Jak to jest z "niedozwolonymi" szczytami?

Także o noclegach, mapach, pogodzie, literaturze...
ODPOWIEDZ
świster

-#6
Posty: 1981
Rejestracja: śr 05 mar, 2008

Post autor: świster »

dagomar pisze:Żabiej Grani
Chyba tylko krótkiego odcinka - tego najprostrzego ;-)
dagomar pisze:Po pierwsze szlag mnie trafia po raz kolejny, gdy z Roztoki muszę dyrdać do Łysej, by drugim brzegiem Białki wejść w jej dolinę.
Twardziel z Ciebie - podziwiam, że Ci się chce. Tylko nie pisz jeszcze, że górą przed Wodogrzmoty :-P
dagomar pisze:Niech się wypchają, Od samej góry do samego dołu strome kruche żleby, progi i grzędy, w kilku miejscach spuszczanie się na linie, owszem, technicznie może i nietrudno, ale nagromadzenie tego, brak chwili odpoczynku każą mi w moim prywatnym rankingu ustawić tę trasę na czołowym miejscu pod względem trudności
Wg mnie najbardziej zniszczona ścieżka taternicka. Ale nie przesadzajmy, co prawda uważnie jest a strome trawki mogą budzić lęc, ale główne trudności są z orientacją (różne warianty, znikające kopczyki) - szedlem nią chyba 6 razy i nigdy nie wiem czy idę najlepszym wariantem.
dagomar pisze:Kończyliśmy już po zmroku, powrót do Roztoki przy latarkach, a dzisiaj schodziłem bokiem ze schodów.
I znowu na około przez Wodogrzmoty?
Ula pisze:Byłam tam jakiś tydzień temu, tyle tylko że ja szłam do góry, a tę poręczówkę założyli rok temu bodajże.
Ja jej nie widziałem jeszcze. Wg mojej wiedzy założyli ją ok 1.5 miesiąca temu.
dagomar pisze:Do góry bym wszedł bez tego sznurka, ale w dół śmierć w oczach.
Mi się tam zdarzyło schodzić w sandałach, we mgle i czasie mżawki.
Poza tym pocieszę Cię. Teraz masz wrzesień. W lipcu na dole jest zwykle ogromny płat śniegu, który trzeba przejść - poślizgnięcy grozi ok 20-30m jazdą i kilkumetrowym upadkiem do "strumyka".
dagomar pisze:Nie wspomniałem jeszcze, że na Niżnią Spadową Przełączkę nie trafiłem wychodząc na grań jakieś 50 m na zachód, a że wracać się nie chciało, to i zafundowaliśmy sobie dzięki temu również ciekawe zejście z luftowym okraczaniem żebra na żywca, gdy wszystkie chwyty są odrobinę za daleko, czego wyjątkowo nie lubię
Czyli zamiast przejść przez Niżnią przeszedłeś przez Pośrednią Spadową Przełączkę? "Wybrałeś" mniej wygodny i dłuższy wariant po prostu.

Ps. wszedłeś na ŻSW i ŻM?
Awatar użytkownika
dagomar

-#7
Posty: 4327
Rejestracja: wt 17 sie, 2004
Lokalizacja: Tomaszów Maz.
Kontakt:

Post autor: dagomar »

Co do tych Wodogrzmotów mogę Cię pocieszyć, las od Palenicy aż do Wanty znam dobrze, nie nadrabiam drogi, póki nie muszę.
Na ŻSW tak, na ŻM nie, pierwotnie zamierzaliśmy pobawić się tam na miarę naszych możliwości nieco dłużej, ale czasu nie stało, jeszcze tam wrócę i dokończę to, na co mnie stać
Co do tej ostrogi nigdy nie pretendowałem do miana wspinacza, np w piątek widziałem gościa, który od dołu żywcował w ciągu kilku minut na Mnicha, by tam dla kursantów założyć ubezpieczenie. Co do mnie pierwsze bym może zrobił, jak bym musiał, drugiego na pewno nie, boję się obydwu
Ula

