
Mój kolejny projekt, którego się podjęłam to tytułowy temat pracy "Czy ratownik GOPR ratując życie innych, sam traci własne?"
W pytaniu zawiera się pewna gra słów, która wzmacnia siłę pytania i całego zagadnienia, ale i stawia nowe: traci? w jaki sposób?
Nie tylko zdolność poświęcania życia w sposób fizyczny mam na myśli. Zastanawiam się nad szeregiem psychologicznych, psychofizycznych, emocjonalnych zmian w człowieku wykonującym taki zawód.
Wszyscy wiemy, że ratownicy GOPR codziennie walczą z nierównym przeciwnikiem o wiele potężniejszym niż krucha istota ludzka. Oprócz poświęcenia jakim jest stałe narażenie życia, poświęcają również swoje życie prywatne.
Miesiące spędzane w schroniskach, na dyżurach, w gonitwie o życie turystów zabierają im życie rodzinne. Pozostawiają swoje rodziny, żony, dzieci, by do granic możliwości wypełniać tak pasjonujący i równocześnie bardzo niebezpieczny zawód.
Moim głównym celem badania jest odpowiedź na pytanie, w jakim stopniu zawód (pasja) zabiera ratownikom życie prywatne i jak często naraża ich życie i zdrowie na niebezpieczeństwo. Uczucia i odczucia ratownika wobec pełnionej służby.
Jeśli znacie takie osoby, które byłyby w stanie podzielić się ze mną swoimi przemyśleniami lub sami może macie ochotę napisać co nieco, będę Wam bardzo wdzięczna Kochani!

P.S. W Toruniu gorąco.
P.S. Ostatnio dostałam propozycję wyjazdu na trekking w Himalaje. Propozycja aktualna, więc jeśli jacyś chętni?