słowackie tatry! [Poradnik dla zapalczywych żółtodziobów]
Mado nikt tutaj nie krytykuje Ciebie.
Ludzię chcą Ci pewnie sprawy wyjanic i naświetlic.
Dlaczego sa przeprowadzne szkoleni:
- Ścianka,
- Skałki
- Teternicki letni
- Teternicki zimowy
- alpejski z technikami poruszania sie po lodowcach.
Dlaczego właśnie w tej a nia innej kolejności??
Dtalego żeby człowiek obył sie z ekspozycja, wyuczył w sobie pewne nawyki, i stopniowo się doskonalił.
Przemyśl to i sie nie bulwersuj tylko spójrz na to wszystko z boku , moze za kilka lat przyznasz ze jednak niektórzy mieli racje jak ci coś tłumaczyli.
Ludzię chcą Ci pewnie sprawy wyjanic i naświetlic.
Dlaczego sa przeprowadzne szkoleni:
- Ścianka,
- Skałki
- Teternicki letni
- Teternicki zimowy
- alpejski z technikami poruszania sie po lodowcach.
Dlaczego właśnie w tej a nia innej kolejności??
Dtalego żeby człowiek obył sie z ekspozycja, wyuczył w sobie pewne nawyki, i stopniowo się doskonalił.
Przemyśl to i sie nie bulwersuj tylko spójrz na to wszystko z boku , moze za kilka lat przyznasz ze jednak niektórzy mieli racje jak ci coś tłumaczyli.
"Przyjaciela nie opuszcza się nawet wtedy, gdy jest już tylko bryłą lodu"
- Zygmunt Skibicki
-
- Posty: 4030
- Rejestracja: ndz 31 gru, 2006
- Lokalizacja: Łódź
- Kontakt:
Im tu także się mylisz. Ty zapoczątkowałeś ten wątek, ale o jego końcu zadecydują inni. Od początku istnienia forów górskich takie właśnie buńczuczne wątki powtarzają się z ogromną regularnością - przed każdym sezonem co najmniej jeden "koleś" najpierw pozornie grzecznie pyta, a następnie próbuje postawić wszystko na głowie.mado pisze:Dobra koniec tematu.
Możesz sobie to sprawdzić i na tym forum.
A potem puchną raporty służb ratowniczych...
Tu masz tylko znikomą część, z ostatnich dwóch lat raportów , które przedostały się do publicznej wiadomości.
Wszystko, co tu piszę ma domyślną klauzulę "moim zdaniem" i nikogo to do niczego nie obliguje, ale i nie... upoważnia.
Mundek
www.turystyka.skibicki.pl
Mundek
www.turystyka.skibicki.pl
Ale JA PRZECIEŻ NIE CHCE IŚĆ PO ŻADNYM LODOWCU ANI W ALPY ANI W MAŁE HIMALJE ZIMĄ CZY ZIMĄ W TATRY!!!! WIEM ŻE TAM SOBIE NIE PORADZE I TRZEBA SPRZĘTU I NA 90% MOGŁOBY MI SIĘ COŚ STAĆ!!! Mnie interesowały tylko niektóre z piękniejszych szczytów na które z tego co się dowiedziałem są NORMALNE drogi więc po co te wykłady o kursach wspinaczki i jakieś kroniki z wypadkami w andach. Naprawdę nie jestem typem który siedzi tylko przed internetem ze sportem pół wyczynowym mam można powiedzieć, do czynienia na codzień(gram w piłkę nożną). Widziałem gości na relacjach co robią jak wyglądają i znam siebie . Jak jesteście tacy mądrzy to powiedcie konnkretnie z czym nie dałbym rady a nie piszcie mi o himalajach ani tatrach zimą. Tyle i dajcie już spokój z tym tematem i tym tonem jakbym słyszał księdza albo nauczyciela.hairy pisze:
- Ścianka,
- Skałki
- Teternicki letni
- Teternicki zimowy
- alpejski z technikami poruszania sie po lodowcach.
