Miłe złego początki

Wspomnienia z pobytu w górach, relacje, plany wyjazdów.
Awatar użytkownika
Huczaj

-#6
Posty: 2841
Rejestracja: śr 28 lis, 2007
Lokalizacja: Kraków/Olkusz

Miłe złego początki

Post autor: Huczaj »

Tatry w weekend. Od jakiegoś czasu standard. Jeździmy bardzo często. Z przerwą na 9 dniowy wypad w Alpy (średnio udany) Zawsze robiąc drogę, która jest w planach., stopniowo podwyższając sobie poprzeczkę. Setka na Zadnim Kościelcu, Żabi Koń, Komin Komarnickich na Szarpanych, Filar Staszla na Granatach, Lewi Wrześniacy na Zamarłej. Tym razem łupem miał paść Byczkowski + coś jeszcze w sobotę na Kościelcu i Motyka na Zamarłej w niedziele. Pogoda jaka była sami wiecie.

Hubert, ja i Przemek. Obładowani plecakami o 8 rano meldujemy się w sobotę w Murowańcu. Wpis do księgi, kanapka i idziemy pod ścianę. Najpierw ścigamy się kto pierwszy na Karbie (Przemek przez pojezierze, ja i Hubert od strony czarnego stawu). Jestem pierwszy. Od czarnego stawu na przełęcz w 16 minut :) Kondycja dopisuje.
Toczymy się powoli pod drogę. A że jest tuż obok Lobby instruktorskiego to łatwo znaleźć. Przepakowujemy plecaki, jeden z niepotrzebnymi betami zostawiamy w sekretnym miejscu.
Lampa pięknisia i filarek piękniusichoć pastwiskowaty :)

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us


Przemek zaczyna, Hubert asekuruje. Ja sobie odpoczywam.

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Już na pierwszym wyciągi czujemy przedsmak tego co będzie później. Niby tylko IV ale ciekawa, kiedy klam brak :) Mimo to tatrzańskie wspinanie, czyli skała, skała a tu nagle trawa i kwiatki:

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Przemek dochodzi do stanowiska. Ściana jeszcze w cieniu. Zimno po rękach, z niecierpliwością czekamy na pierwsze promyki słońca. Nie doczekamy się. Przemek prowadzi drugi wyciąg. Szybko, w miarę sprawnie jesteśmy coraz wyżej.

Teraz kolej Huberta. Niby dwa wyciągi, ale przechodzi je w ciągu łącząc je w jeden z efektownym kominem za IV+ na końcu. Staję pod kominem i już wiem, że będę miał problem bo co jak co ale kominów to ja nieznosze. Dogania mnie Przemek i jako spec i miłośnik takiego typu wspinania, instruuje – „ nie właź do środka, gdzie się tam pchasz, na zewnątrz go”, „ o właśnie, dokładnie tak”, Hubert uśmiechnięty patrzy na nas 4 metry wyżej. Jesteśmy na stanowisku.

Teraz moja kolej i kluczowe miejsce na drodze. Bajeczne zacięcie w trawersie (V) z przewinięciem na półkę (VI-). Widząc to już zaczynam się trochę obawiać. To idę nie ma co stać. Zaczynamy. Płyty bez stopni, ale tarcie jakie jest w granicie każdy wie. Dobra asekuracja, haki, jakiś zatarty friend i spity. Idę sobie powoli, rozkoszując się chwilą, spoglądając na piargi na dole. Oczywiście poniższe zdjęcia nijak nie oddają stromizny a te półki na których stoję wyglądają jakby można było na nich swobodnie stanąć, usiąść. A tak naprawdę nie można było.

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Wpinki robi się w takiej pozycji :D

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Przechodzę trawers, wbijam się na półkę, jeszcze chwila. Ściągam chłopaków. Niestety przejście tego z plecakami (prowadzący idzie bez plecaka) nastręcza dużo trudności, Przemek więc z Hubertem, delikatnie rzecz ujmując nie pałają taką satysfakcją jak ja. Hubert szczególnie nie pała satysfakcją czemu daje wyraźny wyraz słowny :)

Kolejny wyciąg już prosto, stanowisko i odszpejenie się. Wracamy na szlak na Kościelca, idziemy na szczyt. Ze szczytu musimy zjechać na Kościelcową przełęcz. Na Grani Kościelców zjazdów nie ma, ale są na Gnojku i to rozwiązanie wybieramy. Myślimy nawet że zjedziemy i Gnojka zrobimy jeszcze od dołu.
Bardzo fajna linia zjazdu:

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Zjechaliśmy ale nie mamy ochoty go robić. Przyznając się szczerze jest za prosty i za krótki. Wybieramy Stanisławskiego. I znów dupa, bo drogę zajmuje nam inny zespół. Jest już koło 17 więc oczekiwanie nie ma sensu.

