?Asik pisze:przy dobrych warunkach sniegowych i przy ładnej pogodzie to i everest mozna zrobic z palcem w nosie


I tak dookoła...Asik pisze: ...odpowiednie warunki sniegowe
...przy dobrych warunkach sniegowych
...przy ładnej pogodzie
...dopoki sie pogoda nie spieprzy
...bardziej niebezpiecznie
...łatwiejsze
A tej to chyba i lotem na Księżyc by nie dogodził...Asik pisze:przy ładnej pogodzie to i everest mozna zrobic z palcem w nosie
No właśnie! Też to zauważyłem i nie wiem komu zadać pytanie o tę "wspinaczkę w kluczu".świster pisze:Cytat:
Był nawet przypadek próby wspinaczki w kluczu – czyżby bezpieczniejszy? A przecież dobrze wykonany zjazd jest bardzo fajną rzeczą.
Ciekawe, czy ktoś tak jeszcze uważa
Cholera, mogłem nie cytować tego w całości tylko to co POGRUBIŁEM.gb pisze:A tak w ogóle - to napisz dokładniej o Ciebie chodzi - bo nie do końca rozumiem to pytanie..
Nie, no... jest jeszcze kilka metod na układach karabinków.świster pisze:tylko raz próbowałem i ... wystarczy (dlatego zanabyłem awaryjny minikubeczek
OK! OK! OK!gb pisze:Na litość. I Ty Zygmuncie również???
Cierpicie na syndrom braku emotikonów????
Jasne, że z wyprostowanym!Asik pisze:everest mozna zrobic z palcem w nosie ...to tak uproszczajac.
No teraz to Ty żeś dowaliłHuczaj pisze:No toś teraz dowalił. Przykład z ostatnich dni. Byłem na Rakoniu, później granią na Grzesia. Late szedłęm tą trasę jakieś 8 do 10 lat temu i nic z niej nie pamiętałem. Przeszedłem. Nie było najmniejszego problemu. Na Boga nie róbmy tutaj jakiejś szopki.
A właśnie, że chadzano kiedyś tą granią. Podobno jest tam nawet kilka ciekawych miejsc.Janek pisze:Wywód kolegi Świstera to czysta demagogia - nie zdarzyło mi się jeszcze spotkać kogokolwiek o zdrowych zmysłach i absolutnie trzeźwego, któremu by się chciało w lecie przedzierać przez grań Małego Kościelca
Tak dawno temu, że prawie nieprawda - wspomnienia kosówą zarosły.tomek.l pisze:A właśnie, że chadzano kiedyś tą granią. Podobno jest tam nawet kilka ciekawych miejsc.
Tomek, zauważ do jakiej wypowiedzi się odnosiłem w swoim komentarzu:tomek.l pisze:No teraz to Ty żeś dowalił Przykład tak samo chybiony jak ten z Małym Kościelcem.
Na tej grani między Rakoniem i Grzesiem przy dobrej widoczności trudno się zgubić. Jak to na grani. Trzeba iść granią aż się w końcu dojdzie gdzie chce.
Moja wypowiedź była tylko przykładem tego, że tak wcale nie jest, lub nie musi być.Janek napisał(a):
Osobiście uważam zamiar przejścia trasy w zimie, której topografii nie poznało się w lecie za idiotyczny.
chyba nie masz na myśli zimowego wchodzenia letnim warintem szlaku?świster pisze:A jeśli chodzi o Przełęcz Szpiglasową, to chodziło mi o to miejsce z łańcuszkiem, przy odpowiednich warunkach śniegowych można przejść to łatwiej (technicznie) niż w zimie.