-
-
- Posty: 1073
- Rejestracja: śr 16 lip, 2008
- Lokalizacja: Kraków
Mado tutaj nie chodzi o wyglądanie.
Doświadczenie jest najwazniejsze, nikt ci kazań nie prawi.
Do wszystkiego trzeba dojśc powoli, o tragedie nie trudno.
pośmigaj po znakowanych szlakach jeszcze, pojedź sobie w Bielskie, na przełącz pod chlopkiem, pojdź, i tak stopniowo, jak już obędziesz sie ze szlakami to sam zaczniesz zauważac gdzie możesz sobie pojść - zaczniesz widzieć to czego wczesniej nie widziałeś
Doświadczenie jest najwazniejsze, nikt ci kazań nie prawi.
Do wszystkiego trzeba dojśc powoli, o tragedie nie trudno.
pośmigaj po znakowanych szlakach jeszcze, pojedź sobie w Bielskie, na przełącz pod chlopkiem, pojdź, i tak stopniowo, jak już obędziesz sie ze szlakami to sam zaczniesz zauważac gdzie możesz sobie pojść - zaczniesz widzieć to czego wczesniej nie widziałeś

"Przyjaciela nie opuszcza się nawet wtedy, gdy jest już tylko bryłą lodu"
- Zygmunt Skibicki
-
- Posty: 4030
- Rejestracja: ndz 31 gru, 2006
- Lokalizacja: Łódź
- Kontakt:
Tu własnie wychodzi cała twoja ignorancja.mado pisze:Jak jesteście tacy mądrzy to powiedcie konnkretnie z czym nie dałbym rady
Tego nie da się powiedzieć na odległość!
To trzeba z delikwentem iść w góry i na bieżąco instruować - niekoniecznie nazywając to narzekaniem.
Dlatego właśnie Basia radziła ci kurs. Tam poszli by z tobą w góry i pokazali, czego nie umiesz oraz od razu nauczyli.
Po tej długawej już wymianie zdań to ja mogę powiedzieć, że z twoją kondycją jest coś cieniutko. Piszesz, że Koprowy jest wymagający kondycyjnie:
...a to przecież dla przeciętnego choćby piłkarzamado pisze:Co do Koprowego /-/ to rzeczywiście wymagajacy jesli chodzi o kondycję
powinna być pestka - niecałe trzy godziny łatwego podejścia z czego środkowe ponad pół godziny prawie po płaskim!mado pisze:na codzień(gram w piłkę nożną)
Zauważ, że na początku twierdziłeś, że masz:
Otóż masz i to spore!mado pisze:zero problemów z kondycją
Otóż to! Gadamy o kolorach ze ślepcem, który twierdzi, że wszystko widzi poprawnie.hairy pisze:zaczniesz widzieć to czego wczesniej nie widziałeś
Ostatnio zmieniony pn 01 wrz, 2008 przez Zygmunt Skibicki, łącznie zmieniany 2 razy.
Wszystko, co tu piszę ma domyślną klauzulę "moim zdaniem" i nikogo to do niczego nie obliguje, ale i nie... upoważnia.
Mundek
www.turystyka.skibicki.pl
Mundek
www.turystyka.skibicki.pl
A przepraszam, normalne drogi to wg ciebie jakie Mado?
Wyobraź sobie, że większość z tych "dróg" nie jest normalnych, bo nie ma na nich oznakowania, w większości przewodników ich nie znajdziesz, wejscie na nie bez pozwolenia jest zakazane i grozi karą, tak więc dla zWyklego turysty ONE NIE ISTNIEJĄ ! I zrozum to wreszcie! Takie to trudne?
