Mnie w wywiadzie z Osieckim zafrapowały trzy fragmenty:
- pierwszy jak opisuje, że zarówno na granicy białoruskiej a potem na rosyjskiej nikt nie zwrócił uwagi, że prywatne osoby wiozą ze sobą dość sporej wielkości instrument geodezyjny a cel podróży został określony jako turystyczny (a ja na lotnisku w Hurghadzie po przylocie do Egiptu musiałem dość szczegółowo tłumaczyć co to takiego jest ten "bank pamięci" (wielkości ok. dwóch paczek papierosów), który wykryli przy prześwietlaniu walizki - musiałem wyjąć kartę pamięci z aparatu, włożyć do tego "banku", pokazać jak się zrzuca zawartość karty, dopiero wtedy puścili - to przedłużyło wyjazd autokaru do Kairu o jakieś 20 min. i wszyscy na mnie patrzyli jak na terrorystę

)
- drugi - jak opisuje jak to z tym aparatem geodezyjnym wleźli na teren lotniska i spokojnie robili pomiary nie będąc niepokojeni przez nikogo; mam nadzieję, że na Okęciu i innych polskich lotniskach takie "wycieczki" nie są możliwe.
- trzeci, że dowiedzieli się od miejscowych, m.in. chyba pracowników wieży, pewnych rzeczy, które ujawnią dopiero w pamiętnikach wydanych po jego (Osieckiego) śmierci - bo, "ci ludzie nam zaufali". Może to dziennikarski blef obliczony na zwiększenie sprzedaży a może...
Końcowy wniosek jest jednak taki - piloci nie powinni lądować. Same znaki zapytania.
Ja mam nadzieję, że to całe nieszczęście spowoduje jeden dobry skutek - wszystkie następne loty z VIP-ami na pokładzie będą logistycznie lepiej przygotowane, bo jeden wniosek nasuwa się sam (choćby z tego włóczenia się ekipy Osieckiego po lotnisku bez żadnej zgody) - na tym lotnisku (a raczej karykaturze lotniska) żaden samolot rządowy (cywilny zresztą też) nie powinien lądować i to niezależnie od pogody, szczególnie w naszych czasach gdy rozmaitej maści terroryści grasują po świecie - ostatni przypadek szwedzki tego dowodzi - ponoć terroryści chcieli "ukarać" rząd szwedzki za ich udział w Afganistanie. A my to niby nie jesteśmy w Afganistanie? Co za gratka dla Al Kaidy lub innych zbójów wysadzić w powietrze polski samolot rządowy w momencie podchodzenia do lądowania - takie bomby reagujące na samolot chyba istnieją. Pan mecenas Deresz mówił przed chwilą w TVN24, że zadał pytanie co rząd zamierza zrobić aby loty samolotów rządowych były logistycznie lepiej przygotowane - minister Miller odpowiadał mu przez 12 minut cytując przepisy, które już zostały wprowadzone lub zostaną w najbliższym czasie. Mecenas Deresz powiedział, że ta odpowiedź go usatysfakcjonowała.
Lepiej później niż wcale, co nie zmienia faktu, że od iluś tam lat latano na wariackich papierach.
Jestem gorszego sortu...