Ja schodzę jeszcze niżej wynieść do góry zostawiony plecak i decyzja – idziemy granią Kościelców (Hubert i Przemek jeszcze nie byli) w przeciwną stronę, potem Zawratowa Turnia, 5, piwo i nocleg.
Przepak i idziemy. Hubert prowadzi, Przemek drugi ja idę na ostatniego. Grań w odwrotnym kierunku przechodzimy bez zjazdów, w butach górskich bądź adidasach. Da się. Ale jest trudniej.

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Może to zdjęcie nie jest jakieś zajebiste ale mnie strasznie się podoba:

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Dalej już zupełnie na luzie idziemy na Zawratową i schodzimy na Zawrat.
Góry skąpane w zachodzącym słońcu:
Obrazek

Obrazek



Późno godzina 20:00. Nie wiemy o której zamykają bufet w piątce, a trzeba zdążyć kupić piwo. Więc ja lecę pierwszy żeby zdążyć, Hubert i Przemek idą dalej wolniej. Udaje mi się jestem za 5 dziewiąta i kupuję napój bogów. Raczymy się nim przed schroniskiem wśród tabunów ludzi.

Śpimy pod schronem. Przemek nie spał całą noc znów. Nie potrafi spać tak „na zewnątrz”. Rano pobudka, śniadanie, herbata, przepak. Idziemy pod Zamarłą.

Liptowskie Mury w słońcu:

Obrazek

Wcześnie. Nie spieszymy się. Pod ścianą znów przepak, plecak zostaje na dole. Ta słynna „Motyka”. Patrzę do góry z podziwiem. Pięknie wygląda.

Wbijam się na pierwszy wyciąg. Albo zacięciem za IV albo filarem za V. Chce iść zacięciem, ale lepiej mi jakoś idzie filarem więc kontynuuje do góry.

Obrazek

Asekuracja w miarę ok. Haki. Nie specjalnie tylko jest co zakładać od siebie. Jestem w połowie. Jednak jest ciężko. Tego już nie umiem po prostu przelecieć, męczę się, zastanawiam, szukam rozwiązania, cofam. Jestem w 2/3 wyciągu. Jakoś idzie. Jeszcze trochę do góry. Jeszcze jeden chwyt, stopień i „zonk” hmm co dalej? Nie ma chwytów. Jakieś krawądki, ryska. Na nogi też nic nie ma. Tylko na tarcie. Przelot 6 metrów niżej. W miejscu w którym jestem nie ma mowy o założeniu jakiejkolwiek asekuracji. Pot zalewa mi oczy. Serce na ramieniu. Strach. Nosz w morde, to nie jest takie proste. Ale przecież nie mogę tak tu stać na tych stopieńkach. Nie ma jak wytrawersować do zacięcia. Ręce mi się pocą. Na nogach mam już „telegraf”. K*** mać muszę iść do góry! Krzyczę do Huberta „Dobra, idę, bądź czujny”. Chwytam jakąś krawądke, daleko po lewej, wyciągam ciało, przerzucam ciężar na lewą nogę, dokładam prawą rękę w ryskę. Wiem, że jak mi coś wyleci to się nie utrzymam, polecę. Nie ma co o tym myśleć. Szukaj czegoś na prawą nogę – myślę. Dobra, trzeba zaryzykować, to jest jedyne wyjście. Prawa noga na tarcie. Stań na niej – usiłuję się zmobilizować do tego ruchu. Staję, nie wyleciała, muszę teraz chwycić widoczną już klamę wyżej. Utrzymam się na lewej ręcę na krawądce? Muszę k**** muszę! Sięgam. Chwytam. O Jezuuu !!. Co za ulga. Wychodzę na górę. Teraz już łatwo trawersem do stanowiska po lewej.