Teraz się pewnie znów uczepisz Smolika i Erynie... "a bo oni tam chodzą". Jeśli bez pozwolenia, to sami ryzykują, jeśli z to nie masz nic do powiedzenia, tak czy siak, u nich Tatry to juz wyższy stopień wtajemniczenia, a Ty, wybacz, ale póki co to im nawet do pięt nie dorastasz. Jak juz gdzieś wspomnialam, za wysokie progi Mado.
Wyobraź sobie, że większość z tych "dróg" nie jest normalnych, bo nie ma na nich oznakowania, w większości przewodników ich nie znajdziesz, wejscie na nie bez pozwolenia jest zakazane i grozi karą, tak więc dla zWyklego turysty ONE NIE ISTNIEJĄ ! I zrozum to wreszcie! Takie to trudne?
Teraz się pewnie znów uczepisz Smolika i Erynie... "a bo oni tam chodzą". Jeśli bez pozwolenia, to sami ryzykują, jeśli z to nie masz nic do powiedzenia, tak czy siak, u nich Tatry to juz wyższy stopień wtajemniczenia, a Ty, wybacz, ale póki co to im nawet do pięt nie dorastasz. Jak juz gdzieś wspomnialam, za wysokie progi Mado.
(...) Ku przełęczom, Ku wierchom, Ku graniom...
Ja za nią... (...)
Ja za nią... (...)
Hej,
Tak se czytam i czytam ten wątek.... Abstrahując od "mado" to faktycznie trochę popadacie (czy też popadamy) w takie zadęcie: wszytsko po kolei, do tego jak nie będziesz na maksa ostrożny to znajdzeisz się w statystykach słuzb ratowniczych. Przecież Ci "napaleni" początkujący tak znowu masowo nie giną, choćby w tym roku w lecie to chyba nawet ani jeden. Narzekamy też, że facet nie ma dystansu, pokory wobec gór czy przeciwności. No ale jakby w wieku lat nastu miał ta pokorę to, za przeproszeniem, byłby pizda a nie chłop. Chyba wszyscy co coś w góach robiliśmy to nam się na początku zdarzały wpadki, lub startowalismy do czegoś do czego absolutnie nie byliśmy przygotowani. Ja przykłądowo na pierwsze wspinaczki w skałach pojechałem z pożyczoną liną, jedną uprzeżą, znajomością kilku węzłów, dwoma karabinkami i do tego 29 grudnia w butach Himalaje. Normalne jest, że jak się jest młodym to się prze do tego momentu, aż Ci łapki czymś przystrzasną. Problem w tym, by te łapki przytrzasnęło na tyle wcześnie by skończyło się na palcach.
Zresztą ja nigdy nie potrafiłem zrozumieć argumentacji, że w góry trzeba wchodzić "po kolei" typu: Beskidy, Tatry, Beskidy zimą, Tatry zimą, Alpy, Himalaje. Przecież chyba istotniejsze jest "jak" się wiedzę zdobywa niż "którędy". Tyle, że fajnie jest jak ktoś tą wiedzę może przekazać. Tudzież jak ją samemu wykopać. Mnie tak naprawdę wkurza u "mado" tylko to co już tu niektórzy wyartykuowali - niechęć do samodzielnego szukania, wszystko chciałby na "tacy". A przecież wystarczy poszukać, są przewodniki (nawet ten nowy nieco spostpomnowany o tatrach pozaszlakowych) wystarczy pogrzebać po starszych numerach Gór.
1. Z wyborem drogi. Jesteś pewien, że opis przełożysz na teren? W takim układzie weź któryś z oprzewodników "pozaszlakowych" czy opisó z Gór, przeczytaj i powiedz czy wszytsko jest dla Ciebie jasne. Jak już b ędzie jasne to czy jesteś absolutnie pewien, że w terenie dasz sobie radę. Przecież ludzie nie raz się błakali chociażby przy zejściu z MSW na Hińczową.