Janku grubo się mylisz co do pewnych kwestii - jak już chcesz wiedzieć do mam 26lat. Co do Imponowania jakiejś panience - to naprawdę nie mam pojęcia skąd wyciągasz tak nie trafione wnioski - chęć imponowania komuś w górach dla mnie graniczy ze skrają głupotą ;/ tak raczej zachowywały by się osoby w wieki 16-18 lat jakieś niedojrzałe. Co do pieniędzy wykładanych na przewodnika hmm... to jest dużo jak na jeden dzień pracy - i to jest moja prywatna opinia, a uwierz spokojnie mnie stać na coś takiego bo mało nie zarabiam. Co do gór nie ukrywam, że jestem początkującym - w górach zimą chodziłem tylko i wyłącznie w dolinkach prędzej i dlatego pisałem ten post bo chciałem od Was starych wyjadaczy dowiedzieć się, czy sobie poradzę z tą trasą, czy nie :/
Nie trzeba chyba być nadzwyczajnie wnikliwym analitykiem aby z lektury powyższych tekstów dojść do wniosku, że mamy do czynienia z kimś absolutnie „zielonym” w zimowych Tatrach a i zapewne w letnich niezbyt zaawansowanym, kimś co raki i czekan zna tylko z wystawy w sklepie z sprzętem sportowym a gdzieś tam przeczytał, że takie „coś” się zimą używa w Tatrach. Do tego fascynacja sprzętem typu GPS i bardzo dużo chęci aby czegoś w tych zimowych Tatrach dokonać, jak podejrzewam, aby m.in. zaimponować jakiejś nadobnej panience, która prawdopodobnie ma być towarzyszką wypraw (patrz post o kosztach przewodnika na Giewont). Gdy do tego dodać brak wiedzy w jakich okolicznościach się dzwoni do TOPR i gdzie umieścić wpis o wyjściu w góry (ładnie by TOPR wyglądał gdyby wszyscy do niego dzwonili przed wyjściem w góry) to obrazek jest pełny - ABSOLUTNIE ZIELONA CEBULKA – choć niekoniecznie ktoś siedemnasto- czy osiemnastoletni.
Sama planowana wycieczka na Ornak do ekstremalnych na pewno nie należy a i możliwości zbłądzenia podczas niej raczej niewielkie (oczywiście nie w ekstremalnych warunkach pogodowych) – jeżeli zatem ktoś prosi o informacje właśnie niej dotyczące to powinno odpowiadającym uruchamiać w głowie sygnał – UWAGA – TO PRAWDOPODOBNIE KTOŚ PIERWSZY RAZ UDAJĄCY SIĘ W ZIMIE W TATRY – a dla takich powinna być tylko jedna i jedyna zarazem odpowiedź:
JEŚLI UDAJESZ SIĘ ZIMĄ W TATRY PO RAZ PIERWSZY TO TYLKO W TOWARZYSTWIE OSOBY JUŻ W TYM DOŚWIADCZONEJ.
Ja oczywiście wiem, że pozyskanie towarzystwa osoba takiej osoby może być trudne, że wielu na to machało ręką i jakoś sobie dało radę ale to jest ich doświadczenie i ich decyzja i NIE WOLNO NAM WŁASNĄ NIEFRASOBLIWOŚCIĄ ZARAŻAĆ INNYCH i w tym przypadku wszystkie nawoływania do „napierania” są naprawdę nie na miejscu.
Koledzy dyskutanci zapominają także o rzeczy najważniejszej (poruszył ją Zygmunt Skibicki) – nie jest możliwym udzielić wyczerpującej informacji o zimowej trasie w Tatrach, nawet jak ją przebyliśmy bo będzie to opis dotyczący w zasadzie tylko tamtego dnia i każdego następnego może być już nieaktualny. Oczywiście nie śmiem nawet przypuszczać, że takie stare „repy” jak Krzymul, Huczaj lub Świster tego nie wiedzą, podejrzewam jednak, że rutyna i wieloletnie doświadczenie spowodowały, że trochę o tym zapomnieli.