Jestem na stanie. Już nie ma ochoty dłużej prowadzić. Mam dość. Robię pancerny stan. Ściągam Huberta, idącego Filarem i Przemka z plecakiem idącego zacięciem. Hubert szybko przelatuje dolną część filara. Górna sprawia mu trudności, mimo że jest 10 cm wyższy. Ale przechodzi. Jesteśmy we 3 na stanie. Teraz kolej Huberta. Wyciąg też za V, a więc trudności trzymają. Przemo asekuruje. Hubert przechodzi w miarę łatwy trawers i znika za załomem. Przemek powoli wydaje linę. A więc jest trudno (jak na nas). Nic nie widzimy, ale słyszymy, że jest walka. Czekamy, patrzę w dół, patrzę w górę. Ja już do końca idę na drugiego. Hubert krzyczy, żebyśmy uważali na ruszający się blok. Idzie trochę dalej. Chwila, ułamek sekundy, Przemek dostaje więcej luzu na linie, i słychać charakterystyczny dźwięk. Nie zdążyłem nawet nic powiedzieć. „Łup” Hubert poleciał. Pokazał się aż nad trawersem. Szybko komunikat „nic mi nie jest chłopaki, spadłem na dupę”. Patrzymy po sobie. No, teraz to ja na pewno nie idę prowadzić. Hubert się zbiera. „Ile poleciałeś?” – pada pierwsze pytanie „z 5-6 metrów na kostce”…Na szczęście teren do odpadniecia był dobry, gładka płyta. Hubert się pozbierał i wraca wyżej. Krótka chwila i komunikat „chłopaki, je tego raczej nie przejdę, jest ktoś chętny?” Patrzymy po sobie z Przemkiem. Nie ma chętnego. I taki komunikat dostaje Hubert. Zbiera sprzęt i zjeżdża do nas. Musieliśmy zostawić kostkę, prowadzący nie miał jebadełka i nie był w stanie wyciągnąć jej zatartej po locie. Nasz błąd. Zjeżdżamy pod ścianę. Nastroje fatalne. Siedzimy gadamy, analizujemy. Zbieramy się i wracamy na Halę. Po drodze, przychodzi refleksja – „ dlaczego ja jednak nie spróbowałem tego przejść? Dlaczego? Dlaczego tak się szybko poddałem? Psycha trochę na chwile siadła ale trzeba było przeczekać”. Takie same myśli wyraża Hubert i Przemo. Trzeba było ochłonąć i iść dalej. Albo chociaż spróbować. Ja wiem, że może Motyka jakiś trudny nie jest i na pewno jest w naszym zasięgu, ale tak łatwo nam z nim nie pójdzie. To w sumie nasz tatrzański maks się okazuje. Chyba nam brakło doświadczenia i obycia. Psycha siadła, a nie powinna. Umawiamy się, że musimy wrócić na tą drogę najlepiej za tydzień i przejść. Albo nawet w tygodniu jak się da. Zanim zrobimy coś innego trzeba przejść „Motyke”. I o dziwo teraz wszyscy chcą prowadzić 2 wyciąg :)

P.S. Ci którzy uważają, że V to po klamach – zapraszam na tą drogę :) Ja się przekonałem, że już nawet niektóre IV wyciągi tatrzańskie nie prowadzą po klamach.
P.S.2 Lobby chyba długo poczeka
Awatar użytkownika
DeGie

-#3
Posty: 165
Rejestracja: pt 13 sie, 2004
Lokalizacja: Grudziądz Bydgoszcz

Post autor: DeGie »

ech, no to mieliście przygodę.

Fajny opis, bardzo fajny.
Awatar użytkownika
krzymul

-#9
Posty: 10750
Rejestracja: sob 08 lis, 2008
Lokalizacja: Pipidówa

Post autor: krzymul »

Huczaj pisze:Od czarnego stawu na przełęcz w 16 minut smile Kondycja dopisuje.
i to aż za bardzo.
Zamarła i w takiej niezmienionej postaci poczeka, dacie radę, bo kto jak nie Wy. ;)
Pozdrawiam.
Brudas bez łazienki z wychodkiem za stodołą.
Awatar użytkownika
Asik

-#6
Posty: 1714
Rejestracja: wt 07 wrz, 2004

Post autor: Asik »

Huczaj pisze:Może to zdjęcie nie jest jakieś zajebiste ale mnie strasznie się podoba
wcale się nie dziwię
Huczaj pisze:Góry skąpane w zachodzącym słońcu:
ale to chyba bardziej :)
Gratuluję przejścia :) Będę trzymać kciuki przy następnym podejściu "motyki"
Huczaj pisze:„ dlaczego ja jednak nie spróbowałem tego przejść? Dlaczego? Dlaczego tak się szybko poddałem? Psycha trochę na chwile siadła ale trzeba było przeczekać”.
chyba każdy tak ma,jak się podda. Później przychodzi refleksja,przemyślenia że może jednak... ale gdyby poszło za gładko to nie wbiłoby się w pamięć. Poza tym to co trudno się zdobywa bardziej się docenia ;)
fajnie,naprawdę fajnie...szczerze zazdroszczę :D
skałojeb do zaspiarza - "ja rzygnę, ale na Everest wejdę, ale Ty za ch... VI.4 nie zrobisz
Gringo