2. Z trudnościami - te turystyczne ścieżki często mają miejsca o trudnościach wspinaczkowych. I to nie są miejsca gdzie się masz ręką podeprzeć ale faktycznie wspiąć. Fakt że trudności są mikre, rzedu I, II, II+ ale czy wiesz coś o takich sprawach? Wiesz jak zareagujesz na wspiannei się bez żadnej asekuraji w kruchym terenie, w ekspozycji, nawet jak to będzie 2 metrowy próg? A co z zejściem? I nie pisz tu o sporcie wyczynowym, czy Pudzianach, bo ja widziałem ludzi którzy mogliby ciebie czy mnie na śniadanie zjeść (szkoliłem wielkrotnie jednostki specjalne w górach) a na prostej ściance mieli problemy, często psychologiczne (miedzy innymi po to były te szkolenia by się tych problemów pozbyli).
3. Z połapaniem się kiedy zgubiłeś drogę, z wymysleniem którędy się cofnąć.
4. Popatrz sobie na turystyczne wejście na któryś ze szczytów są w sieci filmiki i sam oceń czy to normalne ścieżki są.
Ludzie Ci pewnych rzeczy nie odradzają bo chcą je mieć dla siebie tylko po prostu o pewnych sprawach nie masz pojęcia.
Pozdrawiam,
Kuba
Tak se czytam i czytam ten wątek.... Abstrahując od "mado" to faktycznie trochę popadacie (czy też popadamy) w takie zadęcie: wszytsko po kolei, do tego jak nie będziesz na maksa ostrożny to znajdzeisz się w statystykach słuzb ratowniczych. Przecież Ci "napaleni" początkujący tak znowu masowo nie giną, choćby w tym roku w lecie to chyba nawet ani jeden. Narzekamy też, że facet nie ma dystansu, pokory wobec gór czy przeciwności. No ale jakby w wieku lat nastu miał ta pokorę to, za przeproszeniem, byłby pizda a nie chłop. Chyba wszyscy co coś w góach robiliśmy to nam się na początku zdarzały wpadki, lub startowalismy do czegoś do czego absolutnie nie byliśmy przygotowani. Ja przykłądowo na pierwsze wspinaczki w skałach pojechałem z pożyczoną liną, jedną uprzeżą, znajomością kilku węzłów, dwoma karabinkami i do tego 29 grudnia w butach Himalaje. Normalne jest, że jak się jest młodym to się prze do tego momentu, aż Ci łapki czymś przystrzasną. Problem w tym, by te łapki przytrzasnęło na tyle wcześnie by skończyło się na palcach.
Zresztą ja nigdy nie potrafiłem zrozumieć argumentacji, że w góry trzeba wchodzić "po kolei" typu: Beskidy, Tatry, Beskidy zimą, Tatry zimą, Alpy, Himalaje. Przecież chyba istotniejsze jest "jak" się wiedzę zdobywa niż "którędy". Tyle, że fajnie jest jak ktoś tą wiedzę może przekazać. Tudzież jak ją samemu wykopać. Mnie tak naprawdę wkurza u "mado" tylko to co już tu niektórzy wyartykuowali - niechęć do samodzielnego szukania, wszystko chciałby na "tacy". A przecież wystarczy poszukać, są przewodniki (nawet ten nowy nieco spostpomnowany o tatrach pozaszlakowych) wystarczy pogrzebać po starszych numerach Gór.
Zdefiniuj drogę "NORMALNĄ". Bo w rozumieniu turystycznym, ze szlaków znakowanych to jest to po prostu ścieżka. W rozumieniu turystycznym, klasycznym, to może być trasa na której ani pół ścieżki nie będziesz miał, trasa będzie szła po skale, może od czasu do czasu z kopczykiem. W rozumieniu wspinaczkowym to będzie najczęściej droga pierwszych zdobywców (lub najłatwiejsza) co może już być wycenione nawet na IV czy VI.mado pisze: Mnie interesowały tylko niektóre z piękniejszych szczytów na które z tego co się dowiedziałem są NORMALNE drogi.
