Morskie Oko: Koń wiozący turystów padł z przemęczenia
Huczaj dla konia to bez znaczenia gdzie padnie - na drodze do Moka, czy ciągnąc wóz z sianem - taka smutna prawda. I nie mów mi, że fasiąg do Moka do zachcianka, a siano konieczność - po prostu Ci górale od fasiągów wybrali inny rodzaj zarobku na życie.
Upadek nie jest klęską. Nisko zawieszona poprzeczka — i owszem
http://picasaweb.google.co.uk/llukasziola
http://drytooling.com.pl - serwis wspinaczki mikstowej, alpinizmu, himalaizmu
http://picasaweb.google.co.uk/llukasziola
http://drytooling.com.pl - serwis wspinaczki mikstowej, alpinizmu, himalaizmu
No tutaj to przesadziłeś. Kuń zwożąc siano w pewnym sensie robi to dla siebie.Huczaj dla konia to bez znaczenia gdzie padnie - na drodze do Moka, czy ciągnąc wóz z sianem - taka smutna prawda. I nie mów mi, że fasiąg do Moka do zachcianka, a siano konieczność - po prostu Ci górale od fasiągów wybrali inny rodzaj zarobku na życie.
Potem będzie je żarł, a co mu po zwózce turystów?, tylko smrodu perfum się nawącha. Żadnego pożytku dla qnia.
Pozdrawiam.
Brudas bez łazienki z wychodkiem za stodołą.
Brudas bez łazienki z wychodkiem za stodołą.
no tak krzymul, ale zważ na to, że i tak w tym wypadku wykonuje polecenia człowieka, a siano może zwozić dla innego inwentarzakrzymul pisze: No tutaj to przesadziłeś. Kuń zwożąc siano w pewnym sensie robi to dla siebie.
Potem będzie je żarł, a co mu po zwózce turystów?, tylko smrodu perfum się nawącha. Żadnego pożytku dla qnia.

Upadek nie jest klęską. Nisko zawieszona poprzeczka — i owszem
http://picasaweb.google.co.uk/llukasziola
http://drytooling.com.pl - serwis wspinaczki mikstowej, alpinizmu, himalaizmu
http://picasaweb.google.co.uk/llukasziola
http://drytooling.com.pl - serwis wspinaczki mikstowej, alpinizmu, himalaizmu
Masz racje dla konia to wszystko jedno, ale mimo wszystko chyba wolałby być traktowany lepiej ( jeśli był zaniedbany i wykorzystywany, na co wszystko wskazuje) niż gorzej. Wychodząc z założenia że jemu wszystko jedno to mogliby go wogóle nie karmić albo wogóle pić nie dawać. Tu nie chodzi o to że zwierzeciu wszystko jedno tylko o to w jaki sposób jest traktowane i w jakim celu.lukas_12 pisze:Huczaj dla konia to bez znaczenia gdzie padnie - na drodze do Moka, czy ciągnąc wóz z sianem - taka smutna prawda. I nie mów mi, że fasiąg do Moka do zachcianka, a siano konieczność - po prostu Ci górale od fasiągów wybrali inny rodzaj zarobku na życie.
Zaraz zaraz. Tu jest jeszcze inna kwestia - człowiek ma wolny wybór. Robi albo nie robi. Ma za co żyć lub nie ma.lukas_12 pisze:ludzie pracują w fabrykach, nie klimatyzowanych, mają po 40 i więcej stopni na stanowisku i się ich nikt nie pyta czy będą pracować czy nie.
Koń jest wzięty i tyle. Może co najwyżej kopnąć lub ugryźć, ale zaraz dostanie batem i musi iść.
Natomiast nie mam zdania co do tego czy koń padł, bo miał kolkę czy wykończyło go wożenie ludzi.
Można przypuszczać. Ja nie osądzam, ale nie pasuje mi tu fakt, że zaraz go spalono.... Tak szybko by wszystko zatrzeć.
"pamiętaj jak Ci praca lub jakieś studia przeszkadzają w chodzeniu po górach to rzuć to w diabły" Fenek
[galeria zdjęć] http://picasaweb.google.com/103556764021884049151
[galeria zdjęć] http://picasaweb.google.com/103556764021884049151
Huczaj pisze:Wychodząc z założenia że jemu wszystko jedno to mogliby go wogóle nie karmić albo wogóle pić nie dawać. Tu nie chodzi o to że zwierzeciu wszystko jedno tylko o to w jaki sposób jest traktowane i w jakim celu.
Huczaj ogarnij się - myślisz, że woźnica specjalnie zagłodził/zamęczył czy co tam jeszcze zwierzę, warte kupę kasy - nigdy w to nie uwierzę. EOT - bo szkoda kilobajtów tekstu.
Upadek nie jest klęską. Nisko zawieszona poprzeczka — i owszem
http://picasaweb.google.co.uk/llukasziola
http://drytooling.com.pl - serwis wspinaczki mikstowej, alpinizmu, himalaizmu
http://picasaweb.google.co.uk/llukasziola
http://drytooling.com.pl - serwis wspinaczki mikstowej, alpinizmu, himalaizmu
A zabiorę jeszcze raz głos, co mi tam. 
W cytowanym artykule jest wyjaśnienie woźnicy. I jak chce ktoś mu zarzucać nieprawdę to niech najpierw pojedzie na miejsce i sprawdzi jak dba o konie ten człowiek. A jeśli ktoś sugeruje że właściciel celowo źle traktował zwierzę które dla niego pracowało no to sorry ale z czymś takim nie sposób dyskutować.
Druga sprawa - gb już napisał że konkurencja jest tam ostra i właściciele pilnują jedni drugich.
I jeszcze obserwacje własne. Parę razy zdarzyło mi się liczyć ludzi na przejeżdżających pojazdach i nigdy nie zauważyłem by było coś nie halo. Sam jechałem raz do góry i ze trzy razy w dół w ciągu 12 lat i też zawsze było tak samo. Uzbierał się komplet i odjazd. I było dość ciasno - te kilka osób więcej to chyba by na kolana komuś musiało usiąść.
Ale więcej już nie pojadę chyba że mi nogi wysiądą za ileś lat a zapragnę jeszcze M. Oko ujrzeć. Lecz ten zdechnięty koń nie ma tu nic do rzeczy.