Na koniec – drodzy koledzy, posłuchajcie jednak kogoś mocno już starszego i pewnie dlatego nie tak ślepo wierzącego w dobrocie wszelakiej elektroniki oraz ponętny blask niektórych sprzętów w sklepowej witrynie – jeśli ktoś absolutnie zielony rusza latem w Tatry na znakowane ścieżki (bo przecież takie trasy, tylko zimowe, MaciejP wymienia, to niebezpieczeństwo naprawdę jest minimalne, sprowadzające się tylko do ew. zziębnięcia podczas przymusowego noclegu w górach lub zwykłego „najedzenia” się strachu. Zimowa wyprawa podejmowana po raz pierwszy w Tatrach może być wyprawą ostatnią.
Zatem, wcale się Janek "grubo" nie pomylił. Jedyne co być może, ale wcale nie na pewno "przestrzelił", to ta "panienka" i mnie dziwnie dobrze pasująca do scenariusza... Cała reszta przypuszczeń Janka jest jak najbardziej uzasadniona, a 18 czy 26 lat z jankowego dystansu to doprawdy żaden błąd.MaciejP pisze:Janku grubo się mylisz co do pewnych kwestii - jak już chcesz wiedzieć do mam 26lat. Co do Imponowania jakiejś panience - to naprawdę nie mam pojęcia skąd wyciągasz tak nie trafione wnioski - chęć imponowania komuś w górach dla mnie graniczy ze skrają głupotą ;/ tak raczej zachowywały by się osoby w wieki 16-18 lat jakieś niedojrzałe. Co do pieniędzy wykładanych na przewodnika hmm... to jest dużo jak na jeden dzień pracy - i to jest moja prywatna opinia, a uwierz spokojnie mnie stać na coś takiego bo mało nie zarabiam. Co do gór nie ukrywam, że jestem początkującym - w górach zimą chodziłem tylko i wyłącznie w dolinkach prędzej i dlatego pisałem ten post bo chciałem od Was starych wyjadaczy dowiedzieć się, czy sobie poradzę z tą trasą, czy nieJanek pisze: Nie trzeba chyba być nadzwyczajnie wnikliwym analitykiem aby z lektury powyższych tekstów dojść do wniosku, że mamy do czynienia z kimś absolutnie „zielonym” w zimowych Tatrach a i zapewne w letnich niezbyt zaawansowanym, kimś co raki i czekan zna tylko z wystawy w sklepie z sprzętem sportowym a gdzieś tam przeczytał, że takie „coś” się zimą używa w Tatrach. Do tego fascynacja sprzętem typu GPS i bardzo dużo chęci aby czegoś w tych zimowych Tatrach dokonać, jak podejrzewam, aby m.in. zaimponować jakiejś nadobnej panience, która prawdopodobnie ma być towarzyszką wypraw (patrz post o kosztach przewodnika na Giewont). Gdy do tego dodać brak wiedzy w jakich okolicznościach się dzwoni do TOPR i gdzie umieścić wpis o wyjściu w góry (ładnie by TOPR wyglądał gdyby wszyscy do niego dzwonili przed wyjściem w góry) to obrazek jest pełny - ABSOLUTNIE ZIELONA CEBULKA – choć niekoniecznie ktoś siedemnasto- czy osiemnastoletni.
Skąd więc miał wiedzieć, że stawia absurdalne pytanie, na które w ogóle nie należy odpowiadać, jeśli ma się stosowną dozę odpowiedzialności?MaciejP pisze:Co do gór nie ukrywam, że jestem początkującym - w górach zimą chodziłem tylko i wyłącznie w dolinkach prędzej i dlatego pisałem...
Skąd taka konkluzja , doczytałem , tylko nie wkleilem w całosci co by ekranu monitora nie zużywaćAsik pisze:nie doczytałes do konca,czy poprostu lubisz wybierac z całej wypowiedzi to co ci sie podoba?
aro pisze: Niektórzy piszą - weź koniecznie raki, czekan. Ok, mogą okazać się niezbędne, ale takie radzenie to można o kant dupy rozbić. Co innego napisać - będą Ci najprawdopodobniej potrzebne raki, a co za tym idzie czekan, oraz umiejętność posługiwania się tym żelastwem. Ale może być tak, że raki do niczego się nie przydadzą, co najwyżej sobie krzywdę zrobisz. Więc brać czy nie brać?