Ja tam mądry nie jestem ale proszę bardzo:Jak jesteście tacy mądrzy to powiedcie konnkretnie z czym nie dałbym rady
1. Z wyborem drogi. Jesteś pewien, że opis przełożysz na teren? W takim układzie weź któryś z oprzewodników "pozaszlakowych" czy opisó z Gór, przeczytaj i powiedz czy wszytsko jest dla Ciebie jasne. Jak już b ędzie jasne to czy jesteś absolutnie pewien, że w terenie dasz sobie radę. Przecież ludzie nie raz się błakali chociażby przy zejściu z MSW na Hińczową.
2. Z trudnościami - te turystyczne ścieżki często mają miejsca o trudnościach wspinaczkowych. I to nie są miejsca gdzie się masz ręką podeprzeć ale faktycznie wspiąć. Fakt że trudności są mikre, rzedu I, II, II+ ale czy wiesz coś o takich sprawach? Wiesz jak zareagujesz na wspiannei się bez żadnej asekuraji w kruchym terenie, w ekspozycji, nawet jak to będzie 2 metrowy próg? A co z zejściem? I nie pisz tu o sporcie wyczynowym, czy Pudzianach, bo ja widziałem ludzi którzy mogliby ciebie czy mnie na śniadanie zjeść (szkoliłem wielkrotnie jednostki specjalne w górach) a na prostej ściance mieli problemy, często psychologiczne (miedzy innymi po to były te szkolenia by się tych problemów pozbyli).
3. Z połapaniem się kiedy zgubiłeś drogę, z wymysleniem którędy się cofnąć.
4. Popatrz sobie na turystyczne wejście na któryś ze szczytów są w sieci filmiki i sam oceń czy to normalne ścieżki są.
Ludzie Ci pewnych rzeczy nie odradzają bo chcą je mieć dla siebie tylko po prostu o pewnych sprawach nie masz pojęcia.
Pozdrawiam,
Kuba
To nie jest tak do końca Kuba. Popatrz lub popytaj, pewnie z 80-90% z nas tutaj lub ogólnie z bardziej doświadczonych turystów odbyło sobie pierwszą wycieczkę na Giewont, czy Cz.Wierchy i często od razu potem skakało na Zawrat czy Rysy, czy co tam jeszcze. Ale patrz na Mado, któremu nawet takie coś nie wystarcza, był może na 3,4 szlakach i to takich na poziomie podstawówki i już chce sie rzucac na wszystko co wysokie i nieznakowane. Najważniejsze kryterium. Bez przesady, na Orlej np ma łańcuchy klamry które mu pomogą, tam natomast ich nadmiaru nie uświadczy, a za to powinien mieć choć jakieś tam podstawy wspinaczki, a powiedz mi gdzie on to wszystko mial na Giewoncie lub Czerwonych? Większość z nas tu chyba rzuciła się szybko na głęboką wodę, ale wątpię, zeby było wielu takich co się im od razu niebezpiecznych pozaszlakowych wojaży zachciało. Trzeba mieć mózg i z niego korzystać czasami, a Mado jakby trochę o nim zapominał.KubaR pisze:Abstrahując od "mado" to faktycznie trochę popadacie (czy też popadamy) w takie zadęcie: wszytsko po kolei, do tego jak nie będziesz na maksa ostrożny to znajdzeisz się w statystykach słuzb ratowniczych.
(...) Ku przełęczom, Ku wierchom, Ku graniom...
Ja za nią... (...)
Ja za nią... (...)