-#3
Posty: 126
Rejestracja: czw 28 sie, 2008
Lokalizacja: Sochaczew
Kontakt:

Post autor: Ula »

świster pisze:Ja jej nie widziałem jeszcze. Wg mojej wiedzy założyli ją ok 1.5 miesiąca temu.
Nie pamiętam dokładnie, wiem,że w tym roku na pewno, Ty w tych rejonach bywasz częściej, więc wiesz lepiej. :-)
dagomar pisze:Co do tej ostrogi nigdy nie pretendowałem do miana wspinacza, np w piątek widziałem gościa, który od dołu żywcował w ciągu kilku minut na Mnicha, by tam dla kursantów założyć ubezpieczenie. Co do mnie pierwsze bym może zrobił, jak bym musiał, drugiego na pewno nie, boję się obydwu

Dagomar, że mnie też wybitnego wspinacza nie będzie, jednak dobrze zrobiłam,że zdecydowałam się na kurs tatrzański i ukończyłam. Otworzyły mi się oczy na wiele spraw, a poza tym zawsze chciałam zobaczyć jak to jest z tym wspinaniem. Teraz wiem, że jest o wiele bezpieczniej w górach w danych miejscach z asekuracją niż żywcowanie, a robiłam to przez wiele lat (żywcowanie). Teraz w trudniejszych miejscach takich powyżej O+ myślę o tym, że przydałaby się w tym miejscu asekuracja, aczkolwiek żywcowanie ma swój smaczek, i ta adrenalina dobrze mi znana...
W czasie ostatniego pobytu w Tatrach właśnie sobie takie wycieczki fundowałam.
Ciągnie wilka do lasu... Ale wiem też, że dzięki kursowi mogę dalej realizować swoje marzenia tatrzańskie. Nie dla cyfry, czy robiąc wielkie ściany, bo na to jestem za stara, ale po to by bezpieczniej wejść na wymarzony szczyt, gdzie żywcowanie to za mało. Pomyśl o tym, bo Tatry znasz bardzo dobrze, lepiej niż nie jeden świeżo upieczony taternik. :-)
Awatar użytkownika
dagomar

-#7
Posty: 4327
Rejestracja: wt 17 sie, 2004
Lokalizacja: Tomaszów Maz.
Kontakt:

Post autor: dagomar »

no to sobie dzisiaj zafundowałem Wysoką.
Ulu, do końca życia starczy mi w Tatrach dróg do 1, a na te kilka szczytów, przed którymi czuję respekt, wezmę może przewodnika i tyle. Już mi się nie chce, nie nęci, ja nawet mam cały szpej, ale mi się go nosić nie chce :-)
Poza tym chodzę z żoną, nudzi mi się samemu, jej też już się nie chce
Ula

-#3
Posty: 126
Rejestracja: czw 28 sie, 2008
Lokalizacja: Sochaczew
Kontakt:

Post autor: Ula »

dagomar pisze:no to sobie dzisiaj zafundowałem Wysoką.
Piękna góra, byłam tam 6 lat temu.
Gratuluję! :-)
dagomar pisze:Ulu, do końca życia starczy mi w Tatrach dróg do 1, a na te kilka szczytów, przed którymi czuję respekt, wezmę może przewodnika i tyle
Jasne, każdy robi to co lubi. :-)
Awatar użytkownika
Janek

-#10
Posty: 19437
Rejestracja: wt 26 kwie, 2005

Post autor: Janek »

Ula pisze: Pomyśl o tym, bo Tatry znasz bardzo dobrze, lepiej niż nie jeden świeżo upieczony taternik.
Nie wiem czy tak jest nadal, zapewne tak, ale co do aktualiów brak mi informacji - wielu zajmujących się wspinaczką tak faktycznie to nie zna Tatr, szczególnie Zachodnich. Zresztą nie tylko, znałem kiedyś wspinacza, nawet dość wybitnego, który nigdy w życiu nie był ani w Dolinie Pięciu Stawów ani na Hali Gąsienicowej, bo uważał tamtejsze trasy wspinaczkowe za nieinteresujące.
Jestem gorszego sortu...
Ula

