na obiad Zatoka Kotorska, Góry Prokletije i Biogradska Gora
Ruda, super!
Bardzo ładne zdjęcia robisz i w ogóle wszystko mi się podoba. Tamte rejony chyba są teraz coraz częściej odwiedzane przez Polaków. W zeszłym roku mój brat był, w tym 2 znajome grupki, a i coś tam w naszym gronie napomknięto, ale więcej gadania przy piwie niż robienia czegokolwiek.
Zawsze mi się marzyła taka miesięczna podróż gdziekolwiek poza Polską, dużo zwiedzania, dużo łażenia i masa przygód. Okres studencki jest chyba na to najlepszym czasem, gdyż jeszcze pracy stałej nie ma.... i męża i dzieci.
Aha, jeszcze mnie interesuje ogólny koszt takiego wyjazdu, ale o tym pewnie na końcu.
Bardzo ładne zdjęcia robisz i w ogóle wszystko mi się podoba. Tamte rejony chyba są teraz coraz częściej odwiedzane przez Polaków. W zeszłym roku mój brat był, w tym 2 znajome grupki, a i coś tam w naszym gronie napomknięto, ale więcej gadania przy piwie niż robienia czegokolwiek.
Zawsze mi się marzyła taka miesięczna podróż gdziekolwiek poza Polską, dużo zwiedzania, dużo łażenia i masa przygód. Okres studencki jest chyba na to najlepszym czasem, gdyż jeszcze pracy stałej nie ma.... i męża i dzieci.
Aha, jeszcze mnie interesuje ogólny koszt takiego wyjazdu, ale o tym pewnie na końcu.
"pamiętaj jak Ci praca lub jakieś studia przeszkadzają w chodzeniu po górach to rzuć to w diabły" Fenek
[galeria zdjęć] http://picasaweb.google.com/103556764021884049151
[galeria zdjęć] http://picasaweb.google.com/103556764021884049151
Polaków tam nie ma aż tak dużo. Najwięcej kręci się w okolicach Durmitoru oraz Kotoru. Im bardziej dzikie góry i mniej popularne tym w ogóle mniej turystów. Wszędzie za to spotyka się Czechów, za których też dość często byliśmy brani. Bułgaria jest popularna wśród Polaków, głównie wśród mieszkańców Krakowa i okolicAgaar pisze:Tamte rejony chyba są teraz coraz częściej odwiedzane przez Polaków.
albo tak jak Tomek, z którym byłam na tym wyjeździe, mieć 3miesiące urlopuAgaar pisze:Zawsze mi się marzyła taka miesięczna podróż gdziekolwiek poza Polską, dużo zwiedzania, dużo łażenia i masa przygód. Okres studencki jest chyba na to najlepszym czasem, gdyż jeszcze pracy stałej nie ma.... i męża i dzieci.
Koszt wyjazdu? Zamknął się w kwocie 500euro - wliczam tu już wszystko: bilety, noclegi, jedzenie, extra wydatki (mapa, przewodnik itp.).
W sumie najwięcej kasy zjadły nam przejazdy. No ale przejechaliśmy prawie 4tys. kilometrów, więc nie ma się co dziwić?
No ja wzięłam pod uwagę ogólnie Bałkany jako całość. Natomiast góry to wiadomo, że już nie są tak popularne.
Nauczyciel? Ale oni mają 2. Wykładowca?ruda pisze:albo tak jak Tomek, z którym byłam na tym wyjeździe, mieć 3miesiące urlopu
To mało jak na miesiąc.ruda pisze:Koszt wyjazdu? Zamknął się w kwocie 500euro
"pamiętaj jak Ci praca lub jakieś studia przeszkadzają w chodzeniu po górach to rzuć to w diabły" Fenek
[galeria zdjęć] http://picasaweb.google.com/103556764021884049151
[galeria zdjęć] http://picasaweb.google.com/103556764021884049151
moim zdaniem teraz jest świetny czas na odiwedzanie Bałkanów - póki co Niemcy, Francuzi czy inne bogate narodowości, które finansowo rozpieszczają tubylców, przez co ceny zaczynają rosnąć, na razie boją się tam jeszcze jeździć...a jak jeżdżą to w dużych grupach, trzymając się kurortów i dużych ośrodków. Co do gór, to w przypadku Czarnogóry, nie jest tak trudno znaleźć takie miejsca, które są absolutnie omijane przez turystów i my w takie miejsce trafiliśmy.Agaar pisze:No ja wzięłam pod uwagę ogólnie Bałkany jako całość. Natomiast góry to wiadomo, że już nie są tak popularne.