Kuba - ja się naprawdę z Tobą zgadzam co do przesadzania, bo bardzo często odnoszę wrażenie, że odradzają ci którzy obawiają się aby ich Everest nie okazał się dla kogoś poczatkującego zwykłym spacerem. Ale przeczytaj uważnie gościa - przeciez on nie ma najmniejszego, choćby podstawowego, pojecia o topografii. Po co mam pisać że gdzies tam idzie się przez Siwe Wrótka czy Harnaski Karbik, jak jego następne pytanie będzie brzmiało: "To znaczy z Morskiego Oka w którą stronę?". Za każdym razem mam wklejać zdjęcie? Nie chce mi się. Jak mam mu napisać, że gdzieś tam musi znależć zachód którym dotrze do rynny, jak on się spyta "a kto założył tę rynnę w górach?". Za każdym razem tłumaczyc? Nie chce mi się. I i II to owszem trudności nikłe, ale dobrze wiesz, że tutaj chodzi raczej o obycie z ekspozycją, która może, bez uprzedniej "wprawy", zablokować ruchy niejednego gimnastyka. Co z tego , ze wkleję mu zdjęcia z Jordanki, jak on mi zaraz napiszeę" ale Ty tam jakoś wszedłeś, a nie wyglądasz na takiego co bierze 200kg na klatę". No i jak mam mu odpowiedzieć? Masz propozycje? Pozdrawiam - Erynie.
Jeśli nie lubisz morświnów, to nie perforuj wiewiórek
No to ja powiem tak: wzyciu nie byłem na Rysach (na szczycie), w życiu nie byłem na Giewoncie. Po kilku szlakach w Tatrach polazłem sobie na grań Wrota-Szpiglasowy. Łatwą. W następnym roku zacząłem od Mnicha klasyczną, orłowskim, Kantem klasycznym, Zadnim Mnichem, Świerzem na MSW, Pilchami na zamarłej, a potem to już szło. Wspinając się. Nigdy nie byłem na kursie skałkowym czy tatrzańskim. Doświadczenie zdobywałem od kolegów, był nawet czas, że sie w parze wspinałem z jednym z ówczesnie lepszych wspinaczy tatrzańskich i instruktorem alpinizmu. Byliśmy partnerami, kolegami, a jednocześnie on mnie czasami poduczał niektórych rzeczy. Tylko czasami na jak coś trudnego prowadziłem i były problemy z asekuracją to mi mówił "tylko się k.... nie ubij bo mi nikt nie uwierzy, że ja cię nie szkolę prywatnie...".gosieńka pisze:Większość z nas tu chyba rzuciła się szybko na głęboką wodę, ale wątpię, zeby było wielu takich co się im od razu niebezpiecznych pozaszlakowych wojaży zachciało. Trzeba mieć mózg i z niego korzystać czasami, a Mado jakby trochę o nim zapominał.
Fakt, że w górach miałem już jakieś doświadczenie, ba nawet jakieś wstępne szkolenia "specjalistyczne" ale akurat do Tatr to im było daleko.
Podobnie było z początkami Alpejskimi.
Wydaje mi się, że jakieś pojęcie o górach mam. Tyle, że gdyby wtedy były fora takie jak to, to by mnie zjedli tak jak "mado". No, być może ja bym niektórych głupot nie wypisywał.... ale cholera wie, jak sięgnę pamięcią.....
Są różne drogi w góry, a czytając większość wspomnień ludzi co coś w górach osiągnęli to z reguły dowalali do pieca aż miło.
Ja myślę, że akurat w tym przypadku to on taki ryzykant nie jest, na razie to się poruszał głownie po znakowanym, a jak znakowane mu znikło, to się błąkał wokół stawu. Jak mu dać konkretny namiar na przewodnik czy opis w Górach to i tak pewnie będzie miał problem ze startem (dorozumieniem się o co biega w opisie) co go czegoś pewnie nauczy.
A najlepiej byłoby chłopa po prostu zaprosić na wędrówkę i powiedzieć: tu masz opis i prowadź - wtedy mógłby o swojej (nie)wartości się sam przekonać.
