Jak to jest z tym wspinaniem
Tak czytam se i czytam i widzę ,że każden jeden chce się wspinać. Ale czy chodzi tu o możliwość i umiejętność wejścia gdzie i kiedy się chce ,czy też o sportowe ,czy półsportowe pokonywanie kolejnych wariantów kolejnych skalnych i lodowych ( tudzież skałkowych) dróg ?
No bo nie wierzę ,że nagle ta druga ewentualność wszystkich zafascynowała ?
No bo nie wierzę ,że nagle ta druga ewentualność wszystkich zafascynowała ?
luknij na moje panoramy i galerie
Dla mnie zdecydowanie ta pierwsza możliwość. Ja do tego nie podchodzę ściśle sportowo.dagomar pisze:Tak czytam se i czytam i widzę ,że każden jeden chce się wspinać. Ale czy chodzi tu o możliwość i umiejętność wejścia gdzie i kiedy się chce ,czy też o sportowe ,czy półsportowe pokonywanie kolejnych wariantów kolejnych skalnych i lodowych ( tudzież skałkowych) dróg ?
Dag, u mnie jedno i drugie. Wejście tak, aby mieć satysfakcję. Czyli piękne miejsce, o którym się marzy + trochę wysiłku. Dobrze jest podnosić poziom wspinania żeby przechodzić coraz ładniejsze drogi. W Tatrach dochodzi ekspozycja, umiejętność zlokalizowania drogi, dojścia itd, więc to są osobne trudności, w skałach lepiej wspinać się na granicy możliwości (moim zdaniem).
"pamiętaj jak Ci praca lub jakieś studia przeszkadzają w chodzeniu po górach to rzuć to w diabły" Fenek
[galeria zdjęć] http://picasaweb.google.com/103556764021884049151
[galeria zdjęć] http://picasaweb.google.com/103556764021884049151
Swoje pytanie (zresztą w Tatrach z powodu tego pytania na początku ub. wieku niejedna przyjaźń się rozpadła i niejedna inwektywa została rzucona
) zadałem tak trochę Wam ,a trochę sobie.
I doszedłem do wniosku ,że ,jak dla mnie ,to tylko to pierwsze.
Nie potrafię Tatr wstawić na grunt sportowy - zanadto je kocham. I nie znaczy to ,że jestem wolny od współzawodnictwa ,czy sprawdzania siebie , płynę w jezioro trochę dalej ,niż powinienem ,jeżdżę szybciej ,niż wszelki rozsądek pozwala , wskakuję do lodowatej wody tylko dlatego ,że się przed tym wzbraniam , robię w zyciu różne , nie zawsze rozsądne rzeczy ,by się tylko sprawdzić (chyba właśnie to jest to ,Agnieszko
).
Ale Tatry to co innego
Owszem ,nigdy nie cofam się z powodu strachu ,czy nawet ryzyka (zdarzało mi się nie raz z powodu odpowiedzialności za żonę , skrajnej pogody ). Natomiast ,czy się wejdzie na szczyt tędy ,czy owędy ma znaczenie jedynie dla piękności drogi. Wspin nigdy mnie nie nęcił.
Piękna półtorakilimetrowa ściana ,jak dla mnie ,to nic ciekawego ,bo trasa krótka w długim czasie i widok stale ten sam
.
I tak sobie czytam ,i czytam ,i cosik mi się wydaje ,że jestem mamutem- wyjątkiem na tym Forum

I doszedłem do wniosku ,że ,jak dla mnie ,to tylko to pierwsze.
Nie potrafię Tatr wstawić na grunt sportowy - zanadto je kocham. I nie znaczy to ,że jestem wolny od współzawodnictwa ,czy sprawdzania siebie , płynę w jezioro trochę dalej ,niż powinienem ,jeżdżę szybciej ,niż wszelki rozsądek pozwala , wskakuję do lodowatej wody tylko dlatego ,że się przed tym wzbraniam , robię w zyciu różne , nie zawsze rozsądne rzeczy ,by się tylko sprawdzić (chyba właśnie to jest to ,Agnieszko