-#3
Posty: 126
Rejestracja: czw 28 sie, 2008
Lokalizacja: Sochaczew
Kontakt:

Post autor: Ula »

Janek pisze:Nie wiem czy tak jest nadal, zapewne tak, ale co do aktualiów brak mi informacji - wielu zajmujących się wspinaczką tak faktycznie to nie zna Tatr, szczególnie Zachodnich
O Zachodnich to nawet nie wspomnę, niektórzy nie znają nawet Wysokich. Przychodzą na kurs, bo mają ogromne parcie na wielkie ściany i trudności i wiedzą gdzie jest Kazalnica i Mięguszowieckie. Topograficznie po prostu żenada. Mnie się zawsze wydawało, iż kurs tatrzański to jest taka kropka nad... po wieloletnim poznawaniu Tatr. Znam osoby, które nawet w połowie nie przeszły szlaków turystycznych, a ukończyły kurs tatrzański, bo sobie nagle wymyśliły,że będą taternikami, co w efekcie daje marny rezultat, bo okazuje się ,że ani to dobry turysta, tym bardziej kiepski taternik.

Wiadomo, że każdy z nas ma swój pomysł na działalność w Tatrach, ale przynajmniej przydałoby się trochę więcej wiedzieć w tym temacie. Dostęp do przewodników ma każdy, w necie jest tego pełno, ale jeszcze trzeba chcieć.

Ech... napatrzyłam się przez ten rok ostatni na różne przedziwne rzeczy na kursach tatrzańskich. Moim zdaniem nie jest dobrze...
Awatar użytkownika
andy67

-#8
Posty: 9509
Rejestracja: sob 20 maja, 2006
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: andy67 »

dagomar pisze:no to sobie dzisiaj zafundowałem Wysoką.
Ulu, do końca życia starczy mi w Tatrach dróg do 1, a na te kilka szczytów, przed którymi czuję respekt, wezmę może przewodnika i tyle.
I to jest dokładnie mój kierunek :)
Każdemu jego Everest...
Awatar użytkownika
myszoz

-#5
Posty: 851
Rejestracja: ndz 11 sty, 2009
Lokalizacja: Pułtusk

Post autor: myszoz »

W relacjach taternickich szybko przeskakuję do momentu osiągnięcia szczytu lub grani, bo zdobywca zazwyczaj wrzuca kilka widoczków. Sama ściana mnie zupełnie nie interesuje. :-)
Awatar użytkownika
Agaar

-#8
Posty: 5593
Rejestracja: ndz 07 sie, 2005
Lokalizacja: wielkopolska
Kontakt:

Post autor: Agaar »

Ula pisze:Mnie się zawsze wydawało, iż kurs tatrzański to jest taka kropka nad... po wieloletnim poznawaniu Tatr. Znam osoby, które nawet w połowie nie przeszły szlaków turystycznych, a ukończyły kurs tatrzański, bo sobie nagle wymyśliły,że będą taternikami, co w efekcie daje marny rezultat, bo okazuje się ,że ani to dobry turysta, tym bardziej kiepski taternik.
Wyznawałam taką samą filozofię, do niedawna. Uważałam, że najpierw się chodzi łatwymi szlakami, później nieco trudniejszymi. W tym czasie patrzy się na taterników i myśli, że to nadludzie ;) i marzy się o tym, by kiedyś spróbować... ale to przecież takie niedostępne ściany. Z takim myśleniem schodzi człowiek całe Tatry szlakowo, później zboczy (bo ileż można chodzić tymi samymi ścieżkami?), dalej zapisze się na kurs skałkowy itd. Kurs to nic, bo człowiek uczy się dopiero później. Można tak dojrzewać, jak wino, a na pewno przeżyje się na każdej drodze wspinaczkowej mocniejsze uniesienie.
Jednak można inaczej. Można opanować techniki asekuracji, wspinania po drogach nieubezpieczonych wcześniej i pójść w Tatry, niekoniecznie znając każdą przełączkę, a mając ogólną wiedzę o nich. Wtedy ODKRYWA się góry w głębokim tego słowa znaczeniu. Poznaje się szczyty, szuka dróg wspinaczkowych (z pewnością jest trudniej), doznaje estetycznego szoku, bo te widoki są całkiem obce. Przy tym można być dobrym taternikiem. Można być lepszym od tej osoby, która chodzi po Tatrach od dawien dawna. Wszystko zależy od dojrzałości danego człowieka i od przeżywania wewnętrznego, a nie chęci pokazania się.
"pamiętaj jak Ci praca lub jakieś studia przeszkadzają w chodzeniu po górach to rzuć to w diabły" Fenek
[galeria zdjęć] http://picasaweb.google.com/103556764021884049151
Ula