Kuba
No i właśnie o to mi biega. Odesłanie klienta do opisu, czy nawet przepisanie go tutaj będzie za pewne w miarę bezpieczne - większości nie zrozumie. Natomaist jeżeli po dostaniu opisu będzie nadla skamlał "no weźcie napiszcie, bo ja nie rozumiem" to trza go olać bo to tylko oznacza, że facetowi rodzina musi kutasa do lania wyciągać i zapinac rozporek bo tyle ma samodzielności.Erynie pisze:Ale przeczytaj uważnie gościa - przeciez on nie ma najmniejszego, choćby podstawowego, pojecia o topografii. Po co mam pisać że gdzies tam idzie się przez Siwe Wrótka czy Harnaski Karbik, jak jego następne pytanie będzie brzmiało: "To znaczy z Morskiego Oka w którą stronę?". Za każdym razem mam wklejać zdjęcie? Nie chce mi się. Jak mam mu napisać, że gdzieś tam musi znależć zachód którym dotrze do rynny, jak on się spyta "a kto założył tę rynnę w górach?". Za każdym razem tłumaczyc?
W tym wieku po prostu masywne ostrzeganie ma efekt odwrotny - z reguły odpowiedź jest taka jak tu słyszymy: "co wy starzy pitolicie". Ja parokrotnie miałem takich kandydatów co na szkoleniach to byli supermani, a przy prawdziwej robocie jak się zrobiła widoczność na 10 metrów, wiało, waliło sniegiem i było -20 i 3 w nocy to potem mówili: "k... ja się tylko modliłem, żeby mi Twoje plecy nie znikły".
A jak już wczesniej pisałem najlepiej coby se łapki przytrzasnął w kontrolowanych warunkach...
Kuba
- Zygmunt Skibicki
-
- Posty: 4030
- Rejestracja: ndz 31 gru, 2006
- Lokalizacja: Łódź
- Kontakt:
A moim zdaniem sedno problemu leży nieco poza tą całą dyskusją.
Każdy z nas coś tam kiedyś "zbroił" i jakoś szczęśliwie uszło mu to na sucho, albo co najwyżej na... wilgotno. Ci, którym się nie udało i tak już nie mają szans czegokolwiek napisać - warto mieć tego świadomość.
Otóż, żaden (-na!) z nas właśnie przez tę świadomość nie pozwoli sobie na publiczne przyłożenie ręki do czyjejś podobnej ekstrawagancji.
Mado jako zupełny nowicjusz w sprawach tatrzańskich ma prawo tego nie wiedzieć i... nie rozumieć. Dopóki nie nabierze przekonania, że doświadczeni w górskich sprawach po prostu przerastają go o (dosłownie!) głowę, wszelkie dalsze nasze tłumaczenia odbijać się będą jak przysłowiowy groch o ścianę.
Nieszczęście polega na tym, że do niego to właśnie nie dociera.
W tym stanie rzeczy nawet mnie nie wkurza jego dąsanie się i fochy.
Po prostu dzieciak...
Może mu się uda i wyrośnie z tego.
Oby...!
Ja widzę szanse. Pierwsze jego posty były skandaliczne językowo, ale po kilku uwagach znacznie się poprawiły. To nie jest przegrana sprawa! Z niego mogą być jeszcze ludzie...
Przepraszam oczywiście mado za paternalistyczny ton tego postu, ale tak coś czuję, że mógłby być moim mocno spóźnionym synem, albo i dość wczesnym wnukiem.
Poza tym, nie ma co już tu "obrabiać" rozwałkowanego całkiem problemu. Co najwyżej można jeszcze podyskutować o sposobach docierania do świadomości tak "nabuzowanyej" młodzieży górskiej.
Wbrew pozorom, to jest możliwe.
Każdy z nas coś tam kiedyś "zbroił" i jakoś szczęśliwie uszło mu to na sucho, albo co najwyżej na... wilgotno. Ci, którym się nie udało i tak już nie mają szans czegokolwiek napisać - warto mieć tego świadomość.