Ale Tatry to co innego
Owszem ,nigdy nie cofam się z powodu strachu ,czy nawet ryzyka (zdarzało mi się nie raz z powodu odpowiedzialności za żonę , skrajnej pogody ). Natomiast ,czy się wejdzie na szczyt tędy ,czy owędy ma znaczenie jedynie dla piękności drogi. Wspin nigdy mnie nie nęcił.
Piękna półtorakilimetrowa ściana ,jak dla mnie ,to nic ciekawego ,bo trasa krótka w długim czasie i widok stale ten sam

I tak sobie czytam ,i czytam ,i cosik mi się wydaje ,że jestem mamutem- wyjątkiem na tym Forum

luknij na moje panoramy i galerie
Myślę, że dla kogoś innego jazda rowerem, pływanie w basenie może być niczym ciekawym. Po prostu trudno jest chyba wytłumaczyć, dlaczego taka a nie inna pasja nas wciąga. Każdy ma swojego "kota"dagomar pisze:Piękna półtorakilimetrowa ściana ,jak dla mnie ,to nic ciekawego ,bo trasa krótka w długim czasie i widok stale ten sam


------------------------------------------
"Bedzie wcioł to mnie ku sobie zabiere..."
"Bedzie wcioł to mnie ku sobie zabiere..."
Ano. Podpisuję się czterema kończynami.Szarotka pisze:Po prostu trudno jest chyba wytłumaczyć, dlaczego taka a nie inna pasja nas wciąga. Każdy ma swojego "kota"

"pamiętaj jak Ci praca lub jakieś studia przeszkadzają w chodzeniu po górach to rzuć to w diabły" Fenek
[galeria zdjęć] http://picasaweb.google.com/103556764021884049151
[galeria zdjęć] http://picasaweb.google.com/103556764021884049151
Ja wiem, że w najbliższym czasie wspinać się nie będę, więc się tym wcale nie przejmuję. Góry traktuje bardziej rozrywkowo niż sportowo. W końcu jeżdżę tam, aby robić to co lubię, czyli trochę po nich połazić. Wspinaczka dałaby mi tylko możliwość wchodzenia na więcej górek i tyle, czyli pewnie kiedyś zobaczę, co to jest i spróbuję.
Don't shit, where you eat
Tylko szkoda, że to kurs ma określić Twój stosunek do wspinaczki, mam nadzieję że się nie zrazisz ...ruda pisze:Po kursie stwierdzę dopiero, czy mój stosunek do wspinaczki się zmienił czy też nie
P.S.
Dla mnie osobiście góry to wyzwanie, nie znoszę paskudnych kwiatków i mdławych widoków, wiem że to etosowe forum, ale sorry ... ja lubię walczyć ... z sobą, z górami z ludźmi na forum hehe