W cytowanym artykule jest wyjaśnienie woźnicy. I jak chce ktoś mu zarzucać nieprawdę to niech najpierw pojedzie na miejsce i sprawdzi jak dba o konie ten człowiek. A jeśli ktoś sugeruje że właściciel celowo źle traktował zwierzę które dla niego pracowało no to sorry ale z czymś takim nie sposób dyskutować.
Druga sprawa - gb już napisał że konkurencja jest tam ostra i właściciele pilnują jedni drugich.
I jeszcze obserwacje własne. Parę razy zdarzyło mi się liczyć ludzi na przejeżdżających pojazdach i nigdy nie zauważyłem by było coś nie halo. Sam jechałem raz do góry i ze trzy razy w dół w ciągu 12 lat i też zawsze było tak samo. Uzbierał się komplet i odjazd. I było dość ciasno - te kilka osób więcej to chyba by na kolana komuś musiało usiąść.
Ale więcej już nie pojadę chyba że mi nogi wysiądą za ileś lat a zapragnę jeszcze M. Oko ujrzeć. Lecz ten zdechnięty koń nie ma tu nic do rzeczy.
Każdemu jego Everest...
I jeszcze 
http://www.tvn24.pl/-1,1611865,0,1,ttoz ... omosc.html
Doprawdy co nam tam jakiś kryzys ...

http://www.tvn24.pl/-1,1611865,0,1,ttoz ... omosc.html
Doprawdy co nam tam jakiś kryzys ...
Każdemu jego Everest...
Potwierdzam. Studiuję weterynarię i wiele razy nam powtarzano, że powinno się mówić, zamiast końskie zdrowie to krowie, bo porównując te dwa zwierzęta to krowie nic nie zaszkodzi i ma cholerne zdrowie, a u koni zupełnie odwrotnie.andy67 pisze:Z tym "końskim zdrowiem" to mit. Przynajmniej tak twierdzą moje znajome fanki jeździectwa. Strasznie wrażliwe zwierzaki te koniki.
kocham zapach napalmu o poranku...
No krowa taka odporna nie jest. Tak naprawdę to należałoby mówić "kozie zdrowie" bo koza jest binarna w swoim żywocie, tj występuje w dwóch stanach: żywym i martwym. Stan choroby jest niemierzalny czasowo i można go traktować jako błąd pomiaru.Terez pisze:Studiuję weterynarię i wiele razy nam powtarzano, że powinno się mówić, zamiast końskie zdrowie to krowie, bo porównując te dwa zwierzęta to krowie nic nie zaszkodzi i ma cholerne zdrowie, a u koni zupełnie odwrotnie.
Natomiast co do meritum to bawi mnie jak najbardziej potępiające wozaków, pracę koni, wypowiedzi pochodzą z ust osób co chyba raczej nigdy z kimś kto ma konie pociągowe nie pracowały. Nawiasem mówiąc na tym wstrętnym Podhalu, tudzież u innych wstrętnych wozaków w mniejszych górkach normą raczej jest, że koń jest najważniejszy w domu i choroba konia przebija pod względem "powagi" chorobę, żony czy dzieci. Są oczywiście "czarne owce" ale w inkryminowanym przypadku należałoby się jednak powstrzymać aż do jakichś konkretnych informacji (np. prokuratorskiej wizji lokalnej).
Kuba