Otóż, żaden (-na!) z nas właśnie przez tę świadomość nie pozwoli sobie na publiczne przyłożenie ręki do czyjejś podobnej ekstrawagancji.
Mado jako zupełny nowicjusz w sprawach tatrzańskich ma prawo tego nie wiedzieć i... nie rozumieć. Dopóki nie nabierze przekonania, że doświadczeni w górskich sprawach po prostu przerastają go o (dosłownie!) głowę, wszelkie dalsze nasze tłumaczenia odbijać się będą jak przysłowiowy groch o ścianę.
Nieszczęście polega na tym, że do niego to właśnie nie dociera.
W tym stanie rzeczy nawet mnie nie wkurza jego dąsanie się i fochy.
Po prostu dzieciak...
Może mu się uda i wyrośnie z tego.
Oby...!
Ja widzę szanse. Pierwsze jego posty były skandaliczne językowo, ale po kilku uwagach znacznie się poprawiły. To nie jest przegrana sprawa! Z niego mogą być jeszcze ludzie...
Przepraszam oczywiście mado za paternalistyczny ton tego postu, ale tak coś czuję, że mógłby być moim mocno spóźnionym synem, albo i dość wczesnym wnukiem.
Poza tym, nie ma co już tu "obrabiać" rozwałkowanego całkiem problemu. Co najwyżej można jeszcze podyskutować o sposobach docierania do świadomości tak "nabuzowanyej" młodzieży górskiej.
Wbrew pozorom, to jest możliwe.
Wszystko, co tu piszę ma domyślną klauzulę "moim zdaniem" i nikogo to do niczego nie obliguje, ale i nie... upoważnia.
Mundek
www.turystyka.skibicki.pl
Mundek
www.turystyka.skibicki.pl
Toż o tym właśnie pisałam.KubaR pisze: A najlepiej byłoby chłopa po prostu zaprosić na wędrówkę i powiedzieć: tu masz opis i prowadź - wtedy mógłby o swojej (nie)wartości się sam przekonać.
Jak wiesz szkolę na kursach przewodnickich (beskidzkich) i niejednemu takiemu 18-letniemu chojrakowi uszło trochę wody sodowej jak zobaczył że on nie umie znaleźć w lesie lub na łące ścieżki, którą ja (wg niego pewnie stara baba, więc co taka może wiedzieć o górach) widziałam wyraźnie i doprowadziłam tam gdzie chciałam.
Lub trafiłam we mgle do szałasu posługując się kompasem.
Ale jak taki "chojrak" był mądry - to pozostał na kursie i nawet jeśli go nie skończył - to sam się sporo nauczył.
Dla mnie zresztą cała zabawa w chodzenie po górach to m.in. wyszukiwanie optymalnej drogi do miejsca do którego chcę dojść. Strasznie mnie to kręci

Pozdrowienia
Basia
Kuba - miałeś to szczęście, że miał Cię kto nauczyć i wprowadzić - mado tego farta nie ma i próbuje tu coś zrobić na skróty - po prostu nie potrafi zrozumieć, że nie da się poprzez forum pokazać mu tu jest kur** pierdol*** ścieżka i idź nią.... , z resztą toku Twojego myślenia jak najbardziej się zgadzam tym bardziej, że łażenie np po Beskidach nie wiele wspólnego z odpornością na lufę w trudnym terenie ma - kondycje może faktycznie zdobyć na boisku.
Upadek nie jest klęską. Nisko zawieszona poprzeczka — i owszem
http://picasaweb.google.co.uk/llukasziola
http://drytooling.com.pl - serwis wspinaczki mikstowej, alpinizmu, himalaizmu
http://picasaweb.google.co.uk/llukasziola
http://drytooling.com.pl - serwis wspinaczki mikstowej, alpinizmu, himalaizmu