heh pudło - pracuje jako elektronik w prywatnej firmie, ale ma wyjątkowo wyluzowane szefostwoAgaar pisze:Nauczyciel? Ale oni mają 2. Wykładowca?
generalnie oszczędzało się na czym się dało.Agaar pisze:To mało jak na miesiąc.
Wracając na chwilę do kwestii transportu - w Czarnogórze ciężko się na stopa jeździ, bo się ludzie boją brać turystów do swojego samochodu. Jeśli już złapie się stopa, to jest to ktoś spoza Czarnogóry. Choć zdarzyło nam się jechać z gościem z Czarnogóry, który nie dość, że nas dokarmił w samochodzie, to pokazał dwa ciekawe miejsca w kanionie Tary
Kurcze...przejrzałam sobie relację sprzed dwóch lat i skonfrontowałam ją z tym, czego doświadczyłam w tym roku. Generalnie pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy:
- ceny trochę wzrosły w Czarnogórze, ale tylko jeśli chodzi o turystyczne atrakcje. Jedzenie i piwo nadal mają niskie ceny, więc koszty życia tam są całkiem znośne. Na poprzednim wyjeździe nie interesowała mnie cena benzyny, teraz jednak, kiedy samochód był w ruchu, ta kwestia była dość istotna. W kwietniu, na wszystkich stacjach benzyna kosztowała 1.49 euro/litr. Po taniutkiej Bośni i Albanii było to całkiem sporo, a że teren mocno górzysty to i spalanie było spoooooro większe.
Czarnogóra znów mnie zauroczyła, choć panował tam teraz nieco inny klimat niż we wrześniu. Ogromnym plusem przyjechania tam w kwietniu, to minimalna ilość turystów. Minus to mało pewna pogoda, opady oraz rzeki pojawiające się w miejscu niektórych górskich dróg.
W górach warunki podobne jak w u nas w Polsce. Wysoko - śnieg i ogólnie raczej bez odpowiedniego sprzętu lepiej wyżej nie wychodzić. Dlatego też góry zdobywaliśmy głównie za pomocą Kianki, bo z założenia wyjazd ten miał być raczej wycieczkowy, a nie górski.
Fakt faktem, po przeczytaniu tego, co przeżyłam 2 lata temu stwierdzam, że takie bardziej trekkingowe wypady mają zupełnie inny urok, niż taki samochodowy. Każdy sposób podróżowania ma swoje plusy i minusy. Ale jedno jest pewne: warto po prostu podróżować!
- ceny trochę wzrosły w Czarnogórze, ale tylko jeśli chodzi o turystyczne atrakcje. Jedzenie i piwo nadal mają niskie ceny, więc koszty życia tam są całkiem znośne. Na poprzednim wyjeździe nie interesowała mnie cena benzyny, teraz jednak, kiedy samochód był w ruchu, ta kwestia była dość istotna. W kwietniu, na wszystkich stacjach benzyna kosztowała 1.49 euro/litr. Po taniutkiej Bośni i Albanii było to całkiem sporo, a że teren mocno górzysty to i spalanie było spoooooro większe.
Czarnogóra znów mnie zauroczyła, choć panował tam teraz nieco inny klimat niż we wrześniu. Ogromnym plusem przyjechania tam w kwietniu, to minimalna ilość turystów. Minus to mało pewna pogoda, opady oraz rzeki pojawiające się w miejscu niektórych górskich dróg.
