, którzy wyszli w góry i zaginęli...


Obrazek




Obrazek




W malutkim sklepiku przy kasie można kupić między innymi płytę o TOPRze


Obrazek



Nie pokazałam nawet 1/100 tego co można tam zobaczyć, przeczytać, przeżyć. Na pewno tam wrócę.



Muzeum było wspaniałe ale wielkie miasto to jednak nie dla nas. Z ulgą wróciliśmy do naszej wiochy, mleka i jaj. No i mgły.

Czasami się przejaśniało więc wędrowaliśmy zboczami i graniami licząc na łaskę Najwyższego. Czasami nawet spojrzał na nasz problem z wyrozumieniem.


Obrazek




Obrazek




Małżonek bardzo zachwycony, pomimo że nic prawie nie widać.


Obrazek




Obrazek




Obrazek




Obrazek




Obrazek



Ostatniego dnia to nawet do południa było ładnie aczkolwiek ja już widziałam jak mgiełki za mną idą i powoli wtaczają się do doliny. Niemniej na pół dnia udało mi się od nich uciec.

Pojechaliśmy do Pfelders, bo tam zamierzam w lecie rozbić mój obóz i zacząć przygodę z Oetztaleralpen wchodząc na tę piękną lecz Dziką Pannę.


Obrazek




Rekonesans zaczynamy od śniadania w ostatniej ludzkiej siedzibie w tej dolinie u podnóża Dzikiej Panny.


Obrazek




Po pięciu dniach mgły, za ten promień słońca oddałabym (prawie) życie :-)

Obrazek




W drodze do osady Lazins

Obrazek




Obrazek




Obrazek




Obrazek




Obrazek




Obrazek




Mgły zaczynają nas doganiać. Za cel obraliśmy sobie wysoko położony staw, który okazał się być zamarznięty i przysypany śniegiem.


Obrazek




Obrazek [/URL]



Obrazek




Tuż nad stawem mąż wpada do jakiejś dziury i łamie kijek. Mój kijek! ;-)


Obrazek




Schodzimy powoli, ciesząc się ostatkami jesieni.


Obrazek




Słońce niestety, zostało już wchłonięte przez wszechobecne mgły.

Obrazek



Aby zobaczyć wierzchołki gór, muszę poczekać do przyszłego roku a więc do zobaczenia , gdzieś w drodze.


Obrazek




Pozdrawiam

uszba
Awatar użytkownika
myszoz

-#5
Posty: 851
Rejestracja: ndz 11 sty, 2009
Lokalizacja: Pułtusk

Post autor: myszoz »

To i w Alpach bywają mgły? ;-)
Dzięki za świetną relację. :-)
Awatar użytkownika
krzymul

-#9
Posty: 10750
Rejestracja: sob 08 lis, 2008
Lokalizacja: Pipidówa

Post autor: krzymul »

uszba pisze: Do mojego serca wkradło się poczucie niesprawiedliwości
oglądając i czytając tą relację, do mojego też...
Pozdrawiam.
Brudas bez łazienki z wychodkiem za stodołą.
Awatar użytkownika
Smolik

-#6
Posty: 1619
Rejestracja: pn 30 lip, 2007
Lokalizacja: Podhale

Post autor: Smolik »

Dobrze ,że mamy takiego korespondenta na zachodzie ,który co jakiś czas przesyła takie naoczne relacje :)

A zdjęcia to... no dobra, wystarczy :))
"Góry są środkiem, celem jest człowiek.
Nie chodzi o to aby wejść na szczyt, robi się to,
aby stać się kimś lepszym."
Ula

-#3
Posty: 126
Rejestracja: czw 28 sie, 2008
Lokalizacja: Sochaczew
Kontakt:

Post autor: Ula »

uszba pisze:Małżonek bardzo zachwycony, pomimo że nic prawie nie widać.
A to by świadczyło o tym, że podobają mu się góry, wycieczka i z pewnością towarzystwo. Ja ze swoim mężem również rzadko w góry wyjeżdżam, no bo to zawsze ze swoją ekipą , ale nie powiem, gdy proponuję jakiś wyjazd lajtowy w Tatry to z uśmiechem na ustach przytakuje twierdząco.
uszba pisze:Sfrustrowana szwendałam się wzdłuż potoków, to tak żeby znaleźć drogę powrotną, bo widoczność była może na 5 m. I to cały boży dzień. Do mojego serca wkradło się poczucie niesprawiedliwości
Każdy kto chodzi po górach, doznał takiego uczucia nie raz. :-(
Za to foty fantastyczne. Te jesienne po prostu bajka. Relacja świetna, tematycznie bogata. Gratuluję! :-)
Wiesz, Iwona zazdroszczę Ci tej Baśki. Wiernej górskiej kompanki.

Tak się składa,że ja jestem akurat w tym dojrzałym wieku bardziej dyspozycyjna, trochę grosza w kieszeni zawsze jest, tylko nie mam z kim tak na zawołanie wyjechać, Moi koledzy górscy, wiadomo, młodzi muszą pracować dużo, by jakoś funkcjonować w tej naszej ojczyźnie i zostają tylko wyjazdowe weekendowe.,
A ja bym chciała dużo, dużo więcej, dlatego Ci zazdroszczę tych częstych spotkań z górami.

Pozdrowienia dla Basi i Wielkie Gratulacje dla męża. :D

Ps. Z niecierpliwością czekam na tę fotę spod krzyża. ( może się zgodzi małżonek)
uszba

-#6
Posty: 1612
Rejestracja: ndz 08 maja, 2005
Lokalizacja: Niemcy

Post autor: uszba »

Ula pisze:tylko nie mam z kim tak na zawołanie wyjechać,
Fakt, choć wielu ludzi chodzi po górach to trudno znaleźć takiego stałego partnera. Jeśli chodzi o Baśkę, to można powiedzieć że ją sobie "wychowałam". Baśka jest 18 lat młodsza ode mnie i kiedy poznałyśmy się w 1997, to ona jeszcze nigdy nie była w górach. Zabrałam ją na Bańską Wyżną i pierwsza wycieeczka była na Giewont :D . Od tego czasu najczęściej chodzimy razem ,zimą na weekendy spotykamy się w Norymberdze ( Baśka przyjeżdża pociągiem z zachodu, ja ze wschodu :)) ) i wspinamy się w hali, tak dla utrzymania formy.


Ula pisze:Pozdrowienia dla Basi i Wielkie Gratulacje dla męża.


Baśka akurat znowu jest u mnie na odwiedzinach, więc przekażę. Mąż się kłania.

Ula pisze:zazdroszczę tych częstych spotkań z górami.



W sumie zawdzięczam to mojej pracy jako nauczyciel. W tym roku szkolnym mam wolny piątek, co oczywiście wzmaga moją frekwencę w górach :-)

myszoz pisze:To i w Alpach bywają mgły?


Jasne ale tam gdzie byłam tym razem, w okolicach Meranu, podobno na 365 dni w roku 300 jest słonecznych. Czy ja musiałam trafić na te pozostałe? :))
ODPOWIEDZ