-#2
Posty: 70
Rejestracja: sob 17 lip, 2010

Post autor: Gringo »

a ja sie popisze, Cudne zdjecie z zachodzacym sloncem nad gorami daj mnie jedno takie :)
Początkujący Gringo wśród szczytów :-)
Awatar użytkownika
andy67

-#8
Posty: 9509
Rejestracja: sob 20 maja, 2006
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: andy67 »

Masz Huczaj talent do opisów. Czytając czuję się jak bym tam był.
Każdemu jego Everest...
Awatar użytkownika
Huczaj

-#6
Posty: 2841
Rejestracja: śr 28 lis, 2007
Lokalizacja: Kraków/Olkusz

Post autor: Huczaj »

i to aż za bardzo.
Jak by dobrze nacisnąć to jest się w stanie zmieścić człowiek w 10 minutach.
Asik pisze:fajnie,naprawdę fajnie...szczerze zazdroszczę
Chciałabyś tak sobie polatać? :D
Gringo pisze:Cudne zdjecie z zachodzacym sloncem nad gorami daj mnie jedno takie
Wal na priv.
andy67 pisze:Masz Huczaj talent do opisów. Czytając czuję się jak bym tam był.
Jeśli czytając to się spociłeś i pot zalewał Ci oczy to może Ci uwierze :D
Awatar użytkownika
Szarotka

-#9
Posty: 14769
Rejestracja: sob 07 lut, 2004
Lokalizacja: Pięknoduchowo

Post autor: Szarotka »

Huczaj pisze:Po drodze, przychodzi refleksja – „ dlaczego ja jednak nie spróbowałem tego przejść? Dlaczego? Dlaczego tak się szybko poddałem? Psycha trochę na chwile siadła ale trzeba było przeczekać”.
Pytanie, które chyba dość często nawiedza górołazów. Gratuluję Huczaj! Szcerze gratuluję i nie ukrywam, że trochę zazdroszczę możliwości tak częstego bycia w górach:) Tatry na zdjęciach takie jaki bardzo lubię. Czuje się ten górski klimat :)
Huczaj pisze:Z przerwą na 9 dniowy wypad w Alpy (średnio udany)
Gdzie byliście?
------------------------------------------
"Bedzie wcioł to mnie ku sobie zabiere..."
Awatar użytkownika
manfred

-#6
Posty: 1978
Rejestracja: śr 22 sie, 2007
Lokalizacja: nie wiem

Post autor: manfred »

Motyka hmm nie znam piękniejszej drogi na Zamarłej no chyba że Komarniccy Festiwal Granitu Klasyczna i "wieśniaki" e to w sumie znam ładniejsze. Opis fajny zdjęcia świetne.
Awatar użytkownika
Smolik

-#6
Posty: 1619
Rejestracja: pn 30 lip, 2007
Lokalizacja: Podhale

Post autor: Smolik »

Fajna tura, wrócisz zrobisz ;)
Ci którzy uważają, że V to po klamach – zapraszam na tą drogę Ja się przekonałem, że już nawet niektóre IV wyciągi tatrzańskie nie prowadzą po klamach.
Kiedyś sie przekonasz jak wygląda Słowackie IV czy V :D
"Góry są środkiem, celem jest człowiek.
Nie chodzi o to aby wejść na szczyt, robi się to,
aby stać się kimś lepszym."
Awatar użytkownika
Lukas

-#6
Posty: 2585
Rejestracja: pt 04 maja, 2007
Lokalizacja: Dębica

Post autor: Lukas »

Smolik pisze:
Kiedyś sie przekonasz jak wygląda Słowackie IV czy V happy

hehe z możliwością asekuracji co 15m :D
Upadek nie jest klęską. Nisko zawieszona poprzeczka — i owszem

http://picasaweb.google.co.uk/llukasziola
http://drytooling.com.pl - serwis wspinaczki mikstowej, alpinizmu, himalaizmu
Awatar użytkownika
Huczaj

-#6
Posty: 2841
Rejestracja: śr 28 lis, 2007
Lokalizacja: Kraków/Olkusz

Post autor: Huczaj »

Szarotka pisze:Gdzie byliście?
Trawers Mont Blanc de Chelion w ciągu 1 dni i próba na Dent Blanche (pogoda nie pozwoliła wejść). W drugiej połowie września jedziemy znów. w Planach Mont Blanc drogą papieską i na rozgrzewke Gran Paradiso.
Smolik pisze:Kiedyś sie przekonasz jak wygląda Słowackie IV czy V happy
Na razie wiem jak wygląda Słowackie III i byłem zaskoczony. Ale wiem, że wyceny są zaniżone.
świster

-#6
Posty: 1981
Rejestracja: śr 05 mar, 2008

Post autor: świster »

Huczaj pisze:z przewinięciem na półkę (VI-)

Jak już się przekonałeś ta szóstka to taka ściema, łatwiejsza niż piątki na Zamarłej.

