szczur pisze:ale jadnak prosilbym o kilka informacji dotyczacych giewontu
A którędy chcesz na niego iść , od północy czy od południa ?
Pewnie najłatwiejszą drogą przez Kondracką Przełęcz. Przy dobrych śniegach ciekawiej jest Głazistym Żlebem, ale tylko dla tych co raki i dziabkę nie tylko mają, ale i potrafią się jeszcze nimi posłużyć. Tymczasem poczekajmy na odpowiedź szczura, ciekawe jaki ma plan?
wiem ze na giewoncie zazwyczaj duzo osob sie przewija chociaz kiedys jak wchodziłem to powiem ze nie spotkałem ani jednej osoby, no sorki jedna jak juz tam byłem , weszła zaraz za mna ale tak to naprawde luzik był a zima to juz chyba takich kolejek jak latem potrafia byc to raczej nie ma, w kazdym badz razie spoko dzieki
szczur pisze:hej jestem nowy wiec nie wiem czy temat był juz poruszany
mam pytanie zwiazane dokladnie z zimowym dokladnie luty/marzec wejsciem na giewont i nieco dalej na swinice
W zimie można podejść pod Giewont od Kondratowej Hali i zamiast na przełęcz między Kondracką Kopą i Giewontem od razu skręcić w prawo i żlebem do góry. Jednak trzeba bardzo uważać i raczej jest to możliwe przy dobrych warunkach śniegowych. W przypadku luźnego śniegu łatwo można zejść "na Hajzera". Warto mieć czekan, a raki już niekoniecznie.
kszysiek pisze:Warto mieć czekan, a raki już niekoniecznie.
A Polakom gratulujemy rozumu... Chłopie jak Ci wylodzi to na pewno raków potrzebować nie będziesz, nie będziesz potrzebować już niczego...
Odczep się strażaku straszaku ... byłem na Giewoncie w grudniu ... ani raków, ani czekana nie miałem, poza jednym miejscem, gdzie trzeba było schodzić "rakiem" nie było żadnych problemów i trudności.
"„Dziaba” i czekanokijki
Czekan służy do podpierania się w czasie marszu, ale także do hamowania poślizgnięcia na śniegu, rąbania stopni w lodzie czy przymocowania namiotu na zimowym biwaku."
Generalnie w zimie lepiej mieć jedno i drugie, bo może się przydać.
W sumie, to nie wiem czy akurat Giewont to dobry pomysł na początek uzytkowania raków i czekana. Z racji samego podejścia na przełęcz, która zdaje się jest zagrożona lawinowo, wydaje mi się, że nie. Gdy człowiek wie co i jak, może zacząć wymyślać warianty. Sam bym w tym momencie poszedł tam ciut inaczej.
Świnica? Tym bardziej.
Ornak? Z pewnością jest ok (to moje zdanie, nie musza się wszyscy zgadzać).
Ja gdy postanowiłem, że też tak chcę zimą połazić, to kupiłem uzywane raki i czekan na allegro i pojechałem sam do Doliny Gąsienicowej. Był koniec listopada, ciut śniegu i mega halny. Wszedłem wtedy szlakiem z Czarnego Stawu na Mały Kościelec i Karb i później na drugą stronę.
Tak jeszcze dodam, że w styczniu poszliśmy na Świnicę z zamiarem wejścia na główny wierzchołek. Jednak była 3 lawinowa i śnieg kompletnie nie trzymał się podłoża, więc z duzymi wątpliwościami weszliśmy tylko na taternicki (chociaż to okazało się znośne).
Jednak wycieczka i tak była ciekawa za sprawą ludzi, których tam spotkaliśmy:
- jedna ekipa szła na Zawrat ze Świnicy (jeden z nich myślał, że to szczyt), oczywiście skonczyło się na taternickim,
- dziewczyna schodziła na raka, dziubiąc czekanem na podłożu nachylonym pod kątem 15 stopni (chłopak czuwał nad nią obok), gdzie przeszliśmy jak homo erectus (dobrze, że moja dziewczyna nie jest upośledzona ruchowa, a wręcz przeciwnie, do tego jest dość odważna i pierwsze uzytkowanie raków i czekana na Goryczkowych obyło się bez większych problemów),
- dwóch gości i jedna dziewczyna w czapce z tesco (materiał jak na pluszowego misia z długim włosiem) związanych liną bez przelotów na podejściu pod taternicki szczyt Świnicy, pytający się czy Zawrat jest daleko,
- koleś biegnący na taternicki bez raków i czekana,
- no i jedyni z całej tej zgrai przygotowani, to chłopak z dziewczyną z odpowiednim sprzętem, jedynie co się trochę rzucało to, to że mieli dziaby techniczne zamiast zwykłych czekanów, widać gość się wspina i chciał sobie z dziewczyną wyjść (żeby nie było, że jestem seksitą, ale miał on raki techniczne petzla, a ona paskowe turystyczne, stąd mój wniosek).
Czasami można spotkać ciekawe postacie w górach. Dla mnie to rarytasik nawet, bo nie doświadczam tłumów w Tatrach nawet w święta.
kszysiek pisze:Warto mieć czekan, a raki już niekoniecznie.
A Polakom gratulujemy rozumu... Chłopie jak Ci wylodzi to na pewno raków potrzebować nie będziesz, nie będziesz potrzebować już niczego...
Odczep się strażaku straszaku ... byłem na Giewoncie w grudniu ... ani raków, ani czekana nie miałem, poza jednym miejscem, gdzie trzeba było schodzić "rakiem" nie było żadnych problemów i trudności.
Ja byłem i miałem, ale specjalnie potrzebne nie były.
A jeszcze co do tej Przełęczy Kondrackiej to ludziki lubią sobie taki skrócik do grani mocno w prawo zapodać (często przedeptany), z tymże wtedy przecina się wręcz wzorcowo poletko śnieżne, przy oszczędności może 5 minut