Wyruszyliśmy wcześnie rano na Świnicę... jak się później okazało niedostatecznie wcześnie.
W bólach i trudach dochodzimy do Przełęczy Świnickiej...
http://www.fotoszok.pl/upload/66a3607a.jpg
a stamtąd próbujemy odnaleźć szlak na Swinicę.

Nie jest to takie proste,
http://www.fotoszok.pl/upload/bf22dfa5.jpg
ale się w końcu udaje. Niestety jesteśmy bardzo późno na szczycie. Dopiero około jedenastej zaczynamy drogę.
Na początku jest całkiem łatwo.

Mimo to sporo nam schodzi. W lecie pewnie byśmy to targali na żywca. Teraz trochę strach, więc idziemy na lotnej.
Za Gąsienicową Turnią zaczyna się jazda. Pojawiają się narowiste konie skalne (tego z Lodowego możecie se wsadzić). Zabawa, że aż jaja płoną!




Tutaj nasza droga dobiega końca. Po telefonie do Krzyśka, dowiaduje się, ze z następnej przełączki nie jest tak łatwo się wydostać. Czas nas pogania. Na trzecim zdjęciu widać okienko przez które zjeżdżaliśmy. Mój aparat w klapie chciał jednak zostać na grani, tak mu się podobało

Dojeżdżamy gdzieś powyżej szlaku ze Świnicy na Zawrat. Zakładamy jeszcze jeden zjazd i jesteśmy w łatwy terenie.
http://img526.imageshack.us/img526/75/17psz.jpg
Później już tylko na Zawrat i schodzenie po ciemku do schroniska i do samochodu.
Takie wspinanie mi się niewątpliwie podoba!