W górach warunki podobne jak w u nas w Polsce. Wysoko - śnieg i ogólnie raczej bez odpowiedniego sprzętu lepiej wyżej nie wychodzić. Dlatego też góry zdobywaliśmy głównie za pomocą Kianki, bo z założenia wyjazd ten miał być raczej wycieczkowy, a nie górski.
Fakt faktem, po przeczytaniu tego, co przeżyłam 2 lata temu stwierdzam, że takie bardziej trekkingowe wypady mają zupełnie inny urok, niż taki samochodowy. Każdy sposób podróżowania ma swoje plusy i minusy. Ale jedno jest pewne: warto po prostu podróżować!
No Olka, opis prima sort, zdjęcia też. Piszę to z satysfakcją, bo w pierwszej relacji atanowczo przedobrzyłaś z "efektami specjalnymi". Znam ten ból, też mnie czasem kusi aby pociągnąć tym suwaczkiem na Photoshopie o te kilka milimetrów za daleko - wybacz szczerość i weź te zdjęcia jeszcze raz do obróbki. Sam to niejednokrotnie robiłem, zawsze daję sobie czas do refleksji między pierwszą edycją a tą do ew. publikacji.
No i jeszcze jednoo - to się nadaje do publikacji, jeśli nie drukowanej to choćby w internecie na jakimś portalu podróżniczym, oczywiście po skrótach i zmniejszeniu ilości zdjęć - jeszcze parę złotych podłapiesz na kolejną wycieczkę. A może stanie się to Twoim zawodem i sposobem na życie. W jednym z ostatnich "Wysokich obcasach" (taki dodatek babski do Gazety Wyborczej) jest reportaż o takiej młodej pani co nawet robiła karierę w jakiejś korporacji i znudziło się jej to - teraz podróżuje, za niewielkie pieniądze zresztą, ale daleko, po Azji i gdzie indziej, i utrzymuje się z publikacji - wydała już dwie książki.
No i jeszcze jednoo - to się nadaje do publikacji, jeśli nie drukowanej to choćby w internecie na jakimś portalu podróżniczym, oczywiście po skrótach i zmniejszeniu ilości zdjęć - jeszcze parę złotych podłapiesz na kolejną wycieczkę. A może stanie się to Twoim zawodem i sposobem na życie. W jednym z ostatnich "Wysokich obcasach" (taki dodatek babski do Gazety Wyborczej) jest reportaż o takiej młodej pani co nawet robiła karierę w jakiejś korporacji i znudziło się jej to - teraz podróżuje, za niewielkie pieniądze zresztą, ale daleko, po Azji i gdzie indziej, i utrzymuje się z publikacji - wydała już dwie książki.
Jestem gorszego sortu...
Relacji z tego wyjazdu jeszcze nie zrobiłam i na razie nie mam weny. Za dużo tego materiału jest. Co do stworzenia z tego swojego "zawodu" - ogólnie chciałabym napisać książkę o Bałkanach. Ale póki co muszę znaleźć sobie jakąkolwiek robotę, bo o dalszym realizowaniu marzeń nie będzie mowy.
Co do obróbki zdjęć: zarówno te które są tu z wyjazdu sprzed dwóch lat, jak i te które znajdują się na fb z tegorocznej wyprawy, były w niewielkim stopniu obrabiane, czy wręcz w ogóle
Co do obróbki zdjęć: zarówno te które są tu z wyjazdu sprzed dwóch lat, jak i te które znajdują się na fb z tegorocznej wyprawy, były w niewielkim stopniu obrabiane, czy wręcz w ogóle
Nie śmiem twierdzić, że bujasz. Ale mam pytanie - manual czy automat. Jeśli automat to sprawdż jakie masz ustawienia w aparacie. Ja np. tutaj, na smętnym Pomorzu mam ustawione nasycenie na maxa, w Chorwacji natychmiast skorygowałem po pierwszy dniu jak zobaczyłem u gospodarza na komputerze co mi się zapisało.ruda pisze:Co do obróbki zdjęć: zarówno te które są tu z wyjazdu sprzed dwóch lat, jak i te które znajdują się na fb z tegorocznej wyprawy, były w niewielkim stopniu obrabiane, czy wręcz w ogóle
Jestem gorszego sortu...