-#3
Posty: 126
Rejestracja: czw 28 sie, 2008
Lokalizacja: Sochaczew
Kontakt:

Post autor: Ula »

Agaar pisze:Można być lepszym od tej osoby, która chodzi po Tatrach od dawien dawna
Oczywiście, można to kwestia bardzo indywidualna, niemniej taternictwo to także znajomość topografii, która jest niezbędna w Tatrach, czy w ogóle innych górach.
Łatwiej znaleźć drogę w razie zgubienia ścieżki taternickiej, czy jakiegokolwiek pobłądzenia jeśli ma się orientację w terenie.

Pod koniec sierpnia mieszkałam kilka dni na taborze we Włosiennicy i miałam okazję pogadać ze wspinaczami. Na weekend przyjechała drobna, filigranowa dziewczyna, bardzo dobra taterniczka, mieszkałyśmy w jednym namiocie. Często bierze udział w ogólnopolskich zawodach wspinaczkowych. W Tatrach robi szóstki i wyżej i ona również zaczęła od wspinania. Tatry poznaje teraz, ale stwierdziła sama ,że właśnie powinna zacząć od poznawania Tatr najpierw od strony turystycznej, a potem wspinanie, wielkie ściany.
Dlaczego? Pewnie Ona sama wie najlepiej.

Z kolei następna sytuacja, osoba która ukończyła kurs taternicki, na ścieżce taternickiej zaczyna pękać w trudniejszym nieco miejscu, bo nie ma asekuracji, a przecięż trudności nie są większe niż O, co świadczy o tym, że jest nieobyta z wysokościami, ekspozycją. Turystycznie chodziła bardzo mało i po łatwych szlakach, a parcie na wspinanie miała jak mało kto. Moim zdaniem za wcześnie , powinna wrócić jeszcze na szlak.
Dla mnie jest to niezrozumiałe i co najmniej dziwne, że nie wspomnę o znajomości topografii. Gdyby była sama w terenie taternickim, wzywała by TOPR do pomocy.

Takich przypadków jest nieco więcej, przytoczyłam dwa.
Wilczyca

-#2
Posty: 55
Rejestracja: sob 11 maja, 2013
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Wilczyca »

Ula pisze:
Z kolei następna sytuacja, osoba która ukończyła kurs taternicki, na ścieżce taternickiej zaczyna pękać w trudniejszym nieco miejscu, bo nie ma asekuracji, a przecięż trudności nie są większe niż O, co świadczy o tym, że jest nieobyta z wysokościami, ekspozycją. Takich przypadków jest nieco więcej, przytoczyłam dwa.
No to w jaki sposób ta osoba skonczyła kurs? A właściwie oba kursy.
Awatar użytkownika
andy67

-#8
Posty: 9509
Rejestracja: sob 20 maja, 2006
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: andy67 »

