andy67 pisze: A przepisy ? No cóż, często bywają wewnętrznie sprzeczne lub nawet głupawe.
Oczywiście. Jak np. max. 90 km/h na zwykłej drodze.

Ale to jakby inna sprawa...
W tym przypadku jednak Giewontu i paru innych miejsc w Zachodnich od lat jest głupawo. Wiadomo, że dyrekcja TPN jest liberalna. Po likwidacji Karty Taternika praktycznie zniosła dla WSZYSTKICH wszelkie zakazy. Ale tylko na ściśle określonym obszarze, który nie obejmuje ani jednego metra kwadratowego Tatr Zachodnich. A tu akurat w poszukiwaniu nowości zrobiła się na nie moda. Za moich młodych lat pies z kulawą nogą z środowiska taternickiego się nimi nie interesował i mógłbym zacytować bardzo znane nazwiska ludzi, którzy nnigdy w życiu nie byli ani w Kościeliskiej ani w Chochołowskiej. Ba, byli i tacy co nosa nie wyścibili poza Morskie Oko...
Ale to historia... Teraz jest tak, że sporo luda wspinaczkowego sobie po tym Giewoncie i innych miejscach chodzi, komendant Wlazło z swoją brygadą tygrysa ich łapie i soli mandaty i ... No właśnie... Moim zdaniem trzeba siąść do stołu i gadać. Podobno gadano i się nie dogadano, bo się podobno jeden z zastępców dyrektora stawia. I co dalej? Zamiast cierpliwie drążyć kamień zrobiono przeciek z stenogramu i w świetle tego przecieku ten zastępca trochę wyszedł na głupa. Może to i głup ale przeciek był niepotrzebny bo tylko zaognił sytuację. Wiadomo, że Skawiński jest liberalny i spolegliwy, ale on wiecznie na tym stanowisku nie będzie. Niedawno po wielkich oporach się zgodził trwać kolejną kadencję. A jak w trawie piszczy to jakby się nie zgodził, to ten"twardziel" był prawie pewnym kandydatem na następce. Masz pojęcie co by się wtedy zaczęło? Urażona duma bywa przykra. Coś zupełnie tak jak z Tuskiem i Kaczyńskim...
Wypadek tego nieszczęssnego ratownika to woda na młyn "twardzieli" - no bo łatwo powiedzieć - no skoro ratownicy TOPR dają taki przykład...
Zgadzam się z tym, że ratownicy powinni mieć topografię w małym palcu i to z autopsji a nie książki. Co więc przeszkadza wydać im wszystkim hurtem taki glejt i wtedy nie ma sprawy?
Aliści jednak wszystkie skowronki śpiewają, że ratownicy sobie po godzinach pracy dorabiają wodzeniem klientów, a choć robotę znają to jednak większość nie ma uprawnień przewodnickich. I kolejny zgrzyt, bo kasta przewodnicka w Zakopanem aż kipi ze złości, że im robota ucieka...
Sprawa nie jest nowa - już Wiesław Stanisławski usiłował zaprowadzić instytucję tzw. "gentlemen guid" czyli taternika wodzącego turystów. Niby za darmo, ale... No i przewodnicy podnieśli wrzask, że im panicze z Warszawy chleb od ust wydzierają i sprawa padła.
Zakopane, zapewne to wiesz, Andy, to Zakopane. Wszyscy się tam znają, wszyscy razem wódkę piją, wszyscy się kochają a nawet wszyscy są krewnymi, a tak na prawdę to wszyscy lub prawie wszyscy tylko patrzą jak bliźniemu dokopać. Dlaczego? Bo za wszystkim stoją "dudki" ( a może dutki, sam już nie wiem). I tak już jest od czasów Chałubińskiego i Sabały. I parafrazując nieco prawa Murphego - jak coś można wykorzystać kontra bliźniemu to się wykorzysta. Oby ten przypadek nie był wykorzystany, bardzo chciałbym być optymistą...
Jestem gorszego sortu...