W sumie nieźle sobie "brykacie" po Tatrach ;) :D
Awatar użytkownika
Huczaj

-#6
Posty: 2841
Rejestracja: śr 28 lis, 2007
Lokalizacja: Kraków/Olkusz

Post autor: Huczaj »

świster pisze:Jak już się przekonałeś ta szóstka to taka ściema, łatwiejsza niż piątki na Zamarłej.
Dokładnie. Wogóle V na Byczkowskim ma się nijak do V na Zamarłej. Nie rozumiem tych wycen. IV na Setce tak samo np. do IV na lewych Wrześniakach. Ja wiem, że co innego 2-3 ruchy a co innego w ciągu, ale to się jakoś kompletnie nie zgadza.
Żabi Koń

-#6
Posty: 1550
Rejestracja: wt 08 gru, 2009

Post autor: Żabi Koń »

No cóż, nie Ty jeden zaliczyłeś wycof i tak graty!
Awatar użytkownika
Huczaj

-#6
Posty: 2841
Rejestracja: śr 28 lis, 2007
Lokalizacja: Kraków/Olkusz

Post autor: Huczaj »

Żabi Koń pisze:No cóż, nie Ty jeden zaliczyłeś wycof i tak graty!
A gdzie się wycofaliście?
Żabi Koń

-#6
Posty: 1550
Rejestracja: wt 08 gru, 2009

Post autor: Żabi Koń »

A kto napisał, że się wycofaliśmy
:P
Awatar użytkownika
Huczaj

-#6
Posty: 2841
Rejestracja: śr 28 lis, 2007
Lokalizacja: Kraków/Olkusz

Post autor: Huczaj »

A kto napisał, że się wycofaliśmy
A, to źle odebrałem Twój post :) No to jak się wycofacie to pogadamy :D
Awatar użytkownika
Agaar

-#8
Posty: 5593
Rejestracja: ndz 07 sie, 2005
Lokalizacja: wielkopolska
Kontakt:

Post autor: Agaar »

Huczaj pisze:Lobby chyba długo poczeka
Rok to chyba niezbyt długo. :) Czy może planujesz na przyszły?
"pamiętaj jak Ci praca lub jakieś studia przeszkadzają w chodzeniu po górach to rzuć to w diabły" Fenek
[galeria zdjęć] http://picasaweb.google.com/103556764021884049151
Awatar użytkownika
Huczaj

-#6
Posty: 2841
Rejestracja: śr 28 lis, 2007
Lokalizacja: Kraków/Olkusz

Post autor: Huczaj »

Rok to chyba niezbyt długo. :) Czy może planujesz na przyszły?
Wykopki :)

Powiem Ci, że w zeszłym tygodniu byłem, ale nie zrobiłem. Po przejściu Sprężyny, poszedłem z koleżanką zrobić jeszcze "z jeden wyciąg Lobby" i tak się wspinamy bez ciśnienia, aż się okazuje że zostały 2 wyciągi i że może uda się całość. Więc napieramy dalej. Został ostatni wyciąg - w trudnościach. Chyba jest sucho (co na tej drodze jest rzadkością), asekuracja z ringów więc psychicznie też ok więc idę. Wyszedłem z 15 metrów - okazuje się że jednak jest mokro ale nawet specjalnie nie walczyłem z trudnościami, jestem już przy wyjściu na półeczkę tuż poniżej płytki, łapię mokry odciąg, wstaję i jeb ręka wyjechała a ja poleciałem 3 metry niżej. Dupę sobie obiłem, nogę poobcierałem, zrobiłem dziurę w palcu, w dodatku było późno więc zdecydowaliśmy że zjeżdżamy i wrócimy tu pewnie w przyszłym roku.

Ot taki niefartowny przypadek. Droga spokojnie do zrobienia pod względem technicznym, trzeba tylko tam upolować jakiś dobry warun.
ODPOWIEDZ