Pozdrawiam
Maciek
Kilka książek o wojnie nie zrobi z Ciebie żołnierza. (Kilerus)
Maciek
Kilka książek o wojnie nie zrobi z Ciebie żołnierza. (Kilerus)
Góry, szczególnie wysokie, od samego zarania cywilizacji ludzkiej były czynnikiem nieprzyjaznym ludziom, choćby z uwagi na surowość klimatu i trudności w uprawach rolnych. Nieco odmiennie było w hodowli zwierząt, stąd główną formą działalności gospodarczej na terenach górskich było pasterstwo. Niedostępność gór potrafiła być też elementem sprzyjającym - nie przez przypadek miasta twierdze powstawały na wzgórzach. Plemiona górskie i ich organizmy państwowe najdłużej zachowywały niezależność od napierających na nie państw nizinnych. Niepodległość Szwajcarii nie była przypadkowa, podobnie jak to, że królestwa himalajskie nigdy do końca nie zostały zdobyte przez Anglików a Tybet przez Chińczyków. Na Afganistanie połamali zęby kilkukrotnie Anglicy, potem Rosjanie a teraz biorą w tyłek Amerykanie - ten kraj jest chyba nie do zdobycia.
Racjonalnych przesłanek do eksploracji gór, szczególnie w celach rekreacyjno - turystycznych, nigdy nie było, nie ma i nie będzie i tak sądzi większość populacji, czego najlepszym dowodem może być np. charakter dyskusji na portalach typu Onet po każdym wypadku górskim - "dlaczego drapią się tam gdzie ich nie swędzi" - owszem, jakiś spacerek po dolince znajduje uznanie ogółu, choć też diabli wiedzą dlaczego, wszystko co wyżej a szczególnie wspinaczka traktowane jest jako dewiacja. Podobnie zresztą jak wyprawy kolarskie (po co pedałować 100 km - samochodem wygodniej), przepływanie wpław duży jezior (od czego jest łódka) itd itd. Tak jest zresztą ze wszystkim - co komu np. z gry w tenisa, poza tymi co zarabiają na tym pieniądze, choć od razu nasuwa się pytanie o sens oglądania gry w tenisa i jeszcze płacenia za to pięniędzy.
Wczoraj oglądałem w TV mecz między Verder Brema i HSV Hamburg. Co mnie urzekło - potęga dopingu trudna do zauważenia na polskich stadionach - to było prawdziwe misterium, coś w rodzaju nabożeństwa, i to do czego - kopania kawałka skóry napełnionej powietrzem. I to w dodatku Niemcy, słynący z pragmatyzmu. To jest po prostu niepojęte. I tak też należy traktować wspinaczkę - wszelkie doszukiwanie się racjonalnych przyczyn mija się z celem, bo ich nie ma. Podobnie uzasadnień "ideologicznych", zawsze będą śmierdzieć sztucznościa, owszem, mogą przekonać przekonanych, do tych co nie podzielają tych upodobań nie trafią nigdy - próżny wysiłek.
Przykład z innej beczki - swego czasu policja przyłapała w Stanach Zjednoczonych bogatego kolekcjonera obrazów. Ktoś może zapyta co ma do tego policja, przecież kolekcjonowanie obrazów nie jest przestępstwem? Tak, ale legalnie nabytych a ten kolekcjoner skupował swoje od złodziei obrazów z muzeów. Były to płótna powszechnie znane, zawieszenie ich u siebie w domu nie wchodziło w grę. Facet trzymał swoje skarby w betonowym bunkrze pod ziemią i tylko sam do niego chodził delektować się swoimi skarbami. Przed sądem powiedział, że sama świadomość posiadania czegoś czego nie mają inni sprawiała mu rozkosz, którą sam porównał do seksualnej. Czasami podejrzewam, że podobnie może być u niektórych z wspinaczką.
Racjonalnych przesłanek do eksploracji gór, szczególnie w celach rekreacyjno - turystycznych, nigdy nie było, nie ma i nie będzie i tak sądzi większość populacji, czego najlepszym dowodem może być np. charakter dyskusji na portalach typu Onet po każdym wypadku górskim - "dlaczego drapią się tam gdzie ich nie swędzi" - owszem, jakiś spacerek po dolince znajduje uznanie ogółu, choć też diabli wiedzą dlaczego, wszystko co wyżej a szczególnie wspinaczka traktowane jest jako dewiacja. Podobnie zresztą jak wyprawy kolarskie (po co pedałować 100 km - samochodem wygodniej), przepływanie wpław duży jezior (od czego jest łódka) itd itd. Tak jest zresztą ze wszystkim - co komu np. z gry w tenisa, poza tymi co zarabiają na tym pieniądze, choć od razu nasuwa się pytanie o sens oglądania gry w tenisa i jeszcze płacenia za to pięniędzy.
Wczoraj oglądałem w TV mecz między Verder Brema i HSV Hamburg. Co mnie urzekło - potęga dopingu trudna do zauważenia na polskich stadionach - to było prawdziwe misterium, coś w rodzaju nabożeństwa, i to do czego - kopania kawałka skóry napełnionej powietrzem. I to w dodatku Niemcy, słynący z pragmatyzmu. To jest po prostu niepojęte. I tak też należy traktować wspinaczkę - wszelkie doszukiwanie się racjonalnych przyczyn mija się z celem, bo ich nie ma. Podobnie uzasadnień "ideologicznych", zawsze będą śmierdzieć sztucznościa, owszem, mogą przekonać przekonanych, do tych co nie podzielają tych upodobań nie trafią nigdy - próżny wysiłek.
Przykład z innej beczki - swego czasu policja przyłapała w Stanach Zjednoczonych bogatego kolekcjonera obrazów. Ktoś może zapyta co ma do tego policja, przecież kolekcjonowanie obrazów nie jest przestępstwem? Tak, ale legalnie nabytych a ten kolekcjoner skupował swoje od złodziei obrazów z muzeów. Były to płótna powszechnie znane, zawieszenie ich u siebie w domu nie wchodziło w grę. Facet trzymał swoje skarby w betonowym bunkrze pod ziemią i tylko sam do niego chodził delektować się swoimi skarbami. Przed sądem powiedział, że sama świadomość posiadania czegoś czego nie mają inni sprawiała mu rozkosz, którą sam porównał do seksualnej. Czasami podejrzewam, że podobnie może być u niektórych z wspinaczką.
Jestem gorszego sortu...
nie no napisałam, że kurs może wpłynąć na mój stosunek do wspinaczki, bo wreszcie będę jakoś przeszkolona pod tym kątem. Chodząc w ramach wf-u na panel można się nauczyć podstawowych podstaw, a jednak chcę wiedzieć coś więcej niż "jak zawiązać ósemkę"...golanmac pisze:Tylko szkoda, że to kurs ma określić Twój stosunek do wspinaczki, mam nadzieję że się nie zrazisz ...
A dlaczego miałabym się zrazić do wspinaczki po kursie?
Pamiętam moje słabości, wątpliwości związane z tym czy dobrze zrobiłam, że wybrałam się na kurs. Teraz to mnie śmieszy, ale wtedy nie było mi do śmiechu.Janek pisze:To bardzo częsty przypadek, obyś nie była jego kolejnym dowodem.