Ula pisze:
Z kolei następna sytuacja, osoba która ukończyła kurs taternicki, na ścieżce taternickiej zaczyna pękać w trudniejszym nieco miejscu, bo nie ma asekuracji, a przecięż trudności nie są większe niż O, co świadczy o tym, że jest nieobyta z wysokościami, ekspozycją. Turystycznie chodziła bardzo mało i po łatwych szlakach, a parcie na wspinanie miała jak mało kto. Moim zdaniem za wcześnie , powinna wrócić jeszcze na szlak.
Dla mnie jest to niezrozumiałe i co najmniej dziwne, że nie wspomnę o znajomości topografii. Gdyby była sama w terenie taternickim, wzywała by TOPR do pomocy.
Podobnie dzieje się w ostatnich latach z żeglarstwem. Pojawiła się grupa ludzi którzy mają fundusze, mało czasu i duże parcie. Nie dla nich stopniowe zdobywanie doświadczeń. Po jakimś szybkim, weekendowym wręcz nieraz kursie wydaje im się iż wilki morskie z nich że hej, co często rodzi sytuacje zabawne, ale czasem niestety i tragiczne.
Każdemu jego Everest...
Awatar użytkownika
krzymul

-#9
Posty: 10750
Rejestracja: sob 08 lis, 2008
Lokalizacja: Pipidówa

Post autor: krzymul »

No to w jaki sposób ta osoba skonczyła kurs? A właściwie oba kursy.
Ula pisze: bo nie ma asekuracji,
Pozdrawiam.
Brudas bez łazienki z wychodkiem za stodołą.
Wilczyca

-#2
Posty: 55
Rejestracja: sob 11 maja, 2013
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Wilczyca »

No ale na kursach powinna otrzaskac sie z ekspozycją. Choc może w ciągu 6 dni a własciwie 3 bo w ciągu tych pierwszych wedke zakłada instruktor - to może rzeczywiscie trudno.
Kurs tatrzański powinien jednak taką sytuacje zweryfikowac.

Kiedyś było prosciej - były dostępne atrakcyjnie płatne prace wysokosciowe a tam oswajanie z ekspozycja przychodziło bardzo szybko :))
Awatar użytkownika
Janek

-#10
Posty: 19437
Rejestracja: wt 26 kwie, 2005

Post autor: Janek »

Kiedyś podczas egzaminu na kursie tatrzańskim topografia była bardzo ważnym elementem, A zaręczam, że wymienienie wszystkich szczytów, szczycilów, przełęczy, przełączek i szczerbin oraz szczerbinek po porządku jak lecą np. w grani Hrubego to nie taka prosta sprawa. Obniżając "poprzeczkę" - były chyba trudności z wymieniem całego tego "towaru" w Orlej Perci, nawet dla tych co ją przechodzili 20 razy i więcej.
Czy to miało sens? Nie wiem. Może to tak jak z wyższą matematyką na Politechnice, większość panów inżynierów jej nie pamięta i jakoś sobie radzi w robocie.
Jestem gorszego sortu...
Awatar użytkownika
Agaar

-#8
Posty: 5593
Rejestracja: ndz 07 sie, 2005
Lokalizacja: wielkopolska
Kontakt:

Post autor: Agaar »

Ula pisze:Oczywiście, można to kwestia bardzo indywidualna, niemniej taternictwo to także znajomość topografii, która jest niezbędna w Tatrach, czy w ogóle innych górach.
Łatwiej znaleźć drogę w razie zgubienia ścieżki taternickiej, czy jakiegokolwiek pobłądzenia jeśli ma się orientację w terenie.
To zależy jaką ktoś ma orientację w terenie. Większość kobiet się pogubi (wybaczcie Panie... ale piszę także o sobie :) ), a niejeden mężczyzna weźmie mapę w ręce, spojrzy na otoczenie i w minutę znajdzie drogę zejściową. Tak samo jest z szukaniem dróg w ścianie. Jednym osobom przychodzi to łatwiej, innym trudniej i to czy ktoś jest pierwszy raz w Tatrach czy setny nie ma większego znaczenia, a przecież połowa sukcesu to znalezienie drogi w ścianie.
Ula pisze:Z kolei następna sytuacja, osoba która ukończyła kurs taternicki, na ścieżce taternickiej zaczyna pękać w trudniejszym nieco miejscu, bo nie ma asekuracji, a przecięż trudności nie są większe niż O, co świadczy o tym, że jest nieobyta z wysokościami, ekspozycją.
W wielu przypadkach ludzie są zbyt ambitni. Czy to w Tatrach czy w żeglarstwie, o czym pisze Andy i innych sportach. Tak już jest i będzie. Albo ktoś czuje respekt albo nie.