Bo panel i skały są jak niebo i ziemia... Dochodzi wiele elementów, których nie jesteś w stanie poznać na panelu.ruda pisze:A dlaczego miałabym się zrazić do wspinaczki po kursie?
Istnieje jeszcze coś takiego jak pewność, że coś się spodoba. Gdybym tak nie myślała, to nie wydawałabym kasy na kurs, tylko próbowałabym najpierw dotknąć skały i zobaczyć czy faktycznie mi się podoba.
"pamiętaj jak Ci praca lub jakieś studia przeszkadzają w chodzeniu po górach to rzuć to w diabły" Fenek
[galeria zdjęć] http://picasaweb.google.com/103556764021884049151
[galeria zdjęć] http://picasaweb.google.com/103556764021884049151
Ehh, ty jak zwykle musisz polityke w każdy wątek włączyć, ale co racja to racja - pisanie, że Afganistan jest zdobyty przez "nas" to wielka ściema dla publiki.Janek pisze:Afganistanie połamali zęby kilkukrotnie Anglicy, potem Rosjanie a teraz biorą w tyłek Amerykanie - ten kraj jest chyba nie do zdobycia.
Wspinaczka w górach to przede wszystkim dźwiganie ciężkiego wora (eksta 5-6kg) i marznięcie na stanowiskach. Najfajniejsze jest chodzenie po łatwych I-II drogach na lekko