Po prostu znam przypadki górołazów, którzy stawali się taternikami i ludzi niezwiązanych z górami, którzy również stawali się taternikami. Różni ludzie, różnie podejścia do wspinania, ale nie generalizowałabym, że osoba, która nie chodziła po górach będzie kiepskim taternikiem.
"pamiętaj jak Ci praca lub jakieś studia przeszkadzają w chodzeniu po górach to rzuć to w diabły" Fenek
[galeria zdjęć] http://picasaweb.google.com/103556764021884049151
Awatar użytkownika
dagomar

-#7
Posty: 4327
Rejestracja: wt 17 sie, 2004
Lokalizacja: Tomaszów Maz.
Kontakt:

Post autor: dagomar »

ja raczej dobrze znajduję drogę, niespecjalnie potrzebne mi kopczyki, nader często wyznaczam własne warianty, niesie to jednak niebezpieczeństwo zbytniego uwierzenia we własne umiejętności i beznadziejnego zapchania się gdzieś, ale lubię takie łażenie, bez przewodnika, bez szlaku, bez wskazówek, inna sprawa, że tego się trzeba nauczyć, i chyba nie na kursie
Awatar użytkownika
Agaar

-#8
Posty: 5593
Rejestracja: ndz 07 sie, 2005
Lokalizacja: wielkopolska
Kontakt:

Post autor: Agaar »

gb pisze:orientacji w terenie, zwłaszcza na podstawie tego co widać plus mapa/szkic/schemat - nie można nauczyć się teoretycznie nawet na najlepszym kursie oraz treningu na super-extra wypasionej ściance wspinaczkowej.
Orientacji w terenie to się człowiek uczy całe życie... albo ją po prostu ma. Wiadomo natomiast, że łatwiej jest orientować się w terenie, gdy się go zna. 8)

Ścianka to osobny temat, pomijam.
gb pisze:Nie jestem zorientowany w temacie - ale sądząc po Waszych wypowiedziach jest dosyć istotna różnica (współcześnie) pomiędzy kursem wspinaczkowym, a kursem taternickim...
Kursy wspinaczkowe są różne: skałkowy (po drogach ubezpieczonych i po nieubezpieczonych), taternicki, turystyki zimowej itd. Każdy jest inny.
"pamiętaj jak Ci praca lub jakieś studia przeszkadzają w chodzeniu po górach to rzuć to w diabły" Fenek
[galeria zdjęć] http://picasaweb.google.com/103556764021884049151
Awatar użytkownika
Janek

-#10
Posty: 19437
Rejestracja: wt 26 kwie, 2005

Post autor: Janek »

gb pisze:
Agaar pisze:Kursy wspinaczkowe są różne: skałkowy (po drogach ubezpieczonych i po nieubezpieczonych), taternicki, turystyki zimowej itd. Każdy jest inny.
otóż to - a "kiedyś" był jeden :)

pozdrawiam
gb 8)
Otóż nie, w latach 50-ych i 60-ych (potem nie mam wiedzy) był wpierw obowiązkowy skałkowy i potem letni w Tatrach. To "otwierało wrota" do Klubu Wysokogórskiego a bez niego było się nikim - talony na buty, szpej, możliwość wyjazdu zagranicznego itp. Nie otwierało natomiast dostępu do zimowej wspinaczki. Trzeba było mieć określoną ilość zweryfikowanych przez Klub wejść letnich, aby być dopuszczonym przez Klub do kursu wspinaczki zimowej. I wszystkie te kursy kończyły się egzaminami i to autentycznymi, bez taryfy ulgowej.

"Liberałom" przypominam, że i tak polski system był dość liberalny w stosunku do radzieckiego - kto czytał opowiadania Długosza ten wie, że w kaukazkich "alpinbazach" trzeba było otrzymać zezwolenie kierownictwa bazy na zrobienie określonej drogi.
Jestem gorszego sortu...
ODPOWIEDZ